FSO-Polonez Tuning Klub
GŁÓWNE KATEGORIE FORUM => PTK CLASSIC => Forum klasycznych pojazdów FSO => Wątek zaczęty przez: Bocian_s#313 w Maj 14, 2010, 09:18:41 am
-
W tym temacie będziemy opisywać jak w przeszłości "poprawiano" fabrykę domowymi sposobami. Wszystkie "patenty" mile widziane.
-
Mój ojciec w PF 125p zamontował wskaźnik ciśnienia oleju i amperomierz w miejscu na głośnik, czyli pod radiem. Wskaźniki pochodziły z Warszawy, a czujnik :?: ... nie wiem skąd, pewnie też z Pabiedy. Ciśnienie oleju pokazywał tylko na zimnym silniku, ale amperomierz dziarsko odzwierciedlał ładowanie. Walka szła o ograniczenie zużycia paliwa, więc samochód miał zamontowaną "turbinkę Kowalskiego", przez jakiś czas benzyna transportowana do gaźnika przepływała przez chłodnicę, aby się rozgrzać i przez to poprawić odparowanie. Wentylator włączany elektromagnetycznie został zastąpiony wiatrakiem elektrycznym z Zastawy. Oczywiście resory z 3 piórami, twarde jak kamień, ale 50 kilo części w bagażniku jakoś sobie z tym radziło... . Szkoda, że po Fiacie została tylko klapka od radia :(
Fiat miał ponoć jakiś system, który "odbijał" klocki hamulcowe po hamowaniu, blokowanie hamulców to była udręka. Regulator napięcia oczywiście był zdublowany (zamontowany na fartuchu prawego błotnika, nie na alternatorze, przez co dzisiaj trzeba się gimnastykować, a wtedy wystarczyło przepiąć kable), a gaźnik miał zamontowana przetyczkę, przez co II przelot otwierał się przy niższej prędkości.
-
w maluchu zamontowałem podciśnieniowy odcinacz paliwa biegu jałowego. urządzenie proste i niezawodne dające spore oszczędności podczas jazdy w mieście. jak zajmowałem się gaźnikami to sprzedałem tych odcinaczy ponad tysiąc sztuk. silnik "troszkę" poprawiłem- głowica straciła 2mm z wysokości, komorom spalanie poprawiłem kształty i wypolerowałem powierzchnie, także zawory zostały przetoczone i wypolerowane. w gaźniku iglica zaworka miała wytoczony przeze mnie stożek z teflonu, rurkę emulsyjną- szczelinową też własnego pomysłu i wykonania. zaraz po zakupie (lipiec 85r) wymieniłem prądnicę na alternator i zamontowałem przekaźniki do świateł i żarówki H4. w zimie zdechł rozrusznik, ponieważ nawet w ASO go nie mieli to sam go naprawiłem a kolega pokrył styk ruchomy srebrem technicznym, skończyły się kłopoty z rozrusznikiem. były przygotowane do założenia hamulce tarczowe ale po 40 tys km malucha miałem dosyć i pozbyłem się go z radością. pod moją nogą 650- tka paliła 5,7 l na 100 km ale żona potrafiła 100 przejechać na 4,5 l.
-
A my w pracy ostatnio odświerzylismy stary dobry patent na odpalenie długo stojacego silnika.
Musieliśmy odpalić agregat który nie był palony dobrych kilka lat. Świeca nowa totalnie zalana więc co robić.
Przyszedł starszy kolega nalał tochę denaturatu na tłok po czym szybko wkręcił świece i odpalił od pierwszego szarpnięcia.
Po wszystkim skwitował że tak samo odpalał syrenkę jak mu nie za bardzo chciała zagadać :lol: .
-
Mam dobry patent na konserwację układu kierowniczego,i zawieszenia przedniego,i tylnego.Stosuję go z powodzeniem od 20 lat w swoich polonezach ,które dotychczas miałem i nigdy się na nim nie zawiodłem.Patent polega na zabezpieczeniu układu kierowniczego ,oraz zawieszenia przedniego i tylnego preparatem o nazwie BITEX.Jest on w aerozolu [ chociaż bywa też i na pędzel],ale w aerozolu jest lepszy ,gdyż poprzez natrysk można sięgnąć w trudno dostępne miejsca,by uzyskać ,lepszy efekt zabezpieczenia elementów układu kierowniczego,i zawieszenia.Przed naniesieniem bitexu na elementy,takie jak osłony,drążki,tuleje metalowo-gumowe zawieszenia,i układu kierowniczego ,należy oczyścić z grubsza te elementy z korozji [chodzi tu o elementy metalowe], a następnie natrysnąć miejsca skorodowane farbą HAMERITE.Po wyschnięciu,najlepiej na drugi dzień,można już natryskiwać elementy układu kierowniczego,i zawieszenia BITEXEM w aerozolu. Pracę tą należy w miarę wykonać dokładnie ,żeby nie było mijaków.Szczególnie należy zwrócić uwagę na staranne zabezpieczenie tym preparatem, osłon przegubów drążków ,oraz tulei metalowo-gumowych.Patent ten ,należy powtarzać co roku.Jeżeli za pierwszym razem zrobimy to dobrze,to można już tylko poprawiać samym BITEXEM.
Jeszcze jedna uwaga.Konserwowany układ kierowniczy,i zawieszenie.Musi być w co najmniej dobrym stanie,bo rozklekotany lub uszkodzony,nie ma sensu zabezpieczać.
P.S.
W swoim życiu do tej pory miałem dwa Polonezy.Pierwszy to był Caro GLE 1.5.Użytkowałem go prawie 10 lat,i przy takiej konserwacji wymieniłem o ile dobrze pamiętam 1 raz 2 końcówki drążka .Inne elementy ,zawieszenia przedniego i kierowniczego,nie uległy zużyciu.Sprzedałem go w 2000 roku, w bardzo dobrym stanie i kupiłem ATU GSI 1.6,który służy mi do dziś.Mija nie długo 10 lat ,i mam praktycznie zero problemów .Jeszcze nic nie wymieniłem, oprócz wspornika dżwigni pośredniej,i profilaktycznie poduszki drązka reakcyjnego,i gumy drążka stabilizatora.Chcę dopowiedzieć ,że wszystkie Polonezy były eksploatowane w 99 % w warunkach miejskich.A są to trudne warunki do eksploatacji,szczególnie na naszych dziurawych,i wyboistych ulicach.
