Akurat w wypadku zakupu Safrane taki Polonez będzie często potrzebny - czymś przecież Francę trzeba holować do domu (lub mechanika), średnio ze dwa razy w tygodniu pewnie... (zaraz przypomina mi się znajomy z Laguną, którą trzeba przepchać co dnia choć pół metra by zapaliła bo jakiś czujnik wariuje, a nikt nie wie który).
W aukcji z Daihatsu stanowczo brakuje zwrotu "Okazja" 20 letnie auto znane z niezawodności i kupowane by jeździło, jeździło, jeździło z nalotem 60 tysięcy - widać że kolejny Niemiec z syndromem przegranej wojny (kupić, nie jeździć ale mega dbać i po XX latach sprzedać wychuchane Polakowi za ceną markowych trampek).