Pewnie to nikogo nie obchodzi, ale zamontowałem dzisiaj ten alternator. Nie obyło się bez problemów, jak zawsze. Oryginalne koło w tym alternatorze, miało z jednej strony podtoczenie, żeby miało luz względem obudowy, a od strony nakrętki, było w środku wytoczone. Koło z poloneza jest pełne i po włożeniu na wirnik okazało się, że nie wystaje nawet jeden zwój gwintu. Kupiłem więc takie koło, z alternatora do C-330, żeliwne.
https://sklep.mizar.com.pl/kolo-pasowe-alternatora-c-330-13x70x15-p-11178.htmlNiestety, nie wziąłem (albo jednak wziąłem
) pod uwagę, że jest na pasek 13mm, czyli "nieco" szerszy. Ale pal licho, dałem 16 pln, czyli nie pieniądze, przyda się do czegoś. Wymagało jedynie powiększenia otworu do 17mm, co zrobiłem sobie elegancko wiertłem na tokarce (znajomy ma). Koło ogólnie, jest idealne do tego alternatora. Z jednej strony ma wybrzuszenie, które idealnie odstawia je od obudowy, w środku jest wytoczone, więc nakrętka się wkręca jak w oryginale. Wszystko ok, poza rozmiarem paska. Tak to wyglądało po montażu.
Wszystko było ok, do momentu uruchomienia. Pasek oczywiście się ślizgał, co nie było trudne do przewidzenia. Pomimo tego, alternator ładował
ale pisk był niesamowity. To koło wymagało by podtoczenia, żeby pasek wszedł głębiej, gdzie jest już węższe podebranie i ładnie by się zaciął na ściankach, a tak, to dociskało do ząbkami do samego dołu i boki ledwo co ciągnęły. Niestety, ścianka na dole ma tylko 0,5 cm, więc nie za bardzo jest z czego zbierać. W wolej chwili, zlecę komuś zrobienie takiego koła od podstaw, z odpowiednim podebraniem pod pasek 10 mm i będzie git. Póki co, zastosowałem blaszane koło ze starszych alternatorów z poloneza, to nitowane. Musiałem się tylko pobawić w dobranie podkładek, żeby dociskało poza nitami, anie przez nity, żeby nie biło. Udało się i siedzi ładnie. Pasek kupiłem oczywiście dłuższy, 10x950.
Zastosowałem taką ładną wsuwkę męską z oczkiem, dzięki czemu kabelek od kontrolki, został oryginalny. Wsuwka pochodzi z zegarów od żuka, ten taki prostokątny zestaw wskaźników, z tyłu są takie właśnie wsuwki przykręcane.
Drugie wyjście, to oczywiście śruba M8, ale znalazłem w swoich zasobach przewodów, odpowiedni kabelek z już zakutą końcówką oczkową i dosyć grubawy.
Odkręciłem sobie na szrocie podstawę filtra oleju, żeby mieć łatwiej mierzyć ile mam szlifować dolne mocowania. Według pomiarów, różnica w rozstawie wynosiła 6mm, więc tyle ściąłem. +/- po 3mm na każdą ze stron. Uszy są dosyć grube, więc nie przewiduję, by coś tam pękło.
Brzydko to wygląda, ale to nie na wystawę.
Przyciąłem też trochę górne ucho, żeby nie wchodziło w dolnego węża chłodnicy, bo akurat tam jest to zgrubienie. Na zdjęciu wygląda brzydko, ale tam jeszcze jest sporo mięsa.
Efekt jest taki, że jest ze 2mm luzu.
Tak wygląda całość, na kole z polonez minusa.
Jest jeszcze troszkę miejsca pomiędzy fartuchem, a obudową alternatora, a pasek naciągnięty jest dosyć mocno.
Z drugiej strony, wyjścia przewodów też są od strony fartucha, więc fabryczne kabelki starczają, ale ten prądowy, to radzę dać grubszy, choć to tylko 90A.
Podsumowując, napięcie ładowania może nie książkowe, ale jest 13,9 na wolnych, po przegazowaniu rośnie prawie do 14 i tyle. Po włączeniu świateł jest 13,8 na wolnych, po przegazówce coś tam wzrasta. Niby nie cuda, ale aku był wyczerpany, a nie ładowałem go, no i druga sprawa, to może tak jest ustawiony regulator, z czasem się okaże. Co by nie było, to na pewno będzie lepiej. Kontrolka ładowania wreszcie się normalnie świeci, mocnym światłem i gaśnie praktycznie w momencie zapalenia silnika. A i auto jakby lepiei teraz się zbiera
Przełącznik do wzbudzenia alternatora już wyjąłem, a kabelek do komory zostaje, bo założę sobie wreszcie voltomiererz, który miałem w poldoroverze. Zastanawiam się, czy dawać ten stary złom do regeneracji, czy lepiej kupić sobie taki drugi alternator, bo tamtego gówna chyba szkoda robić. Poprzedni właściciel ponoć naprawiał go już dwa razy i jak widać, nadal gówno. Obecnie zamontowany alternator, występuje również w wersji 105A, ale takiego na szrocie nie mieli, to wziąłem co było. Ciekawe, czy ma takie same gabaryty?
Przepraszam za takie duże zdjęcia, ale takie telefon robi, a zmniejszać mi się nic chciało i nie chciałem też samych linków wrzucać.
Aaaa! Zapomniałbym. Blaszane kółko z poloneza, też trzeba rozwiercić, bo wirnik w starych alternatorach elmot, ma mniejszą średnicę sworznia.