[ Dodano: 26 Cze 2010 16:16 ]
http://img704.imageshack.us/img704/4184/20100626016o.jpg
http://img94.imageshack.us/img94/1066/20100626017.jpg
http://img716.imageshack.us/img716/5418/20100626020.jpg
http://img130.imageshack.us/img130/5682/20100626021.jpg
http://img199.imageshack.us/img199/3352/20100626022.jpg
http://img20.imageshack.us/img20/2378/20100626023.jpg
http://img14.imageshack.us/img14/4682/20100626024.jpg
http://img203.imageshack.us/img203/6213/20100626028.jpg
http://img695.imageshack.us/img695/3695/20100626029.jpg
http://img205.imageshack.us/img205/5418/20100626020.jpg
http://img12.imageshack.us/img12/5682/20100626021.jpg
http://img683.imageshack.us/img683/356/20100626022k.jpg
http://img718.imageshack.us/img718/2378/20100626023.jpg
http://img709.imageshack.us/img709/1456/20100627030.jpg
http://img19.imageshack.us/img19/8007/20110531102.jpg
http://img593.imageshack.us/img593/3007/20110524097.jpg
http://img847.imageshack.us/img847/6219/20110524095.jpg
http://img19.imageshack.us/img19/8007/20110531102.jpg
UPDATE:
kolejny rok mija ,a ja nic nie wymieniłem w przednim,i tylnym zawieszeniu. :]
-
"show" - cosik fotka nie trybi ...
-
cosik fotka nie trybi ...
no u mnie wchodzi normalnie jak sie kliknie, nie luknelem ,ze to temat o clasykach wiec troche zle trafilem z tym patentem ,ale cuz ;), apropo to mój stary (elektryk), podłaczyl w 125p swiatła w ten sposob, ze jak wlaczal dlugie to dawaly z wszystkich 4 reflektorow :D
-
show, to w Fiacie takiego czegos nei było ze walilo z 4? w Borku wali z wszystkich 4.
-
Mi tłumaczył ,ze długie się załączają z tych drugich świateł a te pierwsze dalej świecą na trybie mijania, może mnie oszukał? :twisted:
-
Chyba w fiatach tak bylo, ze zewnetrzne dawaly tylko mijania, ale w poldkach juz byly chyba tylko drogowe-mijania na zewnetrznych.
-
W fiacie raczej na 90% podczas "mrugnięcia długimi" zapalały się wszystkie reflektory.
-
Mi tłumaczył ,ze długie się załączają z tych drugich świateł a te pierwsze dalej świecą na trybie mijania, może mnie oszukał? :twisted:
Pierwsze w momencie mignięcia świecą obydwoma włóknami. Mignięcie polega na tym, że długie się włączają, a krótkie nie wyłączają. Na 100% tak się robiło w 125p - miałem takie auto kilkanaście lat. Myślę, że w borku jest dokładnie tak samo.
-
Racja, ale chyba nie we wszystkich fiatach, mam komplet takich lamp na ktorych homologacja wybitnie wskazuje, ze sa tylko do swiatel mijania.
-
Niemniej instalacja jest tak skonstruowana, że zawsze na długich świecą się cztery.
-
Ja po zmierzchu do długich używam dodatkowo 2H0 pod zderzakiem, taka elektrownia tak doświetla drogę, że asfalt przed autem jest biały :)
-
Pamiętam, że jak w trasie w nocy się włączyło długie w Fiaciku to jechało się jak w dzień.
dokladnie tak bylo, aj szkoda,ze zmuszony bylem sprzedac te piekelna bestie :)
-
Wygląd czy na napęd 4x4?
-
Jednym z patentów naszych starych ( to mi polecił mój dziadek) na pewno jest zabezpieczanie auta od wewnątrz olejem, co ja również uskuteczniam od kilku lat i jestem z tego patentu b. zadowolony, ja osobiście używam hipola, podgrzewam go stawiając puszkę na szkło lampy typu halogen :D, i wtryskuję pistoletem
(http://images40.fotosik.pl/452/c1266b0093283c60m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=c1266b0093283c60)
-
Nie tyle samym olejem, co przechodzonym olejem pomieszanym z towotem. Jest to może i skuteczne zabezpieczenie, ale zabójcze dla środowiska naturalnego. - 1 kropla oleju niszczy 1000 litrów wody pitnej.
-
gdzie dokładnie można zalewać tak olejem ?
-
Każdy profil zamknięty.
-
Nie tyle samym olejem, co przechodzonym olejem pomieszanym z towotem. Jest to może i skuteczne zabezpieczenie, ale zabójcze dla środowiska naturalnego. - 1 kropla oleju niszczy 1000 litrów wody pitnej.
Identyczna informacja jest na środku BOLL do zabezpieczania profili zamkniętych
-
1 kropla oleju niszczy 1000 litrów wody pitnej.
Wpuszcze 1 krople do 1000litrów wody... a ty to wypij.
Jedno pierdnięcie niszczy 623m3 powietrza...
Jeden wybuch wulkanu wywala tyle CO2 do atmosfery co Ludzkość przez rok czy dwa...
:)
Fuck Ekologia.
-
1 kropla oleju niszczy 1000 litrów wody pitnej.
Dopóki owa woda nie wyparuje, a olej zostanie tak jak sól podczas parowania wody ze słonych zbiorników wodnych. ;)
-
Ej... jak ropa moze być szkodliwa dla środowiska skoro to produkt naturalny ? :)
Szkoda że nie można ustawiać wygaśnięcia postów.
żeby nie było OT w temacie -
kolega do konserwacji używa "kolejowego siuwaksu"
Kiedyś ojciec przyniósł mu mieszankę ropy (diesla) , smoły i bejcy do podkładów. W każdym bądź razie siuwaks ten wytrzymał prawie 10 lat w ziemi - zabezpieczony tym siuwaksem "pręt" używany jako stelaż do winogron przegnił powyżej linii konserwacji a wkopana w ziemię część zakonserwowana tym - była nienaruszona.
Ma to konsystencje bardzo gęstego oleju, po wyschnięciu zamienia się w coś na kształt bardzo twardej plasteliny (albo nie do końca zachniętej farby)
śmierdzi masakrycznie, wysycha dwa dni.. ale jest nie do ruszenia....
