Troszkę przesadzasz, z tym dokładaniem.Gdybym miał możliwość kupić część fabryczną, która posłuży długo, to bym kupił.Oszczędzać można na niektórych rzeczach, które nie są jakoś bardzo istotne dla ogólnej kondycji samochodu, ale są też takie, które lepiej wymienić na nowe, dobrej jakości.Wiadomo, że czasem trzeba coś oszczędzić, bo nie każdy jest krezusem, ale nie uogólniajmy.Czasem i na szrocie kupi się część w bardzo dobrym stanie i trzeba się z tego cieszyć, skoro zaoszczędziliśmy.A oszczędzają nie tylko na polonezie, bo ilu ludzi jeździ obecnie polonezami, nie licząc osób skupionych w naszym gronie, czy na innych forach? Takich "normalnych" ludzi? Użytkownicy samochodów np. niemieckich, też sępią na częściach, jak tylko mogą.Przecież ci wszyscy, jak to mawiają, "janusze" którzy jeździli kiedyś np. polonezami, przesiedli się teraz na lepsze, ale ich mentalność się nie zmieniła i nadal kupują najtańsze badziewie albo używki.Tyle tylko, że taki vag, sprzedaje auta (i części) na całym świecie i jak paru polaczków nie kupi nowych, oryginalnych, to oni nawet tego nie odczują.Co innego taki rodzimy producent, jakim było FSO, które nie sprzedawało na świecie milionów sztuk aut.Nie wiem, ile kosztowało kiedyś np. oblachowanie do poloneza, drzwi, błotniki, klapy, maski itp. kiedy była jeszcze regularna produkcja, bo dzisiejsze ceny takich rzeczy na necie, są raczej niemiarodajne, ale myślę, ze gdyby można było dzisiaj wszystko bezproblemowo dokupić, to i by się sprzedało, bo trochę nas jest.Niestety, problemem jest opłacalność produkcji, bo ile może się tego sprzedać, choćby każdy z nas zamówił komplet blach? Jak jeszcze produkowali auta, to i tak to robili, bo na bieżącą produkcję potrzebowali, a przy okazji szło też na części zamienne.Gdyby nadal mieli wytłoczki, to przy obecnym zapotrzebowaniu, to pewnie nawet nie opylało by się uruchamiać tłoczni.Inaczej by było, gdyby szła regularna produkcji jakiegoś innego auta, to może mogli by tam gdzieś wygospodarować trochę czasu i maszyn, żeby nabić parę blach na części.Właśnie to jest dobre w zagranicznych autach, że jeździ ich baaaardzo dużo i zapotrzebowanie na części jest znacznie większe, więc i opłacalność produkcji takich części, jest lepsza.Czasem żałuję, że nie jesteśmy skazani tylko na nasze produkty, jak za głębokiej komuny, bo nadal pewnie tłuczono by poloneza caro i nie mielibyśmy problemu z jakimikolwiek częściami.Niewielu też pewnie opłacało by się bawić w łatanie starego zgniłka, skoro można by było upić sobie używkę z np. 2008 roku, lub funkiel nówkę.Ile lat ruscy tłukli tę poczciwą ładzianę 2107? Dlatego Panowie (i Panie) dbajmy jak możemy o nasze polonezy, bo nowego już nie kupimy, choćbyśmy mieli kieszenie wypchane dolarami, a w piwnicy skarbiec ze złotem.Na niektóre sytuacje, to nawet fortuna nie pomoże.Chociaż, jak by tak mieć zawartość Fortu Knox, to można by było wznowić w FSO produkcję czego by się tylko chciało.Za taką kasę, to można sobie zrobić nowe wytłoczki do produkcji poloneza i mieć w dupie obecne normy od wszystkiego.Albo stworzyć od podstaw nowe autko.FSO mogło by, jak te cwaniaczki z obecnego "Ursusa" tłuc stare polonezy i sprzedawać je do Afryki, bo tam żadne normy nie obowiązują.Mieli by wtedy parę groszy na modernizacje.