mechanicy mo/policji w dawnych czasach to zwyczajni mechanicy lepsi lub gorsi po prostu ale jednak mechanicy w odróżnieniu od dzisiejszych "monterów części".
Pamiętam jak miałem dużego fiata to jeden kolega mówił mi tak: "jak będziesz potrzebował coś z gaźnikiem to daj znać mam znajomego na "warsztatach" (tych w MO), tam jest taki fachowiec, że jak mu dasz gaźnik to on Ci zrobi z nim wszystko jak trzeba i wyreguluje tak, że tylko włożysz do samochodu i będzie na pewno dobrze..."
Mi/policyjne samochody to zwykłe samochody tylko np one miały obowiązkowe tzw. "obsługi" co iles tam kilometrów. Sprawne czy nie miały iść na przegląd i naprawę. Tam w zależności od uczciwości mechaników, a z tym bywało różnie, naprawiali co trzeba było jak należy z wymianą na nowe części lub tylko coś tam podłubali, w kartę wpisali, że była wymiana jakiejś części a potem można było u nich kupić sobie co chciałeś...
Albo np. jak samochód był już stary i miał być przeznaczony na sprzedaż to trafiał do warsztatu i tam jak miało się znajomości to mechanicy tak go odszykowali, że był jak nowy z fabryki niemal a cwaniaki kupowali go za grosze...
Wątpię, żeby mechanicy mieli czas i ochotę na dłubanie i zabawy w jakieś przeróbki i usprawnienia. Po co? Taktyka łapania uciekających nie polegała na gonieniu go tylko na łączności i organizacji. Na starych filmach widać. Typu "07 zgłoś się". Łączność i blokada na drodze, kolczatka itp. Wtedy obywatele nie mieli komórek i CB a mi/policja miała swoje radia i telefony...