A jeżeli ktoś twierdzi że mu się udalo bo nie miał systemów to widocznie maił zbyt dużo czasu na działanie.
Albo miał odruch. Wiadomo że bez ćwiczenia nie da się sprawnie hamować bez ABSu, tak samo jak nie da się zagrać Sonaty Księżycowej bez kilkunastu lat nauki, potem poświęcenia 4-6 godzin dziennie przez miesiąc. Tylko że hamowanie bez ABSu jest łatwiejsze i taki odruch idzie sobie wyrobić w kilka godzin.
11 lat jeżdżę w zimie bez ABSu i tylko w pierwszym roku miałem wypadek, bynajmniej nie miało to związku z ABSem.
Jest też taka wspomagająca technika nauki odruchów, która przyspiesza proces uczenia się w praktyce, bez ćwiczeń praktycznych. Pianiści nazywają to treningiem mentalnym. W ich przypadku polega to na tym, że gdy nie mogą ćwiczyć przy fortepianie, np. jadą autobusem czy pociągiem, czytają nuty, odtwarzają sobie muzykę w głowie i bardzo intensywnie wyobrażają ruch rąk i palców (oczywiście oni już umieją grać bardzo dobrze, więc mają bardzo dobre wyczucie jaki mięsień jak się powinien ruszyć).
Podobną technikę można zastosować w prowadzeniu samochodu. Mając pojęcie o siłach działający na zawieszenie i opony, wyczucie jak dany samochód reaguje, jak skręt kierownicy przekłada się na skręt kół itd. można sobie wyobrażać na jakim zakręcie czy nawierzchni jak skręcic kierownicą żeby stało się to czy tamto itp.
Gdybym nie umiał hamować bez ABSu to by już nie było Golfa III który mi wyjechał, rozjechałbym pieszą w słuchawkach która w nocy wyszła mi pod auto nie spojrzawszy, a Plus przejechałby się po barierce przy 70. Moja babcia jakoś DFem w zimie na D-124 dawała radę, a uczyła się na zamarzniętym jeziorze. Nawet moja matka to umie. Babcia uczyła ją dwadzieścia lat temu. Do tej pory jeździ autem bez ABSu.
A jak chodzi o "wiem co robię, bo czuje co pod nogą", absolutna gówno prawda! ABS pracujący z częstotliwością klinkudzieszieciu Hz na sekundę, zdecydowanie lepiej wyczuje kiedy koło wpada w poślizg niż kierowca.
Zgadza się, tym bardziej że rozdziela siłę osobno między różne koła. Chociaż w przypadku napędu na przód da się to trochę zniwelować, ponieważ w układzie z korektorem pierwsza zawsze blokuje się oś przednia, przez zablokowaniem kół zawsze poczujesz że telepie silnikiem który schodzi poniżej 800obr/minutę.
Kolejna sprawa że w aucie z ABSem nie da się auta które jedzie niekontrolowanym poślizgiem wzdłuż prostej drogi (np. po wyjściu z zakrętów), utrzymać na tej drodze przez zablokowanie wszystkich kół. Nie jest też możliwe hamowanie przez zarycie się w ziemię. A jeżeli opona z jakiegoś powodu nie trzyma, np. jest piasek lub olej na drodze, to zjechanie na grząskie pobocze i zablokowanie kół to najskuteczniejsza metoda hamowania.
Zresztą zupełnie przypadkiem sprawdziłem to w praktyce. Próbowałem przejechać między Transitem i barierką bo wiedziałem że nie dam rady wyhamować i w niego walnę. Paręnaście metrów przed nim już myślałem że będzie gruby dzwon, bo było za wąsko żeby przeszedł, kiedy nagle autem szarpnęło i zatrzymało się metr od budy dostawczaka. Na szczęście pobocze było gruntowe, jak lewe koło na nie wjechało, to zaczęło ryć w ziemi aż cały dolny wahacz zaczął pracować jak spychacz. Taką samą technikę standardowo wykorzystuje się w świeżym śniegu. Pełna blokada i zgarnianie śniegu przez koła i zawieszenie daje najlepsze hamowanie.