Ponoć bejca którą się impregnuje podkłądy kolejowe też jest jakimś "starym przepisem"
-
Patent nie tyle ojca czy dziadka, ale mojego mechanika (tak są jeszcze tacy, ktorzy podejmują się robienia Polonezów). Kiedy zobaczył, jaką tuleję wahacza dolnego kupiłem obśmiał się i założył mi z wahacza Golfa mk3. Po lekkim przycięciu i oszlifowaniu daje się nabić i podobno dzieci po dzieciach w przeciwieństwie do polskiego szajsu, który teraz produkują.
-
RzR wszystko lub prawie wszystko da sie przerobić lub zaadoptować do Poloneza.Dałeś dobry przykład z tą tuleją.Gdyby wszyscy mechanicy podchodzili do naszych Poldków z sercem, a nie z łachy,i odpierdzielali manianę,bo to "Polonez"to sprawa naszej rodzimej motoryzacji wyglądała by trochę inaczej dzisiaj.Więcej by jeździło sprawnie technicznie naszych Polonezów ,Fiatów,a nie rozklekotanych rzęchów. :(
-
Ja mam taki patent, który jest częściowo związany z motoryzacją, a pochodzi z Norwegii. Tam drewniane domy maluje się celem zabezpieczenia drewna przed wilgocią zużytym olejem silnikowym. Wypróbowałem to i rzeczywiście działa.
-
a pochodzi z Norwegii
Nie do końca, bo mój tata z dziadkiem od zawsze tak zabezpieczali np, podpory dachów na strychach.
-
a ja wyjąłem silnik i moim oczom ukazał się obraz rdzy, nędzy i rozpaczy i zastanawiam się, kto mi to qrwa zrobił? Niemiec z którym walczymy od tysiąca lat i tylko raz zwyciężyliśmy a może wstrętny kacap z KGB, od którego wszystkie nasze nieszczęścia pochodzą- łącznie z komuną? może chińczyk jaki, znany w Świecie z produkcji bubli. i myślę gdzie, na którym etapie produkcji, wróg ustawił tego partacza, bubloroba i dywersanta, który wyprodukował samochód z blachy na puszki do konserw. i nijak nie mogę sobie wyobrazić obcokrajowca pracującego za grosze na linii produkcyjnej. i wszędzie widzę Polaka, naszego brata, ojca, stryja, kolegę i kolegę kolegi. i oni to wyprodukowali dla siebie i dla nas. i to myśmy pozwolili im na zmarnowanie tysięcy ton stali, szkła i gumy, kupując to coś , co już na taśmie było zlepkiem błędów, niedoróbek i oszustwa. czyli wniosek nasuwa się jeden- to my jesteśmy swoimi największymi wrogami. a teraz idę lepić to truchło, bo mnie w tym przepięknym kraju kwitnącego dziadostwa i partactwa, nie stać na lepszy pojazd. żeby to wszystko piorun z bezchmurnego nieba trafił.
-
a ja wyjąłem silnik i moim oczom ukazał się obraz rdzy, nędzy i rozpaczy i zastanawiam się, kto mi to qrwa zrobił? Niemiec z którym walczymy od tysiąca lat i tylko raz zwyciężyliśmy a może wstrętny kacap z KGB, od którego wszystkie nasze nieszczęścia pochodzą- łącznie z komuną? może chińczyk jaki, znany w Świecie z produkcji bubli. i myślę gdzie, na którym etapie produkcji, wróg ustawił tego partacza, bubloroba i dywersanta, który wyprodukował samochód z blachy na puszki do konserw. i nijak nie mogę sobie wyobrazić obcokrajowca pracującego za grosze na linii produkcyjnej. i wszędzie widzę Polaka, naszego brata, ojca, stryja, kolegę i kolegę kolegi. i oni to wyprodukowali dla siebie i dla nas. i to myśmy pozwolili im na zmarnowanie tysięcy ton stali, szkła i gumy, kupując to coś , co już na taśmie było zlepkiem błędów, niedoróbek i oszustwa. czyli wniosek nasuwa się jeden- to my jesteśmy swoimi największymi wrogami. a teraz idę lepić to truchło, bo mnie w tym przepięknym kraju kwitnącego dziadostwa i partactwa, nie stać na lepszy pojazd. żeby to wszystko piorun z bezchmurnego nieba trafił.
I to by było na tyle.Nic dodać nic ująć wrb ]: <ok> <ok> <lol> <lol>
-
Włodku, nie przejmuj się, mój starszy tylko o 3 lata i miałem podobne stadium, które nawiasem mówiąc co jakiś czas się odnawia.
Ale słysząc ostatnio pochwały na stacji lpg od gościa, któremu 10-cio letnia Nubira gnije bardziej niż mój Polonez, a także obserwując i słuchając jak chrupie Vectrę '97 kolegi z pracy, to i tak się cieszę że mam takie auto jak mam ;)
-
A jak przyszła zima i śniegu nawaliło tata mi powiedział żeby włożyć skrzynke cegieł do bagażnika <co>
No ja włożyłem i naprawde była wielka różnica :-)
Potem naszła faza żeby pojeżdzić po takim śniegu że jak dzwi sie otwierało to one odgarniały ten śnieg. Wrzuciłem drugą skrzynke cegieł (troche niski sie poldek zrobił ) ale naprawde aż sam sie dziwiłem jak szedł :]
A bezcenna była mina typa w Infiniti (chyba FX ale napewno miał na 4 napęd) który nie dał rady jechać dalej i tylko 4 buty mu boksowały na śniegu, a my kulturalnie Poldkiem bez najmniejszego problemu przejechaliśmy dalej ;p
Naprawde na duży śnieg jak najbardziej polecam dociążenie tyłu :]
-
A jak przyszła zima i śniegu nawaliło tata mi powiedział żeby włożyć skrzynke cegieł do bagażnika <co>
http://www.youtube.com/watch?v=GuvcbdgSZQU&feature=channel_video_title
-
A jak przyszła zima i śniegu nawaliło tata mi powiedział żeby włożyć skrzynke cegieł do bagażnika <co>
fajny patent, kola sie nie slizgaja. Nie mniej nie mozna za bardzo popierdzielac z takim towarem- lubi wyrzucic w kosmos dupskiem.
