Warsztat zmiany opon:
"Nie podniesiemy tego, bo na pewno się rozpadnie"
Największy warsztat na ulicy :
Mechanik: "Jak to Polonez, to sam sobie zrób"
Szef mechaników: "Zaraz, chwila, musimy się zastanowić kto by jeszcze u nas umiał to zrobić"
Obecny mechanik: "Teraz to Polonezem ktoś przyjeżdża raz na trzy lata"
Taaaa, znam ja takie gadki, bo przecież jak polonez, to po pierwsze, sama rdza i trzyma się kupy tylko na lakierze, po drugie, w tym nikt nie robi, bo tego się naprawić nie da, a po trzecie, to teraz robi się normalne auta.Oni to teraz wolą zachodnie, bo podepnie pod komputer, wykasuje błędy, skasuje hajs i dowiedzenia, a jak się okaże, że to nie to, to zarobi ponownie.A tak w ogóle, to na tych zachodnich autach, to też się uja znają i robią metodą prób i błędów, a nuż się uda.Oczywiście nie wszyscy, bo są ludzi uczciwi i fachowi.A wracając, jak miałem pierwszego poldka, to też usłyszałem, że "nie podniosę, bo może podnośnik do środka wpaść" i podjechał "żabą". A koniec końców, to nie był aż taki zgniłek, ale wiadomo, obiegowa opinia jest silniejsza.Cóż, nikogo na siłę przekonywać nie będziemy.Problem mają z tym niestety, tylko ludzie bez zdolności manualnych, którzy są zmuszeni do korzystania z usług "osób trzecich" i jak się trafi tak, że żaden uj się nie podejmie naprawy, bo tak mu się u*ebało, to są w czarnej dupie.