A więc tak podmienione już i sprawdzone
-świece
-kable
-czujnik wału
-zmierzona kompresja (na wszystkich cylindrach jednakowa)
-zresetowana przepustnica
a problem dalej nie ustąpił,auto i tak w pobliskim czasie oddam do elektromechanika,żeby go uzdrowił bo już nie mam pomysłów co by tu z nim zrobić. Zauważyłem też że na zimnym silniku,gdy postoi kilka godzin,bardzo łatwo jest silnik zadusić przy ruszaniu,a gdy chce go odratować z tych 500 obrotów,to zanim wkręci się na te 1500 które trzyma na ssaniu,dusi się i przerywa. I do tego zostawia chmurę dymu.
Pozatymi objawiami codziennie jeździ bez problemu,tylko że brak mu tego ciągu roverowego.