Stacje demontażu ponoć nie dostają już jakichś tam dopłat, do każdego auta przyjętego na złomowanie i stąd takie super ceny.Ze dwa lata temu, za poldka mogłem zgarnąć 900, a teraz już tylko 600 i to dzięki temu, że kuzyn robi na takim jednym.Nie wierzcie w bajki o wielkich cenach na złomach, bo i za zagraniczne furki już ponoć za dużo nie dają, bo kg, to kg, bez znaczenia, jakiej produkcji.
A co do ratowania polonezów, to wszystko się tylko ładnie pisze i mówi, ale życie wszystko weryfikuje.Ubezpieczenie, przegląd i ogólne wydatki, żeby takie auto utrzymać w formie, szczególnie blacharsko, skutecznie zniechęcają.Ja bym tam raczej radził kupować te zdrowe blacharsko sztuki, bo one przynajmniej rokują na przyszłość, przy odpowiednim dbaniu, a to, co już zaczyna lecieć, to tylko skarbonka.No chyba, że jest sentyment, ale i na to jest lekarstwo.Nazywa się brakiem pieniędzy.Także, jeśli ktoś chce jeszcze kupić poloneza, to szukać zdrowych i dbać, bo te z zaczątkami korozji, to tylko na dupowóz i to jeszcze za nie więcej, niż 1500.Czasem, jak widzę na złomie zdrowego poldka, to się zastanawiam, czemu niektórzy jeżdżą zgniłkami (w tym ja) a ktoś inny oddaje zdrowe auto.Więc albo kupić zdrowe, bez wymaganych nakładów, albo wpakować konkretny pieniądz na konkretny remont blacharki, ale to mało kogo stać.Tutaj macie przykład konkretnego remontu za konkretna kasę.
http://www.autowcentrum.pl/blog/post/remont-kapitalny,12531/O ile się nie mylę, to kolega z naszego forum.Przejrzyjcie sobie cały blog.Taki remoncik, jak powyżej, kosztował równiutkie 10 patoli.Mnie nie stać.Ale to jest właśnie sentyment, bo przecież za taką kasę, to kupił by wtedy ze trzy inne, zdrowiutkie.
Przepraszam moderatora, że nie na temat, ale to tak lekko łączy się z poprzednimi postami i przy okazji wkleiłem ten link, bo może nie każdy widział.