Dzisiaj był dziwny dzień.
Skoda (firmowe): po odpaleniu jakoś tak dziwnie chodziła, pewnie turbosprężarka siadła. Zgasiłem zostawiłem.
Fiat (rodzinne): zatankowany, zrobił trochę km załatwiłem prawie wszystko w drodze do domu przy skręcaniu zgasł i już nie odpalił - rozładowany akumulator. przepchany 300 metrów i zostawiony.
Fso (moje
): odpalone, zagrzane, 2 drzwi przymarzło i 1 wycieraczka, przegonione po S8 i już wiem, że zawsze jeden PN musi być jako awaryjne auto
Jest moc, dzwięk, przyczepność, prowadzenie.
Jedyne co to buda siada