Przyszedł ten dzień nareszcie...
Odpaliłem 1.8 VVC 160KM w zielonym.
Silnik jest po generalnym remoncie :
- panewki główne GLYCO
- panewki korbowodowe GLYCO
- pierścienie tłokowe GOETZE
- półpierścienie oporowe oryginał ROVER
- pompa oleju sprowadzona z UK (nówka w pudełku LandRover), zmodyfikowana według porad Dave'a Andrewsa + nowa oryginalna uszczelka
- uszczelka pod głowicę Elring
- śruby głowicy Elring
- uszczelniacze zaworowe
- uszczelniacze wałków Corteco oraz uszczelniacz wału tylny, również Corteco
- pompa wody SKF
- napinacz Ruville
- oba paski rozrządu Gates
- śruby kół rozrządu 10.9 ŁF
- termostat Waxstat 88st (fabryczny, na pierwszy montaż)
Dodatkowo głowica została splanowana, został zrobiony dosyć gruby porting oraz podocierane zaworki. Przy okazji rozborowane zostały też kanały wodne. Wał został jedynie wymyty, gdyż nie wymagał szlifowania, w zasadzie był w stanie idealnym. Tuleje również zostały fabryczne. Całość poskładana na Loctite (5188 i 5922), a tuleje wklejone na Reinzoplast. Silnik od środka wymyty do gołego białego aluminium. Chodzi bardzo przyjemnie, narazie zrobiłem 30km i popychaczy już nie słychać (były opróżniane z oleju). Przy 2000-3000obr gdyby nie nieszczelne łączenie kolektora wydechowego z rurą to w zasadzie silnika nie słychać... Czuć, że ma sporo momentu, ale nie korzystałem jeszcze z zakresu powyżej 4500, ani nie wciskałem pedału gazu więcej jak 60%... Teraz jeszcze 950km, zalewamy Liqui Moly 10W40 i ogieeń.