Autor Wątek: Silnik nie gaśnie po wyłączeniu zapłonu  (Przeczytany 9572 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Silnik nie gaśnie po wyłączeniu zapłonu
« Odpowiedź #20 dnia: Kwiecień 06, 2009, 00:53:00 am »

Offline KGB

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 13824
  • Płeć: Mężczyzna
  • Antypartyzant
    • Plus Srebrne Caro
Cytat: "truck"
W moim trucku, wpakowałem "nowy" silnik GLI i jest to samo. W poprzednim aucie chodził z LPG.Teraz wywaliłem LPG i czasem nie gaśnie po wyłączeniu zapłonu. Przypadkiem zauważyłem że gaśnie jak nacisnę pedał hamulca?! Niezłe, nie?! Sprawdzę ten mikroprocesor, bo kierunki i wycieraczki faktycznie czasem fiksują. Może to ma coś z tym wspólnego?

tak niezle - fajny bajer ,ale kazdy kto ma Plusa moze miec taki bajer ,wiec sie nie wyrozniasz,
a JA sie bajeru pozbylem na wlasne zyczenie - czlowiek mlody byl to i glupi  :cry:
Cytat: Senn#1869
Nie odpowiadasz za forum, nie moderujesz go, nie masz statusu klubowicza wiec Twoje zdanie jest nic nie warte.

Silnik nie gaśnie po wyłączeniu zapłonu
« Odpowiedź #21 dnia: Kwiecień 10, 2009, 23:00:29 pm »

Guciu1801

  • Gość
kiedys moj kolega napotkal podobny problem. Trzeba bylo wlutowac diode w jakis przewod do alternatora. Pomogło jak ręką odjął :)

Silnik nie gaśnie po wyłączeniu zapłonu
« Odpowiedź #22 dnia: Kwiecień 17, 2009, 15:41:22 pm »

Offline DF

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1030
  • Darek F
    • Fordy Transit MkV x 2 - 2.3 LPG i 2.0 LPG
Więc skoro zacząłem to wypada uzupełnic dane do zakończenia byc może tego problemu.
Mianowicie w końcu zdarzyło się tak, że wyjeździłem cały gaz w zbiorniku i korzystając z okazji wykręciłem elektrozawór z reduktora. Wcześniej z braku czasu nie brałem się do tej strasznie skomplikowanej operacji zakręcania gaziu...  :mrgreen:  
Więc pomimo tego, że niespełna dwa lata temu, jakieś 20000 km temu czyściłem cały reduktor i wymieniałem membrany to zawór był tak zasyfiony jakimś spalonym olejem, który jak klej łączył ruchomy element wewnątrz obudowy. Po wyczyszczeniu kilka dni temu nie zdarzyło mi się, że nie chce zgasnąc oraz mogę już odpalac znowu na gazie pomimo zimnego silnika. Wszystko wskazuje na to, że to zawór był powodem, że silnik nie gasł bo nadal dostawał gaz. Jednak pozostaje jeszcze kwestia dlaczego pracował bez iskry (teoretycznie bo może tam też coś zepsute jest). Teoria o rozgrzanym silniku i samozapłonie niestety nie pasuje bo zdarzało się tak też na zimnym, no może lekko ciepłym takim na 50 * silniku. I jeszcze dlaczego ta cholera tak nagle z dnia na dzień zbuntował się - tzn ten zawór - bez wcześniejszych oznak typu sporadyczne zawieszanie się. I dlaczego tak równo 50* potrzebował, żeby puścic gaz ? Wtedy z kleju robił się znowu olej ?
Biorąc pod uwagę to, że zawór zaczął się zacinac jakieś pół roku temu czyli po jeszcze mniejszym przebiegu i czasie niż wyżej podałem to powstaje pytanie co za świństwo ja tankowałem ?!!! I co zostało po niemal nowych membranach...
"Dla triumfu zła trzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili"  Ale dobrych już jest tak niewiele, że nic nie mogą...
Nie dajcie się zwieść - nie ma epidemii...  
Niestety wszyscy jesteśmy niewolnikami systemu. Jednak ja jestem nieposłuszny i gardzę tymi oraz szczerze nienawidzę tych dobrowolnych ścierw, które są niczym i krzywdzą innych.