No właśnie ja też to samo temu gościowi mówiłem, największy kłopot będzie z doprowadzeniem czynnika hydraulicznego do obracającego się kosza mechanizmu różnicowego.
Generalnie - jest to to wykonania, ale na pewno z aktywną pompą hydrauliczną, dającą stałe ciśnienie czynnika, a nie jak w przypadku pompy hamulcowej, impulsowe. Doprowadzenie czynnika do obracającego się ustroju wiązać się musi zawsze z wyciekami cieczy roboczej, tak więc pod uwagę można brać np. pompę wspomagania.
Byłby także problem z konfliktem oleju przekładniowego, smarującego elementy mostu z czynnikiem roboczym układu hamowania osi satelitów.
Generalnie, można by pomyśleć o układzie aktywnym, będącym rozwinięciem szpery stałej, tj, płytek ciernych pomiędzy koronkami dyferencjału. Tutaj wystarczyłoby zastosować jakiś rozpierak hydrauliczny, acz z powyższych powodów, na pewno zasilany czynnikiem pompowanym przez aktywną pompę czynnika.
Z tego, co pamiętam, to klasyczne silniki Fiata 125 posiadały pewne rozwiązanie, wyczerpujące zjawisko doprowadzania czynnika roboczego pod ciśnieniem do obracającego się elementu. Mianowicie, układ smarowania tego silnika był szeregowy, tj. olej był doprowadzany do przedniej części wału (poprzez odśrodkowy odrzutnik - filtr bezwładnościowy oleju). Tam zastosowana była tarcza oraz pierścień rozprężny, który izolował przestrzeń ciśnieniową oleju od przestrzeni korbowej. Miałem dawno temu samochód FSO 1500 i ze dwa razy, rozbierając rozrząd, w celu wymiany łańcuszka, wyciągałem także tą tarczę i pierścień. Jakoś to działało, na pewno sikało trochę, ale układ smarowania ciśnienie trzymał.
Wydaje mi się, że warto by pójść w ten "deseń".
Będę o tym dumał.