W golfie IV są osłony antykorozyjne przykręcone na imbusy z kołnierzem, tak jak we Fiacie są przykręcone całe zderzaki, efekt jest taki że w 20 letnim Golfie mojego wujka, dało się to elegancko zdjąć żeby się dobrać do rdzy, a w 9letniej Pandzie urwałem większość nagich gwintów z nakrętkami które to trzymały, więc teraz to sobie wisi na wkrętach przy zderzakach i na panzertaśmie. Auto przeżyło też dzwona i to dość poważnego, i nic dotąd nawet nie trzeszczy, ale chyba szarpnę się na kilka stów i założę rozpórkę dla świętego spokoju.
Auto mogę sobie sam polakierować. Gdybym umiał spawać, to też bym to wolał. Wyjęcie silnika już wymaga drogich narzędzi i jakiegoś żurawia.
Słyszałem że od wody we Fiatach padają alternatory i rozruszniki (u mnie nic nie padło), słyszałem że się zdarza urwana korba po 200km, i psują się EGRy w M-Jetcie, ale nie słyszałem żeby urywały się koła czy drążki kierownicze, ani nie słyszałem żeby wycofano 10 mln Fiatów, bo elektroniczna przepustnica może zwariować. Owszem, widać we Fiatach że są oszczędności ale wolę sobie przykręcić dodatkowe osłony za 100-200zł i trochę chlorokauczuku za 40 ponakładać tu i tam, niż płacić 10-30 tys. więcej za auto podobnej klasy i mieć świadomość że koła mogą odpaść, pasek rozrządu się urwać, a w ogóle to samochodu lepiej za często nie odpalać i za dużo nim nie jeździć bo nie wiadomo na ile odpaleń go zaprogramowano. Jeżeli nawet wciska mi się produkt marnej jakości, to niech przynajmniej będzie tani i nieskomplikowany, to wtedy zostanie mi na naprawy.