-
A jak przyszła zima i śniegu nawaliło tata mi powiedział żeby włożyć skrzynke cegieł do bagażnika
mój dziadek był cwańszy, może przez to że wojnę przeżył
Jak przyszła zima i śniegu nawaliło dziadek powiedział mi żeby włożyć worek pszenicy do bagażnika
a dlaczego?
Bo jak utkniesz gdzieś w zamieci na zadu**u to przynajmniej przenice będziesz skubał i z głodu nie zginiesz a cegły jak będziesz jeść? :P <lol2> :d
-
Nie przenicy tylko piasku.
Po pierwsze to cieżar a po drugie nawet na lodzie będzie czym podsypać koła.
-
Jak jesz piasek, to też może być.
-
ostatnio zaobserwowałem starszego pana w df-ie jak zaparkował pod górkę, wysiadł, wyciągnął taką podstawkę pod koło jak w tirach i ,,ręczny " zapięty :D
-
Witam poczytałem sobie wasze posty i tak mi się przypomniało, jak byłem łepkiem mój wujek miał DF W( w latach 80) zepsuła mu sie stacyjka i zamontował na desce koło kierownicy włącznik dzwonkowy <lol> do odpalania. Fajny bajer to był tylko biedny polak nie umiał tego rozreklamowac, podpatrzył to pewnie jakis Niemiec czy Japończyk i zaczeli to montować do swoich beemek i subarek robiac z tego hit <rotfl2> Tak to juz jest w tej Polsce ;p
-
Za czasow jak nie bylo mozna kupic plynu do chlodnicy, moj ojciec, zima, na noc spuszczal wode i rano przed wyjazdem najpierw gotowal wode i wlewal ciepla - silnik szybciej sie rozgrzewal.
-
To dość popularne rozwiązanie. Analogicznie robił nasz sąsiad w Syrence. Dodam jeszcze, że bardzo popularne było kupowanie do tej ostatniej na lewo benzyny lotniczej. :d
-
Za czasow jak nie bylo mozna kupic plynu do chlodnicy, moj ojciec, zima, na noc spuszczal wode
mój znajomy jeździł na kul coli czy jakoś tak, podróbki coca coli, która kosztowała 80gr za 2litry, nie bylo takiego mrozu, który by ją zamroził:D
-
w czasach kiedy nie można było kupić borygo to i cola nie istniała, najtańszy wówczas napój to była Lemoniada za 1, 40 zł i Oranżada za 1, 60 zł, w butelkach 0, 33 l. później nie było z tym większych problemów. na większych stacjach CPN stały 200 litrowe beczki z płynem do chłodnic. było takie litrowe naczynie o średnicy pasującej do otworu i sprzedawano na litry. oleje też tak sprzedawano. czasem kupowałem płyn do chłodnic sąsiadowi, miał garbatą Warszawę z dolno- zaworowym silnikiem, przejechała bez remontu 580 tys km na taksówce. w PEWEXIE była Coca Cola, ale nikt nie lał jej do chłodnicy.
-
w czasach kiedy nie można było kupić borygo to i cola nie istniała, najtańszy wówczas napój to była Lemoniada za 1, 40 zł i Oranżada za 1, 60 zł, w butelkach 0, 33 l. później nie było z tym większych problemów. na większych stacjach CPN stały 200 litrowe beczki z płynem do chłodnic. było takie litrowe naczynie o średnicy pasującej do otworu i sprzedawano na litry. oleje też tak sprzedawano. czasem kupowałem płyn do chłodnic sąsiadowi, miał garbatą Warszawę z dolno- zaworowym silnikiem, przejechała bez remontu 580 tys km na taksówce. w PEWEXIE była Coca Cola, ale nikt nie lał jej do chłodnicy.
no mi bardziej chodzi o czasy 10 lat temu a nie lata głebokiego prlu, gdzie tylko ocet był.
-
10 lat temu był problem z borygiem czy z petrygiem, nie przesadzaj. ocet? to musiał być niezwykły ten ocet. żywiąc się jedynie octem i musztardą powojenne pokolenia podniosły Polskę z wojennych ruin i wyciągnęły ją z sanacyjnego dziadostwa. a to wszystko o jednym łyku octu i łyżeczce musztardy. wystarczyło 20 lat "dobrobytu" wolnej "demokracji" aby wszystko zniszczyć i sprzedać. komuna handlowała wytworami fabryk a demokracja sprzedała te fabryki. i mamy taki ch...j jak wuja Wacka cep.
-
10 lat temu był problem z borygiem czy z petrygiem, nie przesadzaj. ocet? to musiał być niezwykły ten ocet. żywiąc się jedynie octem i musztardą powojenne pokolenia podniosły Polskę z wojennych ruin i wyciągnęły ją z sanacyjnego dziadostwa. a to wszystko o jednym łyku octu i łyżeczce musztardy. wystarczyło 20 lat "dobrobytu" wolnej "demokracji" aby wszystko zniszczyć i sprzedać. komuna handlowała wytworami fabryk a demokracja sprzedała te fabryki. i mamy taki ch...j jak wuja Wacka cep.
ja pier* człowieku... czytaj ze zrozumieniem, napisałem, ze był problem, czy że używał do chłodnic? czytanie nie boli, a mamy w tej chwili tak, że wzięli tumanów do rządzenia, którzy mają problem ze zrozumieniem czegokolwiek. trzymajac się tematu, kul cola nie zamarzała nawet w najwieksze mrozy i była bardzo tania, przez co moj znajomy lał to do chłodnicy do swojej skody.
-
"daj mu w pysk" [przyp. red.] ;D
-
ja pier* człowieku... czytaj ze zrozumieniem, napisałem, ze był problem, czy że używał do chłodnic?
