A u mnie, od jakiegoś tygodnia, może dwóch, coś się zaczyna walić z ogrzewaniem. Do niedawna, było ok, nawet jak miał te 70*, to już leciało letnie powietrze, a teraz już coś się zwaliło i wali zimnem i chyba dopiero, jak się termostat otworzy, to się to ciepło rozejdzie po układzie i grzeje. Termostat powinien być ok, bo wymieniałem go w zeszłym roku, wprawdzie nie nówka, ale to jeszcze stara produkcja mery, ten zimowy niby i wszystko było ok. Stary się rozleciał tak, że ten grzybek na dole, całkowicie oderwał się od reszty i się tak dyndał w obudowie termostatu. Czy to możliwe, że zaczyna uszczelka bardzo delikatnie puszczać? Bo widzi mi się, że ciśnienie w układzie jest spore, ale z drugiej strony, po nagrzaniu wszystko działa ok. od momentu otwarcia termostatu. A może pompa wody niedomaga? Normalnie mam wrażenie, jakby układ się nieco zapowietrzał, czy coś, że nie idzie ciepło na nagrzewnicę. Parownik się normalnie dogrzewa, dziwne, bo mam go podłączonego zasilaniem pod powrót z nagrzewnicy i wyjście na wejście do pompy (zamiast tego kieliszka). Jakby mało było problemów, to pierwszy raz w życiu, zacięła mi się stacyjka i teraz się boję kluczyka wyciągać. Po prostu po wyjęciu i ponownym włożeniu, nie mogłem jej przekręcić. Dopiero poruszałem w prawo i w lewo i puściło, ale to już jest sytuacja niebezpieczna. Gdyby nie to immo, to bym założył inną, bo mam ze 3 z plusa bosha i z rovera.