Jak auto ie jest jeżdżącym złomem, który trzyma się tylko na rdzy i szpachli, to nikt tam nic nie bedzie sprawdzał. Musiałby mieć niebieski albo wyjątkowo zły dzień, bo mu żona nie dała i chce odreagować, albo po prostu być niezłym kutafonem, co to chce pokazać, że władzę ma. Mnie, nawet jak zatrzymali, jak żukiem jechałem, to tylko standardowo, papierkologia i dmuchanko i "szerokiej drogi, panie kierowco" Gorzej by mogło byc z krokodylami, bo tamci, to wyjątkowe cwaniaki, ale jak się nic nie odwali na drodze i auto już na oko nie przeładowane, to też nie zatrzymują. No i też zależy, gdzie kto mieszka i po jakich trasach jeździ.Diagnosta, to może mieć ciepło, jak dojdzie do wypadku i jakiś tłuk stwierdzi, że coś było niesprawne. Może to nawet być jego widzimisię.