Nie pier...l bo rodzine powiekszysz... Skoro ten "znajomy" lał jakies gowno do chłodnicy w 2001 roku to albo był idiota albo nie miał kasy na normalny płyn, "wiec był problem" który rozwiazano typowo po polsku...(ale co tam reszta to frajery które leja drogi zachodni płyn zamiast przeznaczyc kase na alko albo cos innego) Wode to sie spuszczało chyba we wczesnych latach 80 jak nie było jeszcze płynow, albo były za dolary. Istniała jeszcze opcja ze chlodnica przeciekała wiec sie nie łało plynu tylko wode -motor sie szybko grzał jak było mało chlodziwa, woda nic nie kosztowała ,a nawet jak zamarzła to nie wyrzadzała zadnych szkod bo była zamarznieta do polowy chlodnicy i silnika wiec lod miał sie gdzie rozszerzyc wiec same plusy <lol2>
-
Skoro ten "znajomy" lał jakies gowno do chłodnicy w 2001 roku to albo był idiota albo nie miał kasy na normalny płyn
jezdzac 20 letnia skoda z której z bloku lecialo jak ze strumienia chyba nie byl idiota ze lal cos co nie zamarza zamiast zwykla wode... póxniej przesiadł się do nowego toledo więc na kasę też nie narzeka.
-
To ja pochwale się patentem mojego taty, fakt faktem że to w maluchu było. Tata miał malucha z 76 albo 78 rok, wiadomo w silniku była jeszcze prądnica, na którą nakładało się dodatkowe koło pasowe i gdy był słaby akumulator albo duże mrozy to nawijało się sznurek na koło pasowe i paliło jak kosiarkę :)
-
Ten patent można było normalnie kupić w sklepie. :)
Ale i tak najbardziej zawsze mi się podobał mój sąsiad, który (mieszkałem wtedy jeszcze w Warszawie na Żoliborzu) nie posiadając sprawnego akumulatora co rano wyciągał do tyłu swój samochód spomiędzy innych, następnie cały czas ciągnąc go za uchylone drzwi zakręcał i przetaczał go jeszcze z kilka metrów. Potem pchał go w odwrotną stronę korzystając z zaczynającego się dalej lekkiego spadku terenu, wskakiwał do środka i odpalał auto z dwójki, po czym pyrkając jechał do pracy. <lol> Parę korzyści na raz. Zabezpieczenie przed kradzieżą, oszczędność gotówki na akumulatorze i dodatkowa ilość ruchu z rana. :d
-
ja jak mialem malucha to na kolo alternatora narkecilem nadciete kolo z pompy wodnej z DF i tez tak odpalalem :P
-
Czyli widzę niezły patent był, u mnie jak opowiadam to znajomym to się strasznie dziwią :D
-
Innym patentem dla osób lubiących energiczną jazdę był "stabilizator silnika". Ponieważ silnik jest w maluchu na sprężynie, to podczas dynamicznej jazdy odchylał się podobno razem ze skrzynią tak, że nie dawało się biegu wrzucić. <lol> Zapobiegać temu miał dodatkowy łącznik dokręcający silnik do nadwozia i nie pozwalający mu na przechyły. :d
Dalsze znane patenty do 126p to mocowanie koła zapasowego z przodu między światłami by mieć więcej miejsca w bagażniku, ramki do reflektorów uniemożliwiające ich wyciągnięcie z zewnątrz, przedłużka zaczepu pokrywy silnika umożliwiająca uchylenie jej w celu lepszego chłodzenia, oraz wycieraczka tylnej szyby. Nawet kupiłem sobie jakiś czas temu taki zestaw. :)
-
Dalsze znane patenty do 126p
no i "zawirowywacz" przed gaźnikiem - większe opory przepływu powietrza - bogatsza mieszanka - lepsze osiągi.
-
Kiedyś w Dacii 1310 u mojego ojca padla stacyjka i z braku części zrobił mały mod. Na włącznik zapłonu użył przełącznika kierunkowskazów z c-330, a na rozruch dał przycisk klaksonu - też z c-330. Zimą zawsze najpierw bez zapłonu zakręcił 1-2 sec. rozrusznikiem - pompka podała paliwo do gaźnika - włączał zapłon i odpalał z pierwszego obrotu.
-
przedłużka zaczepu pokrywy silnika umożliwiająca uchylenie jej w celu lepszego chłodzenia
Kurde, a aj myślałem że to było w serii :d
ramki do reflektorów uniemożliwiające ich wyciągnięcie z zewnątrz
Moja mama w swoim Maluchu tez to miała :)
-
w roku 1988 lub nawet to byl 1987 byla straszna bida ,bo do kupienia poza Pewexem bylo jedynie Borygo różowe - w rodzicowym Borewiczu pamietam ,bo mnie to zaintrygowalo jako brzdaca ,ze jest baniaczek z rozowym plynem napelniony do polowy,
straszne to czasy ,gdy do wyboru jest tylko plyn jednego koloru ,
dlatego teraz mamy obok rozowego jeszcze zielony ,niebieski ,żółty ,zielony reagujacy w UV ,czyli zdaje sie seledyn (zielono-żółty) i HGW jeszcze jakie,
dobrze ,ze takie czasy nastaly ,w ktorych kazdy moze sobie wybrac kolor plynu ,bo przeciez kazdy lubi inny kolor ,albo tez np. nie lubi rozowego,bo mu sie zle kojarzy,
szczegol ,ze czasy sa takie ,ze moze nie miec forsy na plyn w ulubionym kolorze ,ale najwazniejsze ,ze ma wybor <lol>
co do coli czy koli ,to jakos nie wierze ,zeby nie zamarzala przy - 5C,
nawet "Tęcza" z Biedronki miala z 50kcal w 250ml ,wiec troche cukru w sobie ma (jak kazda cola) ,wiec po podgrzaniu mozna by robic w zbiorniczku wate cukrowa - to ci dopiero patent
-
atego teraz mamy obok rozowego jeszcze zielony ,niebieski ,żółty ,zielony reagujacy w UV ,czyli zdaje sie seledyn (zielono-żółty) i HGW jeszcze jakie,
dobrze ,ze takie czasy nastaly ,w ktorych kazdy moze sobie wybrac kolor plynu ,bo przeciez kazdy lubi inny kolor ,albo tez np. nie lubi rozowego,bo mu sie zle kojarzy,
Tak trochę oftopując. Mówi się że życie jest jak papier toaletowy: długie, szare i do d... Ale teraz żyje się nam znacznie lepiej jak kiedyś bo mamy kolorowy papier toaletowy...
-
Tak jeszcze bardziej offtopując to zimą jak zostawiam colę w aucie to zamarza tylko woda w niej. Reszta - koncentrat czyli kwas fosforowy z cukrem jest dalej płynny. I pięknie się oddziela. Można wylać sam koncentrat a czysty lód pozostaje. I my to pijemy...
