Nieraz spotkałem się z sytuacją, że cieplutki kocyk na odpicowanym, stojącym w stodole/szopie/garażu aucie był wykorzystywany jako fant na potrzeby przedprzedażowej sesji fotograficznej. I teraz zawsze gdzieś z tyłu głowy włącza mi się czerwona lampka, kiedy w ogłoszeniu widzę takie foto. Przewindowana o rząd wielkości cena też pięknie wpisuje się w legendę o dziadku, który idealnie dbał o auto.