Wczoraj na zawodach układ hamulcowy w moim polonezie dopadła pewna awaria.
Fakty:
- System lukas
- Nowe szczęki
- Nowe rozpieraki
- Wszystko ustawione idealnie
- Hydrołapa
- Bębny bez progu
- Nowe przewody miedziane.
Co następuje:
po pięciu okrążeniach i kilkunastu użyciach hydraulicznego ręcznego, nagle hydrołapa zrobiła się gumowa i było czuć, że coś jest nie tak.
Na początku pomyślałem, że przewód elastyczny pękł, bo tylko to zostało stare.
Zwykły ręczny zaczął słabo działać, jakby linka się rozluźniła.
Delikatnie i powoli zjechałem na "bazę". Zauważyłem znaczne nagrzanie bębna.
Ogólnie to przed rozebraniem wykluczyłem rozpadnięcie się cylinderka, bo szczęki były idealnie rozparte i tłoczek w sumie mógł się rozszczelnić, ale na pewno nie mógł się rozejść.
Zabrałem się za rozbieranie.
Pierwsze rzucił mi się w oczy zupełnie rozjechany cylinderek. Całkowicie wyszedł tłoczek z jednej strony.
Jak to się stało? A no, szczęka w miejscu dolnego podparcia się zgięła o 90*
Wygląda na to, że podczas zaciągania ręcznego, pęd koła (bębna), tak napierał na szczękę, że aż ją "zmasakrował".
Kupiłem nowy cylinderek, szczękę wyprostowałem i poskładałem wszystko do kupy.
Jak to jest możliwe aby nowe szczęki zrobiły coś takiego?
Dodam, że kupiłem ori TRW za 90 pln.
Złożone jak fabryka każe.
Czy ktoś miał taki przypadek kiedyś?