w atu stuknelo wczoraj 200.000 km...pierwszy raz poldkiem osiagnalem magiczna '160'...
a dzisiaj wybebeszylem troche atu ( i mile zaskoczenie zdrowej podlogi pod wykladzinami ), wypierdzielilem z pokladu groki, zalozylem taborety z mojego pluszaka, wypralem i umylem co sie dalo...przed chwila groki powedrowaly do nowego zadowolonego wlasciciela...czas na piwko:P a jutro atu czeka podroz do warszowic, jak ja dawno w taboretach nie siedzialem:D:D:D