Ja od 20-go roku życia jeżdżę żukiem i poradziłem sobie ze wszystkimi jego bolączkami.Na ogrzewanie nigdy nie narzekałem ,a jeździłem również zimą, a wtedy zimy były zimami, nie tak, jak teraz. Uszczelniłem dodatkowo drzwi, wkleiłem dodatkowe uszczelki oprócz tych fabrycznych. Mój był z 78-go roku, więc ani tapicerki, ani nic. Uszczelki w drzwiach były starego typu, twarde jak kamień, wiec je wywaliłem, sklepałem ranty, bo miały kształt litery T i dałem uszczelki nowego typu, jak w polonezie, maluchu itp. Do tego wykleiłem dodatkową uszczelką drzwi dookoła i tak samo wnęki kabiny, więc nie było już mowy o przeciągach. Grzejniki nagrzewnic zostały dwukrotnie wygotowane w occie i polutowane gdzieniegdzie, zawór nagrzewnicy rozebrany, wyczyszczony i udrożniony. m.in rozwierciłem w środku przelot na większą średnicę, bo fabrycznie jest dosyć bidnie. No i podstawa, to sprawny termostat, to wiadomo, szczególnie w zimie. Ten żuk był typowo towarowy, A06, więc w końcu zrobiłem mu zabudowę górnej części tylnej ściany, jak w modelu skrzyniowym, czyli szyba na środku. Cała kabina dostała tapicerkę wykonaną przeze mnie, pokrywę silnika z nowszych modelów, na zatrzaski, (trzeba było przerobić blachę wnęki od dołu, bo to inne wymiary) i w rezultacie, w żuku było cieplej, niż w Afryce. Miałem tam silnik benzynowy, więc temperaturę łapał dosyć szybko. Przejeździłem tym żukiem kawał czasu, wszędzie i o każdej porze roku, bez zimówek. Miałem dosyć niezłe opony, dębica quartet i o dziwo, bardzo dobrze trzymały na śniegu, bo pod niezłe góry wjeżdżałem i to na pusto. Miałem go aż do 2013-go, gdy kupiłem mojego obecnego dieselka. Tamten posłużył jako dawca części karoserii (tych, które jeszcze były zdrowe) i niektórych mechanicznych części. Co się nie nadawało, poszło na złom, bo nie było sensu do tego dokładać. Silnik był tak wywalony, że patrząc z góry, po zdjęciu głowicy, widziałem pierścienie tłokowe. Tragedia, ale cholera wie, ile to miało przejechane. Był kupiony i wsadzony, jak jeszcze dzieckiem byłem i remont był zrobiony, wraz ze zmianą ramy, bo zgniła i malowaniem nadwozia. Ja z kolei, wziąłem się za niego w 2004-tym i dostał wtedy te wszystkie udogodnienia i nowy lakier. Wiszące pedały też mu zamontowałem, ale już później, bo miał w podłodze. Obecny diesel jest 96 rok, wersja A07, czyli towos, z jednoczęściową klapą tylną. Nagrzewnice wrzuciłem mu z tamtego, bo fabryczne też już ciekły, więc zaoszczędziłem roboty. Grzeje dobrze, ale ciut słabiej, co wynika z gorszego dogrzewania się silnika. Pomaga dopiero całkowite zastawienie wlotu powietrza, bo tak, to trzyma ledwo 80 kilka stopni. Ale to tylko w zimnych porach roku, w lecie jest ok. No i tutaj nie mam zabudowanej kabiny, wiec ciepło ucieka jeszcze do tyłu, ale mimo to, szyby nie zamarzają, więc jest ok.