Tico spoko dupowóz.
Co do termostatu to ponoć Tica miały jakiś problem z dokładnością czujników i wskazań ogólnie na wskaźniku. Sprawdź jaką temperaturę ma płyn w układzie jakimś pirometrem albo innym czujnikiem, a w zasadzie jak się nie gotuje i grzeje to jeździć obserwować. Kolega ma tikolota i dokładnie to samo z tymi termostatem i olał temat - tico padło z innego powodu, zerwał się rozrząd i chyba bym poszedł w wymianę paska co najmniej.
Oryginalny termostat kosztuje 20zł. Nie mam aparatury do sprawdzania inaczej temperatury płynu, a przy tak niskich cenach części, po prostu nie chcę mi się bawić w takie rzeczy
zgruzowane Tico na zime najlepsze, chociaz nie doskonale,
gdyby mialo wieksze kola i przeswit bylo by znacznie lepsze,
ale koniecznie musi miec LPG i wywalilbym ten popieprzony gaznik, a zamontowal jednopunkta
Prawdopodobnie kupię felgi od Matiza, bo są dostępne i mega tanie. Nie idzie dostać opon 12". Rynek używanych nie istnieje, albo ludzie chcą po 100zł za sztukę za jakieś skruszałe śmietniki
Ten gaźnik nie jest zły. Ma automatyczne ssanie, co lubię. A w Łodzi jest aż dwóch fachowców którzy go ogarniają, i biorą tanio.
Podziwiam zamiłowanie do Tico... gdybym był w takiej sytuacji, że musiałbym na szybko kupić jakiś dupowóz to kupiłbym cokolwiek innego niż ten wyrób samochodopodobny...
Nie za bardzo jest alternatywa. Właściwie, pozostają tylko modele Fiata. Uno drugiej generacji nie lubię, a te zubożone 900 z końca produkcji uważam za kompletne śmietniki i w ogóle nie brałem pod uwagę. Na jakieś fajne zdrowe 1.4 - za mały budżet. CC/SC uznaję tylko z silnikami 1.1. CC Sporting to spory wydatek bo to już youngtimer. Na sejo 1.1 w stanie choćby znośnym nie było mnie stać. Głównym kryterium była cena - Do 1500zł i stan taki, żeby przeżyło zimę i żeby ktoś kupił na wiosnę. Przy tych założeniach zostaje albo Tico albo CC 700, ale żebym jeździł CC 700 musieliby mi dopłacać, bo dla mnie to męczarnia i najgorszy horror.
Tico natomiast to filozofia japońskiego kei cara i... naprawdę pasuje mi taka wizja małego auta, dość dobrze się w tym odnajduje. Dobrze, że nie mam dobrego egzemplarza bo jeszcze tak by mi się spodobało, że chciałbym przeinwestować
Na olx było Subaru Justy Kad1 1.2 75KM za 1400zł i miałem na nie ochotę, ale stało pod Słowacką granicą, a gdy zadzwoniłem, sprzedający uczciwie powiedział, że auto nie ma blacharki, przerdzewiałe kielichy, tylny amortyzator jeden właściwie nie ma się już czego trzymać, auto nie ma przeglądu i go nie przejdzie. Do tego za 3 dni kończyło się OC. Odpuściłem.
Oglądałem też Felicję od znajomego, ale 1.3 bez LPG ( zimą dojdzie mi do 9 litrów spalanie ) do tego stan... powiem szczerze, po zimie musiał bym to odstawić na złom bo raczej nikt już by jej nie kupił, ze względu na całokształt.
Czas ciekawych ,,tanich gruzów" już się skończył i raczej nie wróci. Przynajmniej nie w tym budżecie. Teraz żeby kupić coś sensownego i taniego to od 3tyś w górę ( chyba, że jesteś mechanikiem i sam ogarniesz w garażu grube naprawy zajechanych aut ) Od dłuższego czasu bardzo dobrze czuje się w japońszczyźnie i chciałem szukać w tym kierunku, jakaś stara Corolla czy Swift. Zwiększyłem budżet do 2tyś, ale w tym przedziale tych aut albo nie ma, albo to są dosłownie wraki które cudem jeżdżą o własnych siłach. Pojawił się Yaris jedynka 1.0 za 1500zł z jakimś kosmicznym przebiegiem ( około 400tyś ) i bez zdjęć. Sprzedał się w 5 godzin, nawet nie zdążyłem podjechać obejrzeć bo akurat byłem w pracy.
Apropo pracy, rozważałem przez zimę w ogóle przemęczyć się bez auta, ale to nie wykonalne. Mam do pracy około 6km w jedną stronę. Na ranne zmiany muszę być w pracy między 4 a 6 zależnie od dnia, a na popołudnie kończę 21-24 zależnie od dnia. Transport miejski, zapomnij w tych godzinach + dość sporo do dojścia. a iść piechotą w każdy dzień roboczy tyle km, po prostu mi się nie chce, będę zmęczony w pracy, na co nie mogę sobie pozwolić.