Panowie, jeżeli chodzi o to żeby było szybko, łatwo, odpornie na ponowne ataki korozji, zwłaszcza tam gdzie nie idzie zabiezpieczyć od drugiej strony, to ja mam inną metodę na takie drobne ubytki:
1.Oczyszczamy blachę wstępnie szlifierką kątową (na uszy zakładamy spec. słuchawki bo szkoda nabawić się tinnitusa)
2. Delikatniejsze miejsca oczyszczamy już standardowo papierem.
3. Po odtłuszczeniu zmywamy całość podkładem typu wash-primer. (Po wymieszaniu jest trochę wodnisty, taki ma być). Dobrze wiąże rdzę i nie trzeba się bać że gdzieś wcieknie gdzie nie powinien i coś zeżre.
4. malujemy uszkodzony element podkładem epoksydowym. Wykorzystujemy dziurę żeby pomalować także z drugiej strony. Spray daje radę.
5. Matowimy (czyli jak dotąd standard przy robotach lakierniczych).
6. Kupujemy POXILINĘ (żywicę epoksydową, nie poliestrową), o konsystencji plasteliny i stopniowo zalepiamy uszkodzoną blachę. Jeżeli to nie jest mała dziurka, warto przylutować tam wcześniej od strony wewnętrznej kawałek drutu żeby nie trzeba było lepić za dużo w powietrzu.
7. Kiedy cały fragment jest już ulepiony, bawimy się w rzeźbiarza przy użyciu szlifierek wg. uznania. Naprawiony element można wygładzić cienką warstwą szpachlówki wykończeniowej, polakierować epoksydem (nie przepuszcza wody) i dalej standardowe lakierowanie.
Moim zdaniem nie jest to gorszy drut niż materiały szklane i żywica poliestrowa. Poxilina praktycznie nie śmierdzi, jest niemal zupełnie nie szkodliwa, jeżeli jest nałożona na odpowiednio przygotowany element to trzyma się całkiem dobrze, no i łatwo się modeluje, jak plastelina.
Naprawiałem w ten sposób spody drzwi i nawet 3 dziury wielkości 5zł w progach, sprawdziło się b. dobrze.