To kółeczko ze sznurkiem mój ojciec używał do odpalania syrenki. Pamiętam jego uwagi na ten temat żeby nie owijać sznurka dookoła dłoni... :]
-
Ja nie piję. :d W ogóle tego świństwa nie znoszę. Ale i tak żeby ona nie zamarzała to musiałby to być sam koncentrat, a tego silnik długo by nie wytrzymał.
Kwas ortofosforowy znajdujący się w coli można znaleźć też np w Brunox'ie. To dlatego z pomocą Coca-Coli świetnie odkręca się np zapieczone świece czy inne tego typu. (Tak a propos patentów). ;)
-
ja cole pijam tylko od czasu do czasu ogolnie nie pije gazowanych napoji, po tym jak sie odwodniłem właśnie przez picie coli i jedzenie w macku czeste...
a tak a propos patentów w maluchu w zime można tą blaszke co idzie nia powietrze na miske olejowa mozna zaslepic i wieje cieplejszym powietrzem do kabiny :P
-
Ja w maluchu miałem zamontowany w tunelu przy kanapie plastikowy nawiew z poloneza i cieple powietrze fajnie do środka leciało
-
Gdzieś kiedyś na jakiejś stronce o humorze widziałem jak dwaj typa wozili w maluchu za przednimi siedzeniami przyspawany do podłogi piecyk z szamotem <lol2> tzw. kozę i mieli rurę dymną wypuszczoną przez dach i zakończoną grzybkiem <lol2> <lol2> <lol2> to musiało grzać dobrze ]:-> w komentarzach było napisane, że to był wóz gastronomiczny i że gotowali w nim grochówkę dla robotników na budowie. :d
...aż się dziwię, że w polonezie ktoś jeszcze nie zamontował centralnego ogrzewania z obiegiem miedzianych rurek <lol2>
-
czy mógłby mi ktoś napisać jak zreanimować wycieraczki w poruczniku `83 ? pracują wolno, czasem przycinają się. podniesione chodzą bez problemów. pomóżta :)
-
http://forum.fsoptk.pl/index.php?topic=8760.msg154460#msg154460
aż tak ciężko poszukać ??
-
http://forum.fsoptk.pl/index.php?topic=8760.msg154460#msg154460
aż tak ciężko poszukać ??
nie wiem czy ciężko, ale odpuść sobie te nadęte komentarzo-pytanka. grzecznie napisałem na forum prośbę o pomoc, a tu jakieś humorzaste docinki.za stary jestem na biegłość na forum a ty za młody na dąsy...
-
poważnie, jesteś za stary? nie napisałeś w profilu ile masz lat- tajemnica?
-
nie wiem czy ciężko, ale odpuść sobie te nadęte komentarzo-pytanka. grzecznie napisałem na forum prośbę o pomoc, a tu jakieś humorzaste docinki.za stary jestem na biegłość na forum a ty za młody na dąsy...
Żadne dąsy Kolego, tylko wymagam stosowania się do regulaminu który przecież zaakceptowałeś przy rejestracji.
-
Zimą zawsze najpierw bez zapłonu zakręcił 1-2 sec. rozrusznikiem - pompka podała paliwo do gaźnika - włączał zapłon i odpalał z pierwszego obrotu.
Mój dziadek, że jeździł kiedy "naprawdę było trzeba" (Dacia ma dziś 30 lat i mniej niż 100 tys!), jak samochód np. w zimę długo stał, po prostu wyciągał korbę z bagażnika, wsadzał w dziurę pod zderzakiem i kręcił silnikiem kilka obrotów. Po tym zawsze zapalała od strzała.
Ja również tak robię kiedy ja przepalam :)
-
Skuteczne też są zaworki zwrotne paliwa, kosztuje to parę zl, a gaźnikowiec po tym pali od strzała ;)
-
i smarowanie uszczelki pod glowica towotem przed zlozeniem :) predzej panweki wydmucha niz tak zlozona uszczelke w ohv
-
??? <wow>
ale to chyba te starego typu, bo słyszałem że tych z nałożonym fabrycznie uszczelniaczem (ten czerwony "gumowy" paseczek) nie powinno się teoretycznie nawet dotykać żeby nie zatłuszczać...
-
i smarowanie uszczelki pod glowica towotem przed zlozeniem :) predzej panweki wydmucha niz tak zlozona uszczelke w ohv
trzeba bylo sobie w roverze ten patent zastosowac ,a nie dzielic sie nim na forum,
tez kiedys o tym slyszalem i nie wiem,czy pierwszy raz (jakies 15lat temu) nie zastosowalem - wiec moge stwierdzic,ze jest to drut,ktory nie dziala,
w dodatku nie towotem ,tylko smarem grafitowym (stare uszczelki do 1.5 byly grafitowane) ,
a tak wogole to przestrzegam przed takim zabiegiem
-
w dodatku nie towotem ,tylko smarem grafitowym
Bo ktoś, nie wiem na jakiej podstawie, wymyślił że smar spali się zanim woda i olej się przezeń przebiją, a grafit w nim zawarty zrobi warstwę uszczelniającą.
-
uszczelke można co najwyżej posmarować odpowiednim klejem przed założeniem głowicy i wtedy to faktycznie nie ma prawa puścić...
-
uszczelke można co najwyżej posmarować odpowiednim klejem przed założeniem głowicy i wtedy to faktycznie nie ma prawa puścić...
a jak czesto puszcze ci uszczelnienie miedzy woda ,a kraterem na laski ?
za to na wydmuchanie żadne kleje nie pomagaja
-
Widziałęm gdzies w okolicach 94r kilka tak składanych silników(tak już taki stary jestem). Moj własny został tak w 98 zrobiony :D Mechanik staaaarej daty to robił.
Dokręcona głowica metrową rurą az piszczalo. Silnik nie wiem ile razy był zagotowany.
Smiem twierdzić ze to było pancerne ohv. Po kilku latach padły panewy. kontrolka oleju swieciła się na wolnych obrotach i w okolicach 4tys.
Uszczelki nikt nie dotykał.Coś w starym patencie jest skad sie wział nie mam pojęcia ale słyszałem juz o tym wiele razy(Krzyś wywołany do tablicy wytłumaczy)
PS. W roverze ani razu nie padła mi uszczelka :P (tak zdarza się i choćbyś skoczył z mostu nic to nie zmieni) w 1.4 strzeliła chłodnica, upiekłem pierścienie. uszczelka fabryczna przeżyła.
w 1.6 na zlocie strzelił waż. uszczelka fabryczna niet.
