Jako użytkownik żuka i okazjonalnie mający do czynienia z lublinem, mogę ze swojej strony powiedzieć, że lublin, to już nieco inna klasa. Nadal szmelc, porównując do zachodnich, ale już nie to, co żuk. Zawieszenie proste, sztywna belka, choć na resorach i komfort słaby, ale są tylko dosłownie dwa drążki kierownicze i sworznie w zwrotnicach, które ewentualnie podlegały by wymianie. Brak tych głupich gwintów i innych pierdół, które się tylko wybijają na naszych wspaniałych drogach. Im nowsza generacja auta, tym lepiej, bo i silniki lepsze itd. Te 100 konne andorie na pompie bosh, to całkiem fajne, nie wspominając o iveco, które też bywały. Najfajniejsza wersja, to chyba intrale, na okrągłych lampach. Z częściami, to pewnie już ciężko, ale pewnie lepiej, niż do żuka, nawet jeśli chodzi o zawieszenie. Ale auta ogólnie mocne i toporne, jak to nasze konstrukcje. Rama jest, więc ludzie pakowali bez umiaru, jak teraz na iveca.