KGB, jakbyś przeszedł ten ich "casting" to może, może.Zależy, co tam trzeba zrobić i ile będzie kosztowało.Choć niby gościowi robili kapitalkę silnika przy poldku, ale jakoś mi się nie chce wierzyć, że to tam jest tak kolorowo, jak to pokazują.Tzw. magia telewizji.Podejrzewam, że woleli by zdrowego poldka, w którym tylko trzeba by było zmienić uszczelkę pod deklem na klawiaturze i ewentualnie zrobić polerkę lakieru i inne tego typu pierdoły.Kosztorys na końcu i tak by walnęli odpowiedni.Przypomina mi się pimp my ride i ich tuning w myśl zasady "Pójdzie kit i będzie git"
A co do głównego tematu, to uważam dyskusję za niepotrzebną, bo każdy i tak zrobi, jak uważa.Jeden uważa, że auto jest do jazdy i ch*j, że polonez i części coraz mniej, drugi znowu trzyma pod kocem i oszczędza, choć w każdej chwili może mu się skończyć egzystencja na tym łez padole i poldek pójdzie na złom wywieziony przez "spadkobierców" albo sprzedany zostanie przysłowiowemu gimbusowi, który go zakatuje, jeszcze inny uważa, że to ch*j nie auto, bo taki i siaki, jednak jeździ nim mniej, lub więcej, pomimo jego wad, które akceptuje, ale coraz przychylniejszym okiem patrzy na przysłowiowe "plastiki" .Co kraj, to obyczaj, jak to mówią.Jeszcze troszkę i życie samo zweryfikuje, kto rzeczywiście traktuje to poważnie, a kto jeździ tym, bo taka moda, bo to tanie (było) i kupił tymczasowo, zanim kupi coś lepszego itd. itd. Ja się przyznam bez bicia, że lubię te auta, wychowałem się na polskiej motoryzacji i choć nie jestem hipokrytą i widzę, że to "kupa złomu", w porównaniu do dzisiejszych wozidełek, to jednak świadomie decyduję się na posiadanie i użytkowanie takiego a nie innego auta.Robię rocznie symboliczne przebiegi, bo po prostu tyle wychodzi.Nie oszczędzam go przesadnie, bo gdzie trzeba, to się jedzie, ale też nie traktuję jak wozu drabiniastego do przewożenia wszystkiego, co mi się tylko podoba, bo od tego mam inne auto (żuczka) .Gdybym zrobił sobie zapas nowych części, takich, które najczęściej wysiadają, to pewnie miałbym spokój do końca życia.Oczywiście pomijam tu trwałość blachy.Zdaję sobie sprawę, że większość robi rocznie takie przebiegi, jakie ja robię powiedzmy w dwa lata,no ale tu już trzeba się liczyć z kosztami, jeszcze w przypadku takiego auta.Niestety, ale jak ktoś chce za wszelką cenę tłuc się polonezem, to musi sobie zadawać sprawę z konsekwencji takiego wyboru.Nie ma zmiłuj.Każde auto się zużywa, tylko że z nowym pojedziemy do serwisu, a ze starym już nie bardzo i trzeba kombinować, jak ktoś jest lewy z mechaniki.Ilu już było takich, co to sobie kupili poloneza, bo nie wiem, moda, czy co i z byle pierdołą na forum lecieli, a jak przyszła jakaś "grubsza" awaria, to już panika i auto albo do żyda, albo na złom i rodzą się kolejne niepochlebne opinie, jaki to złom.Długo by dyskutować,a le opinii tyle, ilu użytkowników tego forum i każdy ma jakiś swój punkt widzenia.Prawda jest taka, że za jakiś czas i tak większość się wykruszy z takich , czy innych powodów, czy to dostępności części, czy po prostu zaczną się wygody domagać.I tak pewnie większość z Was ma w domu "coś lepszego" a poloneza trzyma jeszcze tak na razie, "zobaczymy co będzie" itd. ale OC drożeje (jest tu już dwa tematy wywodów) auto odstaje coraz bardziej od innych, koledzy się może śmieją.Zawsze jest jakiś powód i prędzej czy później, skończy się zabawa w polską motoryzację.