Dzieki za slowa otuchy. Musze przyznac, ze poki co to proces naprawy samochodu przebiega bardzo sprawnie. Oby tak dalej. Nie chce jednak zapeszac. Poloneza zobacze na wlasne oczy dopiero za trzy tygodnie, takze wtedy bede mogl podjac dalsze decyzje, szczegolnie zwiazane ze sprawami estetycznymi (ewentualne przemalowanie i doposarzenie wnetrza). Z mechanikami to jest tak jak z innymi ludzmi - sa po prostu rozni. Do tego dochodzi fakt, ze samochod jest bardzo stary, przez wielu w Polsce wysmiewany, przez co jego remont jest odrobine trudniejszy niz innego nowszego pojazdu. Po czesci jednak to musze stanac w obronie niektorych dobrych mechanikow, bo to nie jest tak, ze wina stoi zawsze po stronie rzemieslnika. Sam znam przypadki ludzi, ktorzy po prostu oczekiwali cudow i za przyslowiowe dziesiec zlotych chcieli miec idealnie
sprawny pojazd (zenujace sprowadzanie czesto porozbijanych kilkuletnich luksusowych aut, aby pozniej jak najtaniej je naprawic nie majac przy tym odpowiedniej zdolnosci finansowej i wielkie zdziwienia, ze jakas czesc potrafi kosztowac kilka tysiecy, a regeneracja to nigdy nie to samo - do tego samochod nie trzyma sie drogi itd... - winny mechanik, a nie wlasna glupota). To sie tak po prostu nie da. Za solidna prace trzeba zwyczjnie ludziom placic, bo inaczej nie chca pracowac solidnie. Ja zreszta nie jestem wcale inny choc dzialam w innej sferze zycia. Inna sprawa, ze jest tez wielu mechanikow bez kwalifikacji, ktorzy chca naciagnac uczciwego klienta. Chyba cala sztuka jest znalezienie zlotego srodka. Poloneza chce miec w stanie idealnym - za to po prostu trzeba troche zaplacic, nie kierowac sie tyko fantazja i zyczeniowym mysleniem. Z drugiej strony
to jestem czlowiekiem dosc ubogim, takze na przeplacanie i szastanie pieniedzmi po prostu mnie nie stac. Do chwili obecnej renowacja Poloneza odbywa sie niezwykle sprawnie - jak tak dalej pojdzie - to jest duza szanasa, ze uda sie osiagnac zamierzonego celu.
Ciesze sie natomiast, ze jak czytam, sa inni ludzie w Polsce, lubiacy ten typ samochodow. Naisales, ze masz problemy z elektryka. Z gory przepraszam za moj lamerski komentarz, ale czy nie istnieje mozliwosc kompleksowej naprawy calej instalacji? Przejrzalem kilka schematow budowy Poloneza oraz Fiata 125p i pierwasza uwaga, ktora przychodzi mi na mysl jest fakt, ze jej budowa nie wydaje sie byc strasznie skomplikowana. Przynajmniej teoretycznie mozna nie bawiac sie w szczegoly i po prostu ja cala wymienic. Moze jednak moj sposob myslenia jest bledny?
Kolejnym watkiem Twojej wypowiedzi, ktory mnie bardzo zainteresowal, jest pytanie o sens posiadania tak starego samochodu. Napisales, ze masz ze swoim Polonezem dosc irytujace problemy, ktore mimo calego sentymntu, zniechecaly Cie do posiadanego
obecnie samochodu, a zachecaly do zakupu nowego. Szczerze mowiac to ja moge miec podobne odczucia. Chcialbym jednak sprobowac wyjasnic jedna sprawe najpierw. Czy w ogole istnieje mozliwosc doprowadzenia starego Poloneza do stanu pelnej wartosci
uzytkowej? W chwili obecnaj wierze, ze odpowiedz na to pytanie jest pozytywna. Mam oczywiscie swiadomosc, ze koncowy sukces bedzie zwiazany z pewnym wydatkiem. Wychodzi mi, wprawdzie poslugujac sie bardzo powierzchowna znajomoscia tematu, ze
koszt idealnie sprawnego starego Poloneza jest taki sam jak fabrycznie nowego samochodu (rozpietosc cen ogroma, ale w przypadku kazdej staroci rowniez cena zawsze jest w pewnym stopniu niewymierna). Mozna wtedy liczyc na to, ze Polonez bedzie
funkcjonowal idealnie (to jest oczywiscie wolniejszy samochod, troche bardziej paliwozerny, nie nadaje sie do jazdy terenowej itd...), przyjemnosc wlasciciel czerpie jednak z jazdy pojazdem, ktory po prostu lubi, co nie da sie opakowac w prosta logike. Z drugiej jednak strony to nie mam zamiaru sie nieustannie denerwowac i zastanawiac, czy aby tym razem cos sie po drodze nie zepsuje? To jest strasznie irytujace i w przypadku, gdyby to zaistnialo to zmienie samochod na nowy.
Mam jenak gleboka nadzieje, ze przez reszte zycia bede jezdzil tym starym Polonezem, dbajac tylko o niego i serwisujac zgodnie z zaleceniami.
Pozdrawiam;
Olgierd