Witam.
Dzisiaj wracając z Olsztyna do Gdańska po przekroczeniu magicznej granicy 120 km/h (wyprzedzałem TIRa) w poldku coś zatrukało (przez chwile było słychać dzwięk taki, jakby wentylator zaczął bardzo głośno pracować [trrrr]) i skończyło mi się ładowanie (wnioskuje to po tym, że obrotomierz zaczął wariować, oświetlenie zaczeło przygasać, radio przestawało grać i a wycieraczki chodziły bardzo powoli). Naszczęście aku mam dobry więc po wyłączeniu wszystkich odbiorników elektrycznych jakoś dojechałem te 30 km do domu. Jak dojechałem i zgasiłem auto, to gdy chciałem odpalić samochód jeszcze raz, rozrusznik już nie kręcił. Po przeczytaniu tego wątku wróciłem do Poldka. Kontrolka ładowania (mały czerwony aku) po przekręceniu stacyjnki nie pali się, ale samochód odpala, alternator kręci się, lecz podświetlenie dalej świeci słabo. Dodam jeszcze, że przed tą sytuacją pasek trochę piszczał po odpaleniu (ale nie zawsze). Jutro niestety muszę wyjechać w delegacje i nie wiem czy jechac do pracy autem. No i zależy mi na jak najszybszym rozwiązaniu problemu bo jakoś musze dojeżdzać do pracy. Drodzy forumowicze, co to może być?