mysle, ze jest odwrotnie, czlowiek myslacy, ze hamburgery klamia w sprawie ladowania na ksiezycu bedzie watpil w prawdziwosc tego zdjecia - w koncu w obu przypadkach racjonalne myslac "coś się nie zgadza",
Obie opcje są równie możliwe.
Natomiast zgadza się wszystko, trzeba tylko wiedzieć jaka jest zasada działania aparatu i wyciągnąć z tego logiczne wnioski.
Takie zdjęcie jak zrobił Neckbreaker, dałoby się zrobić jadąc 20km/h, w jednym ujęciu. Kwestia tylko czasu otwarcia migawki i warunków oświetleniowych, ew. czułości kliszy/matrycy, albo tego jak szeroko otwarta jest przesłona. Opcji jest sporo.
filmy z ladowania na ksiezycu nie tylko Apollo 11 ,ale tez pozniejsze zawieraja szereg niejasnosci czy wrecz bledow sytuacyjnych, co sugeruje ich falszywosc,
Ta, chyba zmyślonych.
Zwłaszcza w dzisiejszych czasach jest to jasne, kiedy obecność innych sond i techniki komputerowej, pozwala np. porównać krajobraz ze zdjęć, z obrazowaniem radarowym.
troche mnie dziwi, ze na tak niezbadanym terenie, jakim jest ladowanie na obcym ciele niebieskim, priorytetem bylo filmowanie i przesylanie obrazu w czasie rzeczywistym do telewizji, a bylo to w czasach, gdy technika nie pozwalala zrobic tego latwo i przyjemnie,
Oczywiście że było to priorytetem, bo znaczenie propagandowe tej misji było olbrzymie.
Filmowanie i przesyłanie nie było problemem, wszak umiano to robić od czasów Hitlera. Jedyne czego potrzebowali, to odpowiednio mocny nadajnik i liczenie się z opóźnieniem.
a jezeli ktos tak bardzo chce nam wmowic, ze kreci film na ksiezycu, to jaka mozemy miec pewnosc, ze w ogole na ksiezyc polecial, skoro uzyska ten sam efekt,
Bo łatwiej jest polecieć na Księżyc, niż sfabrykować taką misję w sposób pewny.
Pomijając problem zachowania tajemnicy, jest szereg innych;
-musiałbyś zbudować odpowiednio duży statek, który na orbicie okołoziemskiej rozwinąłby prędkość ucieczki i opuścił orbitę w odpowiednim momencie, żeby udać się w kierunku Księżyca. W przeciwnym razie Sowieci zorientowaliby się, że odpowiednio duży obiekt nie rozwinął odpowiedniej prędkości
-ten statek musiałby nadawać komunikaty radiowe żeby udawać że w środku jest załoga która wykonuje misję, bo był nasłuchiwany, zarówno przez Sowietów, jak i przez naukowców, a nawet uczniów szkół w różnych państwach świata, tam gdzie mieli do tego odpowiedni sprzęt
-statek musiałby być na tyle zrobotyzowany, żeby zostawić na powierzchni Księżyca retroreflektory, które zostawiły załogi Apollo i nadal można z nich korzystać
-statek musiałby posiadać duży lądownik, który wylądowałby na powierzchni Księżyca, albo przynajmniej zrzucić tam bomby które zostawiłby na powierzchni cienie, odpowiadające tym jakie można zaobserwować przez wielkie teleskopy, w strefach lądowań
-Coś, przynajmniej na orbicie okołoksiężycowej, musiałoby wykonać zdjęcia gwiazd w różnich pasmach światła widzialnego, ponieważ takie zdjęcia przekazano jako dowód że astronauci byli na Księżycu, następnie zespoły z różnych krajów, obliczały czy położenie gwiazd na zdjęciach odpowiada temu jakie powinno być w danym miejscu i czasie widziane z powierzchni Księżyca
-Coś musiałoby pobrać próbki skał i wysłać je na Ziemię, potrzebny jest więc nada zrobotyzowany lądownik który potrafi znowu wystartować z powierzchni Księżyca i wrócić na Ziemię. O ile lądowanie było dla ówczesnych komputerów jeszcze w miarę wykonalne, o tyle jeszcze ponowny start, dokowanie na orbicie i powrót, przekraczał możliwości wszystkich maszyn bezzałogowych jakie do tamtego czasu zbudowano
-Należałoby sfabrykować nagrania ze spacerów Księżycowych- problem polega na tym, że byłoby piekielne trudne, o ile nie niemożliwe, zrobienie tego w sposób który nie zostałby zdemaskowany. Np. nie udało się nikomu w warunkach Ziemskich, odtworzyć sposobu w jaki pył księżycowy był wyrzucany spod kół Lunar Roverów.
-itp. itd. Samą tajemnicę w NASA może udało by się zachować Sowietom, gdyby wszystkich potem wymordowali albo pozamykali w Gułagach, ale w US było to niemożliwe bo zwróciłoby uwagę mediów.
Przy tylu skomplikowanych operacjach technicznych jakie należałoby wykonać żeby fałszywka była wiarygodna, naprawdę pewniej i prościej było po prostu dorobić systemy podtrzymywania życia, zwłaszcza że rakieta i tak musiałaby być odpowiednio potężna, żeby rozpędzić odpowiednio mocno, odpowiednio duży i ciężki ładunek, bo gdyby to było za lekkie to sprawa też by śmierdziała z daleka.