A więc tak koledzy jak w temacie, moja pralka Boscha (tylko benzyna) dziś odmówiła posłuszeństwa.
Ale zacznijmy od początku.
Wczoraj ni z tego ni z owego autko na wolnych obrotach czasami gubiło jakby obroty , wywalało Checka ale po chwili wszystko się stabilizowało. Wcześniej tylko wymontowałem cewkę(moduł) aby dostać się do czujnika oleju ale bez kanału postanowiłem odłożyć tą robotę na później i jeszcze przeczyściłem świece sprawdzając przerwę (0.8 na wszystkich). Cewkę wyczyściłem trochę z zewnątrz i zamontowałem. Podłączyłem wszystko jak trzeba i git, odpalił i jeździł.
Dzisiaj jednak po odpaleniu już było czuć że ciężko utrzymać mu wolne obroty ale nic jadę, po chwili przed skrzyżowaniem zaczął prychać, jakoś nie zgasł, przy przyspieszaniu raz przerwał z a później już spokojnie jechał przez kilka kilometrów. W końcu dojechałem do celu i zgasiłem go. Po chwili spróbowałem go zapalić a tu zonk, nie chce palić (prycha, czasami strzeli w dolot) a jak już odpali to obroty wahają się miedzy 500-900 i przy depnięciu na gaz auto gaśnie. Odczekałem trochę, silnik przestygł i czuć było że łatwiej mu odpalić ale problem się powtarzał. Wtedy także wywala checka. Jak już się go uda odpalić to to na obrotach 1,5-3k chodzi bez problemu ale jest problem na niższych obrotach.
Czyżby był uwalony serwomotor biegi jałowego? Wymontowałem go i rozebrałem ale nie zauważyłem w nim nic nienormalnego oprócz tego że przepustnica była jakby całkowicie zamknięta.
Cewka, raczej dobra, iskra jest na wszystkich baniakach.
Pozdrawiam Sławek