Dawid, dokładnie tak jak napisał Gomulsky, do S-21, ba! Nawet do M-20 bez oporów wlałbym 5W40. Oleje, które były na półkach w czasie powstawania S-21 to było dno dna, LUX 10 miał normę SAE30, LUX-5 już nie pamiętam ile, pewnie niższą, czyli z LUXa-10 w upały robiła się tłusta woda, która za nic w świecie nie smarowała silnika (zapewne dlatego termostaty do żuków i warszaw mają otwarcie w temperaturach ok. 70 stopni celsjusza), a w zimie zamieniała się w gęstą galaretę i również wcale nie smarowała silnika, dopiero później pojawiły się "wielosezonowe" 15W40, które robi się glutowate dopiero gdzieś w około -5 -10 stopniach (przy czym gęstnieje już wcześniej, to nie jest tak, że jak na etykiecie jest podane, że gęstnieje przy -15, to przy -14 stopniach jest lejący się, a przy -15 już miodek). Lejąc do takiego silnika 5W40, czy 5W50 o delikatnie wyższej lepkości letniej, zapewnisz mu jedynie dłuższy i znacznie lżejszy żywot, niż na olejopodobnych starociach Przy okazji wtedy można wrzucić termostat na ponad 80 stopni i mieć lepsze ogrzewanie i mniejsze spalanie i mniejsze zużycie samego silnika i oleju.
Oczywiście miałbym opór wlewać taki olej do silnika, który ledwo porusza budą, pochłania 2 litry oleju na tysiąc, a w środku pływa mix wszelkiego syfu, ale umówmy się, mało kto eksploatuje warszawę czy żuka na co dzień, a jak już się włoży parę tysięcy w kompletny i dokładny remont takiego silnika, to według mnie wlanie lepszego oleju = dłuższa, bezawaryjna praca bez potrzeby ponownego targania silnika na stół i kupowania coraz mniej dostępnych części, a oszczędność 10zł przy kilkutysięcznym wydatku nie ma sensu.