Gdy sobie czytam, jak w trasie posypał się polonez jeden z najbardziej znanych tutaj z bezawaryjności, to cieszę się, że mój nie jeździ, bo pewnie też w dłużsą trasę wybrałbym się nonszalancko, bez stresu i z pełną pewnością co do niezawodności, jak lublinem, a z moim szczęściem, taką awarię wyłapałbym już przy pierwszej takiej wyprawie...
Cóż, jak się jeździ bez awarii w trasie praktycznie od 10 lat, człowiek się do tego przyzwyczaja i zapomina w ogóle o takiej możliwości. Miałem zonk; szkoda tylko, że w takim miejscu, a nie bliżej domu, czy po prostu jak się przemieszczam od punktu A do punktu B w okolicach Śląska, czy na Lubelszczyźnie. A skoro psują się nawet satelity i promy kosmiczne za miliardy dolarów, czy jak rok temu - nowiutki airbus, w którym wykrzaczył się kompletnie komputer pokładowy, przez co spędziłem razem z resztą pasazerów dobę na lotnisku, a o 6 rano oglądałem przez szybę, jak odholowują nasz samolot, który kosztował krotność mojego poloneza, to przestałem się już dziwić, że i on mógł odmówić posłuszeństwa. Przecież to tylko mechanika/elektronika, ma prawo do awarii. Ciekawe, czy w sprzęcie lotniczym również stosuje się cynę bezołowiową?
Wczoraj dokładnie na tym samym wiadukcie posypał się suv z 5-osobową rodziną, i jak jedliśmy obiad, obserwowaliśmy, jak 5-osobowa rodzina najpierw czeka, a potem ten sam gość, co po nas, podjeżdża po nich lawetą. Trójkąt bermudzki? Teraz więc w kolejce oprócz nas, jest kolejny klient, który chciałby szybko dojechać nad morze. Na placu u mechanika jest multum samochodów - wiadomo, jak ma lawetę, to klienci się szybko mnożą. Mam tylko nadzieję że jutro uda się mu włożyć silnik; zadeklarowałem chęć do pomocy, jakby brakowało rąk do pracy, liczę na wyjazd jutro. Najgorzej w takim wypadku siedzieć bezczynnie i czekać, nie mając nic do roboty ;/
Z jednego mogę sie cieszyć - szybko zorganizowano silnik "pożyczony", póki co zapłaciłem jedynie 230zł za przesyłkę silnika na palecie plus 250 za lawetę.
Sławek - wał miał trochę najechane. Nie pamiętam, z jakiego auta był wyjęty, ale wyszedł 2 szlif. Ślady uderzenia łapy jak pisałem są i wyraźnie widoczne na zamachu, jak i na śrubie, łapie. Zresztą, na początku walczyłem ze sprzęgłem, pedał był w podłodze.