No, te nowe sprintery, to ponoć porażka od strony blachy. Wcześniejsze wypusty się lepiej trzymały. Ale słyszałem, że i te bajeranckie osobówki tak samo gniją. Takie teraz jednorazówki robią. Chyba tylko po to, żeby w razie czego, kompletnie nie opłacało się tego remontować, bo gdy padnie silnik i dodatkowo buda gnije, to już rachunek jest prosty. Jak pisałem, w każdej marce się znajdzie jakiś zgniłek. Zapewne nie każdy model, ale zawsze coś. Historia zatoczyła koło i jak raz przeczytałem znany tekst o polonezie, że "to gniło już w katalogu" zastosowany w kontekście sprintera, to szczerze się uśmiechnąłem. To samo z pożeraniem oleju przez te super nowoczesne silniki. Przy dzisiejszym poziomie technologii i dokładności wykonania na wszelakich obrabiarkach, auta mogły by być wieczne, ale po co? Nikt nie jest tym zainteresowany, bo to oznacza stratę, gdy zmniejsza się popyt na części inne, niż eksploatacyjne i sama sprzedaż nowych modeli. A przynajmniej tak mówi obiegowa opinia, że gdyby coś było zbyt dobre, to dany koncern by zbankrutował, ale czyż ludzie sami, z własnej woli nie wymieniają telefonów, czy telewizorów na nowe, pomimo, że stare nadal działają? To samo by było z samochodami. Kogo nie stać na nowe, to nadal nie kupi, ale ci, co kupują, to kupowali by nadal, żeby tylko być na czasie z nowościami, a nie tak jak dziś ze strachu, że po pięciu, sześciu latach coś się wysypie i lepiej opchnąć jakiemuś jeleniowi. A przynajmniej, tak mi się wydaje.