-
to sie nazywa miec szczescie i zastosowac slabsze ogniwo, ktore chroni przed HGFem, co nie ?
ale to chyba zle swiadczy o tym silniku ,skoro sprawna chlodnica lub gumowy wezyk sa mocniejsze od UPG
co do patentu ,to moja fabryczna uszczelka raczej w fabryce na towot nie byla skrecana i przezyla juz kilka zagotowan i tez nic jej nie jest przez 180kkm - ubolewam,ze bede musial zdjac glowice,zeby do hydropopychaczy sie dostac,
P.S.
na rure tez kiedys skrecalem,zale dluzsza niz 1m - najpierw piszcza podkladki ,a pozniej jest huk pekajacej sruby raczej rozerwanie,niz ukrecenie) - wtedy niezbyt dobrze glowica sie trzyma na 8 srubach - jedynie 3 dni jezdzil fiacior,
no coz ,nauka kosztuje ,a inni nastolatkowie glupsze rzeczy robia, Ja przynajmniej ucze sie na bledach
-
i smarowanie uszczelki pod glowica towotem przed zlozeniem :) predzej panweki wydmucha niz tak zlozona uszczelke w ohv
Jako łepek składałem tak uszczelkę w Starze 29, w silniku benzynowym 6 - cylindrowym. Rzeczywiście stara metoda. Kolejną jej zaleta jest łatwiejsze układanie się uszczelki między płaszczyznami głowicy i bloku, po prostu uszczelka się ślizga
-
za to na wydmuchanie żadne kleje nie pomagaja
oj pomagaj, u kumpla w c20let 2 razy wywaliło uszczelke zanim namówiłem go na składanie z klejem, po tej operacji problem znikł... zresztą, jak by nie pomagało to wszystkie mocniejsze projekty w polsce by z tego nie stosowały...
-
za to na wydmuchanie żadne kleje nie pomagaja
oj pomagaj, u kumpla w c20let 2 razy wywaliło uszczelke zanim namówiłem go na składanie z klejem, po tej operacji problem znikł... zresztą, jak by nie pomagało to wszystkie mocniejsze projekty w polsce by z tego nie stosowały...
jezeli bedzie to klej do metalu,to z pewnoscia pomoze ;> - w koncu w monoblokach uszczelek nie ma,wiec ich nei wydmu"ch*"e :p
-
Znany mi zimowy patent z dawnych czasów:
Podanie 12V do cewki:
rozłączało się przewód zasilający do cewki, przeciągało dwa kabelki do kabiny, podłączało przełącznik i...
...nosiło się w plecaku "kostce" pakiecik ośmiu- dziewięciu baterii R14.
Podczas rozruchu napięcie w instalacji spadało do 9V a cewka dostawała 12V z naszego ugrzanego przy kaloryferku czy w kieszeni pakietu startowego.
Kolega, który miał malucha, nosił trzy baterie płaskie.
Na zimę potrzebowałem jeden pakiet.
Potem kupiłem od taksiarza moduł tyrystorowy od konstruktora z ul. Chłodnej W-wie.
-
Ze znanych mi patentów to podlewanie benzyny w gaźnik gdy auto długo stało nie odpalane ,lub gdy auto w zimę odpalamy na lpg to też pomaga. :d Ze starszych patentów to ostatnio zasłyszany ze zmianą gaźnika w polonezie na gaźnik oryginalny z zastavy . Podobno auto mniej paliło. Swoją drogą nieźle to musiało mulić.
-
Ja tak zawsze palę Poldka - dwie nakrętki chlup w gaźnik i pali od strzała, szkoda aku na kręcie, a że ruszam obecnie PNa raz na 2-3 tygodnie to paliwo spływa całkowicie do baku. Przerabiałem zawory zwrotne ale jakoś niezbyt się to sprawdzało. O gaźniku z Zastavy w PN-ie nie słyszałem... (1100 miało webera ale nie pamiętam jakiego). Za to gaźniki z Łady się trafiały (szczególnie że miały możliwość podpompowania paliwa za pomocą cięgna z kabiny). Niestety jakość tych gaźników jest taka a nie inna i czasem jest to skórka za wyprawkę.
-
Często stosowano pompę paliwa z łądy ponieważ pozwalała na ręczne podpompowanie benzyny.
Zaworek zwrotny nic nie pomoże w Twoim przypadku, bo paliwo przez te 2/3 tygodnie najnormalniej w świecie odparowuje z gaźnika.
-
o pompach paliwa z tą "pompką" też słyszałem , podobno ruscy tym handlowali. Jak oni tym handlowali to pewnie ichniejszej produkcji. Ciekawe że to tak p&p pasowało.
-
Konstrukcja pompy paliwa (mowa o mechanicznej - ma się rozumieć) jest prosta jak konstrukcja cepa. Wystarczy wejść na Alledrogo, poszukać dowolnej pompy, zaczynając od 01 (kopiejki), przez Nivę a kończąc choćby na Tavrii czy Samarze - wszystkie są podobne - różnica jest zazwyczaj w górnej części, w wyprowadzeniu króćców, podstawy są praktycznie identyczne, dlatego często skręcano z dwóch - jedną. Bierze się dolną (ruską) część, w której jest właśnie sławetne ramię do ręcznego pompowania, a górę daje się PN-owską czy Fiatowską. Miałem się do tego zabierać wiele razy (tym bardziej że mam pod ręką sklep z częściami do ruskich samochodów) ale jak widzę sprężynkę zrobioną z kawałka drutu (słabo to wygląda) to mi przechodzi i wolę "podlewać" gaźnik po dłuższym postoju <lol2>
-
wiadomo jak to u nich z jakością . Jeszcze ze starych patentów to dziadek opowiadam o wsypywaniu opiłków do szpachli ,żeby później magnes łapał :d Jeszcze o trocinach z olejem w mostach i skrzyniach...
