I to pisze ktoś, kto pali lacza w ticu...
Zejdź z kolegi, po to tuning klub, auto jest jego własnością, bawi się a przy tym zachowuje oryginalne elementy na czas, gdy DF pójdzie całkiem do lamusa. Ja tu nie widzę taniego poklasku. Oprócz Twojego podpisu, oczywiście, hehe.
Nie w ticu, tylko w matizie w wersji JOY! Jak można nie rozróżniać tych dwóch aut, to tak, jakbyś trabanta pomylił z maluchem.
Widzisz, gdy wjeżdżam moim matizem na pełnej k..wie na skup złomu, obliczając kąt poślizgu tak, żebym obrócił się tyłem do hałdy z aluminium, w trakcie milisekund jednocześnie zrzucam na jedynkę, zaciągam ręczny, gaz deptam gaz, kręcę kierownicą i otwieram bagażnik. Siła odśrodkowa otwiera klapę i wyrzuca puszki na hałdę aluminium, jak mam dobry dzień, to złom doleci do złomu, a puszki do aluminium, jak zły, to się mieszają. Jak opadnie kurz, wszyscy złomiarze biją mi brawo. Dużym fiatem tak nie zrobisz, bo za wysoka krawędź załadunku, w dodatku nie da się otworzyć bagażnika z miejsca kierowcy.
W związku z tym, uznaję, że DF sprzed MR jest to klasyk i zakładanie do niego garnków zamiast felg i urywanie skrzyń na przejazdach kolejowych to kiepski pomysł, bo kojarzy się nie z sofixami i spodenkami w palmy, tylko z grubym murzynem i złotym łańcuchem.