Proponuję zdemontować silniczki wycieraczek i zainstalować wajchę, troszkę wysiłku w czasie deszczu. I jeszcze rozruszniki, manualnie, korbą odpalać. Kran zamiast termostatu i wyciągać rękę za okno do sygnalizowania zamiaru skrętu.
Trochę Cię poniosło, bo to dwie różne sprawy. Ale być może istnieją ludzie, którzy np. woleli by palić auto na korbę, bo rozrusznik bywa zawodny i pożera sporo prądu, nie? Ja np. wolę sam zmieniać biegi i nie lubię, jak ktoś mi wciska coś na siłę w samochodzie, bo takie teraz "standardy" są itd. Jestem nieco konserwatywny i na niektóre obecne rozwiązania konstrukcyjne, patrzę nieufnie. Po prostu lubię te biegi zmieniać sam i tyle. Tak samo nie zaakceptowałbym auta, które samo mnie zawiezie do domu, bo co to za frajda? Poza tym, teraz to zaczynają robić auta jednorazówki naszpikowane komputerami. Jednemu się to podoba, innemu nie.
Hmm, grzana kierownica? Nie powiem, w polonezie by mi się to przydało, bo garaż mam zimny i ręce mi w zimie marzną i w aucie i na zewnątrz, ale nie oszukujmy się, nie jest to rzecz niezbędna. Nawalą w tych nowych autach właśnie takich pierdół, a za to wszystko trzeba zapłacić. jednocześnie, materiały użyte do produkcji, są coraz gorsze i coraz więcej jest skomplikowania konstrukcji.
A ja sobie nie wyobrażam jeździć siódemką. Pomijając że nie pojmuję na co komu dwutonowa limuzyna, to to auto jest tak paskudne że wstydziłbym się w nim gdzieś pokazać, a z kolei wnętrze jest tak obrzydliwe że żeby jeździć tym autem, musiałbym cały czas brać środki przeciwwymiotne.
Godny następca Jeremiasza Klaksona? Zacznij robić testy samochodów, nowych i starych, w formie pisanej, lub filmowej. Z taką dawką humoru, sukces gwarantowany. I nie zapomnij kilka razy kurłami rzucić. Ja na pewno bym oglądał/czytał, bo to wyżej mnie rozbawiło.
Co do BMW, to ta marka ma u nas opinię jaką ma, bo wiadomo, sebki, wypadki itd i choć stare bmw a nowe, to różnica, ale jednak, marka ta sama. Mi się tam osobiście podobają te mniejsze modele, po co komu taka krowa? Do wożenia swojej własnej dupy + ewentualnie pasażera, tak duże auto nie jest potrzebne. Ale u nas teraz moda na duże auta, te wszystkie pseudoterenówki itd. Czasem widzę, jak takie drobniutkie "dziewczynki" wysiadają z jakichś X7 cz Q7 i wygląda to śmiesznie, praktycznie tak samo, jak dorośli faceci na skuterkach-ścigaczach, tych takich typowo dla dzieci. Widziałem na necie trochę takich filmów, jak się w stanach na tym wydurniali niektórzy.
Za 30 lat pewnie będziemy toczyć dyskusje w stylu "mi tam pasuje, że drzemię sobie po pracy a auto samo mnie odstawia pod dom, nie wiem, jak możesz jeszcze kręcić tą kierownicą i machać wajchą"
Za 30 lat będę miał 70, więc będzie mi to dyndało i powiewało, o ile oczywiście nie będę już nawozem. Ale i tak jestem jak najbardziej na nie dla autonomicznych pojazdów. Człowiek nie jest nieomylny, a co dopiero maszyna.
-[imię] płyn chłodniczy ci wyciekł, masz dużą plamę pod autem.
-Aha. Ale bez tego mogę jechać do pracy, czy coś się stanie?
I właśnie dla takich kretynów robi się dzisiejsze auta. Będzie taki jeździł, aż stanie na amen, albo mechanik rozłoży ręce i wtedy kupi sobie nowy, bo widocznie "tak trzeba". Kto by dzisiaj cokolwiek naprawiał? Telewizory i inny sprzęt- jednorazówka, AGD- jednorazówka, mało jest dzisiaj pełnowartościowych produktów, które wytrzymają długie lata. Oszczędność na materiałach szybko wychodzi. No i nie opłaca się produkować czegoś lepszego, a z tego szajsu, to później kupa śmieci.