No i jak wszystkie moje sprawy do zalatwienia , tak i ta musiala odczekac swoje , dzisiaj wymienilem. Dostep nie jest taki tragiczny, zwlaszcza do mostu, do skrzyni juz troche gorzej , ale nie ma targedii. Lalem butelka po "kubusiu play" (ma wygodny lejek), a do skrzyni strzykawka 60ml. I tutaj mam uwage, do kazdej wiekszej strzykawki praktycznie niezbedny jest wezyk , bo podluznica skutecznie uniemozliwia podejscie tam z czyms wiekszym. Przyda sie tez jakas rurka na klucz, bo korki siedza mocno. Oleju weszlo tez troch mniej niz podaje ksiazka , bo do mostu ok 1,1 litra , do skrzyni 1,3 (z dokladnoscia do tego ile fabryka wlewa oleju do butelek).
Mam tez jedno pytanie , no korkach spustowych bylo dosc duzo tzw. "syfu". Domyslam sie ze korki tez sa podobne do korka oleju w silniku , czyli z magnesem. Czy zbieranie sie tam tego typu zanieczyszczen , opilkow itd , jest tak samo niepokojacym objawem jak w przypadku silnika , czy jest to w miare w normie ? Auto ma ok 60tys przebiegu, oleje chyba byly wymieniane drugi raz.
A i przy okazji mam drugie pytanie , jak bardzo wytrzymaly jest gwint korka spustowego miski oleju (silnika) w roverku ? Czy mozliwe jest jego przekrecenie dokrecajac reka, zwykla grzechotka ? Boje sie dokrecec za mocno , zeby nie zerwac gwintu ,a po wymianie korek ciut sie poci. Niepokojace jest to ze przy dokrecaniu nie czuje narastajacego oporu.