-
jakość ruskich gaźników była taka, że już nigdy ich nie dogonimy ponieważ swoich gaźników już nie produkujemy. gaźniki od starych Wołg, Moskwiczów i Zaporożców nie psuły się praktycznie nigdy. nasi mechanicy je psuli. pierwsze gaźniki Żiguli były robione na licencji E. Weber, z tym że Rosjanie zastosowali bardzo dobre materiały. w tych gaźnikach nie wycierały się ośki, nie wycierały podstawy w których te ośki pracowały. jakość gumy użytej na membrany pompki przyśpieszającej i siłownika pull-down była lepsza niż guma niemiecka i włoska. do Łady ruscy zakupili licencję na gaźnik od francuskiego Pierburga, na tej podstawie skonstruowali gaźniki o nazwie "Ozon" i Kaskada", o bardzo dobrych parametrach i jakości ... po czym Francuzi montowali je czasem do peżotów i renówek, do tych mocniejszych. ruska pompka z dźwignią do pompowania ręcznego przepracowała całe lata 80- te w "moim" służbowym Fiacie i teraz pracowała w Polonezie. w sumie około 20 lat. raz wymieniłem membrany i raz zaworki jako że wymienialne są. ta druciana sprężynka wytrzymała te 20 lat bez żadnego problemu. gaźnik Zastawy był jednogardzielowy i nie pasował do poloneza ani mechanicznie ani wydajnością.
-
wrb nie mam zamiaru polemizować - ale produkty które obecnie można kupić (nowe) to już ruskie rzemiosło i raczej wątpię by jakość była taka jak w latach 70 czy 80.
-
Miałem i dwie Łady i ową "słynną" pompkę z dźwignią.
1. Wbrew pozorom dół od Łady średnio pasuje do góry od FSO/FSM. Rosjanie "musieli" wszystko co licencyjne choć odrobinę zmienić...
2. Napompowanie ową dźwigienką benzyny do gaźnika wymaga mnóstwa cierpliwości i silnej ręki. Pompuje się w wyjątkowo niewygodnej pozycji, a skok membrany gdy jest napędzana ręcznie = jakieś 0,3 skoku przy napędzie od silnika.
3. Dobrze za to pompowała pompa od Skody 100-105, ale ona niestety nie pasuje.
4. Już jak miałem owe Łady czyli ponad 10 lat temu, to jakość części była tragiczna. Kupowane przeze mnie fabryczne (z logo) pompki miały nieszczelne zaworki, a w środku były opiłki aluminium. Parę razy musiałem wracać komunikacją z powodu awarii pompy. Moje problemy skończyły się jak ręką odjął po kupnie pompy od 126p.
Natomiast działający patent, to założenie równolegle do mechanicznej pompy - pompy elektrycznej, którą uruchamia się tylko do napełnienia gaźnika jeśli auto długo stało lub paliwo wyparowało/wróciło do baku z innych przyczyn. Pomysł pochodzi z czasopisma Off-Road i bez został przetestowany w praktyce w GAZ'ie. :)
(Inne części do Łady też były katastrofalne. Pompa wody miała krzywo nawiercone otwory mocujące, moduły zapłonowe kupowałem co i rusz, sworzeń kulisty zwrotnicy fabryczny wybił się po miesiącu, a cylinderki hamulcowe musiałem obydwa znowu wymieniać bodajże po 3 tygodniach...) <blee>
-
Miałem i dwie Łady i ową "słynną" pompkę z dźwignią.
1. Wbrew pozorom dół od Łady średnio pasuje do góry od FSO/FSM. Rosjanie "musieli" wszystko co licencyjne choć odrobinę zmienić...
4. Już jak miałem owe Łady czyli ponad 10 lat temu, to jakość części była tragiczna. Kupowane przeze mnie fabryczne (z logo) pompki miały nieszczelne zaworki, a w środku były opiłki aluminium. Parę razy musiałem wracać komunikacją z powodu awarii pompy. Moje problemy skończyły się jak ręką odjął po kupnie pompy od 126p.
Natomiast działający patent, to założenie równolegle do mechanicznej pompy - pompy elektrycznej,
Pisał o tym Alien a i ja miałem taką pompkę-składaka: dół popychaczowo-dźwigniowy z łady, pokrywa z zaworkami od Poloneza.
-
Natomiast działający patent, to założenie równolegle do mechanicznej pompy - pompy elektrycznej, którą uruchamia się tylko do napełnienia gaźnika jeśli auto długo stało lub paliwo wyparowało.
Niegłupie by to było jakby podpiął z impulsem do rozrusznika zasilanie do tej elektrycznej.
-
Przepraszam że post pod postem. Kolejny patent który mi się przypomniał to smarowanie uszczelek drzwi kremem do rąk .Praktykowałem w poprzednim samochodzie i w obecnym .Nawet po myciu w zimę nie ma problemu z zamarzaniem ; :d
-
1. Wbrew pozorom dół od Łady średnio pasuje do góry od FSO/FSM. Rosjanie "musieli" wszystko co licencyjne choć odrobinę zmienić...
U mnie pasuje bez problemu, bo już chyba ze trzy razy zmieniałem górę od pompki ze względu na tragiczną jakość również naszych polskich zamienników...
2. Napompowanie ową dźwigienką benzyny do gaźnika wymaga mnóstwa cierpliwości i silnej ręki. Pompuje się w wyjątkowo niewygodnej pozycji, a skok membrany gdy jest napędzana ręcznie = jakieś 0,3 skoku przy napędzie od silnika.
Ani nie trzeba cierpliwości, ani silnej ręki... ;-| Trzeba tylko sobie zdawać sprawę z tego jak działa taka pompka. Jak trafisz, że silnik się zatrzyma w okolicach GMP dla pierwszego cylindra to nic ręcznie nie napompujesz, bo w tej pozycji krzywka wałka rozrządu maksymalnie wypycha trzpień napędzający pompkę i wtedy ręcznie nie da się membrany bardziej pociągnąć. Jeśli zaś trafisz na GMP na czwartym cylindrze to wtedy wystarczy kilka razy nacisnąć tą dźwignię żeby napełnić pustą komorę pływakową ;) Natomiast pomiędzy tymi pozycjami wału wydajność pompki będzie odpowiednio mniejsza. Dlatego ja mam w samochodzie duży klucz francuski żeby sobie ewentualnie wał korbowy przekręcić żeby w razie czego dało się coś napompować i po dłuższym postoju w zimie nie musieć męczyć akumulatora i rozrusznika :)
-
nie łatwiej go na czwartym lub piątym biegu pchnąc? :d