5 lat? Ja u siebie w firmie nigdy żadnego auta tak krótko nie miałem.
Kiedyś czytałem, że niektórzy tak wymieniają.
A jeśli nawet... No to tym bardziej - co producentowi zależy skroić klienta na dobre kilka stówek... Systematyczna wymiana oleju nie wydaje się zbyt wygórowanym wymaganiem, gdy auto jest na gwarancji. ASO rezygnuje z łatwego zarobku, żeby potem mówić klientowi, że trzeba było częściej wymieniać olej, wbrew zaleceniom producenta? Próbuję doszukać się w tym jakiejś logiki...
Logika jest taka, że to nie chodzi o pierwszego klienta, który kupi nówkę, tylko o każdego następnego, u którego z czasem wynikną konkretne awarie i który będzie potrzebował części. ASO do tego wiele nie ma, no chyba, że ktoś kupuje części wyłącznie u nich (bo czasem coś ciężko dostać, lub tylko oryginały), lub cały czas u nich serwisuje, będąc choćby trzecim właścicielem, bo są i tacy. Dzisiaj producenci zarabiają na nowych częściach i w ich najlepszym interesie lezy, żeby właśnie np taki silnik, zaczął jak najszybciej generować usterki.
Jak jesteś pierwszym właścicielem nowego auta, masz gwarancję itd i dodatkowo, nie wiążesz z nim jakieś długiej przyszłości/masz ustalony konkretny przebieg, jaki ma auto u ciebie zrobić, to przecież co ci robi, czy będziesz zmieniał olej zgodnie z zaleceniami, czy częściej, według własnego rozumu? Niech się martwi kolejny potencjalny właściciel, kiedyś w przyszłości. ASO trzyma się procedur, więc nie będą cię naciągać na wymianę co 10 tysi, szczególnie gdy jest na gwarancji. Im szybciej silnik się skończy, tym lepiej dla producenta, a oni i tak swoje zarobią.
Wszędzie się słyszy, że te oleje long life to ściema i przyczyniają się do przedwczesnego zużycia silnika. Niektórzy zalecali zmianę oleju w nowym aucie jak najszybciej, bo silnik jednak się dociera i jakieś tam opiłki się tworzą. Łysy czarodziej o tym nagrywał i kilku innych. Coś chyba w tym jest, bo zawsze docierało się nowy samochód, tudzież inną maszynę i zmieniało się olej dużo wcześniej, niż normalnie. Pierwszy, czy drugi właściciel. może jeszcze nie będzie miał większych kosztów, ale każdy następny zbierze owoce decyzji poprzedników, ale mało kogo to obchodzi. Przeważnie jest tak, że ludzie zbytni nie dokładają, jedynie tyle, ile trzeba, bo mają z tyłu głowy, że kiedyś to sprzedadzą i kupią nowe. Oczywiście, nie każdy tak robi, ale pewnie duża część tych, których stać u nas a nowe. Zresztą, mówi się, że większość sprzedawanych u nas nowych aut, to zakupy "firmowe" co oczywiście nie znaczy, że każda firma kupuje od razu 30 sztuk, bo dzisiaj każdy sobie może założyć działalność, ale raczej nie kupi od razu kilku aut.
A co do awaryjności nowych wynalazków, to na jutubie jest tego na pęczki, u każdego jutubowego mechanika. Cuda tam można zobaczyć. W polonezie takie awarie się nie zdarzają. W nowych beemkach rozlatuje się pompa oleju i zaciera się silnik, bo pompa ma plastikową obudowę i przez ciągłą zmianę temperatury, plastik po czasie zmienia swoje właściwości i zaczyna się kruszyć. Zajebisty patent na naciąganie przyszłego klienta na koszty.