Ja osobiście nie pozwoliłbym sobie jeździć moim Poldoroverem, gdyby tylne koła nie dały się obracać ręcznie przy odpuszczonym ręcznym i skrzyni biegów na luz.
W Polonezach z hamulcami Lucasa z tyłu są "samoregulatory", które trzeba ręcznie regulować, bo same nie działają. Polega to na mozolnym pokręcaniu nakrętki zapadkowej śruby rozpieracza śrubokrętem co jakieś dwa-trzy ząbki i zakładaniu ręcznie bębna hamulcowego, by sprawdzić, czy jeszcze się nie zakleszcza, czy już zaczyna blokować.
Ja tak dwa lata temu bawiłem się w moim Poldoroverze, gdy uznałem, że jest za duży luz na pedale sprzęgła, a wszystko pod względem braku powietrza i wycieków w układzie jest OK. Winnym był za duży luz pomiędzy szczękami a bębnami. Wyregulowałem to sobie tak, że na trzecim zębie już blokowało koła na piasku, dosłownie był prawie na styk - ale nic się nie grzało i tylne koła, po podniesieniu samochodu, gdy skrzynka była na luz, dały się obracać dosłownie dwoma palcami.
Ważnym jest, żeby robić to na całkowicie odpuszczonym ręcznym, nie tylko na dźwigni, ale też na półksiężycu, tam, gdzie się go reguluje, linka ma wisieć.
Ważne też jest, żeby sprawdzić, czy plastikowe kołki, służące do odblokowywania szczęk nie podlazły pod tylne szczęki i ich nie blokują. Przy zakładaniu szczęk trzeba na to uważać.
Same szczęki zakłada się i zmienia prosto, warto jednak dogiąć mocniej sprężynkę zapadki nakrętki trzpienia samoregulatora, żeby potem, jak założy się na nią jej sprężynkę, dobrze była nią dociskana do nakrętki - wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że będzie działać, jak należy.
Same trzpienie najlepiej rozebrać, wyczyścić i leciutko przesmarować jego gwint, sprawdzając, czy jego nakrętka daje się palcami nakręcać na niego bez użycia siły..
Przed założeniem szczęk trzeba przesmarować leciutko punkty stykania się ich z tarczą tylną hamulca. Po założeniu ich i zablokowaniu ich trzpieni, warto walnąć je nie za mocno młotkiem gumowym we wszystkich kierunkach, żeby się ułożyły i wszystko ze sobą przesmarowało.
Cylinderki praktycznie są niezniszczalne i bezobsługowe, w moim czternastoletnim Poldoroverze nigdy nie były ruszane i nie będą długi czas - bo nie ma takiej potrzeby. Jest tylko kłopot z ich odpowietrznikami - bo jest duże ryzyko, że się ukręcą.
Bębny to samo, jeśli heble nie były zepsute albo źle złożone - to są praktycznie wieczne. W Polonezach są porządne, staliwne, grube bębny, które są trwałe i mają bardzo duży zapas materiału do ścierania, to nie są blaszane wytłoczki jak w Oplach czy innych półsamochodach.
Linkę ręcznego warto raz na parę lat zdjąć, lub najlepiej wymienić na nową. To samo mechanizm ręcznego, co parę lat prosi się o rozebranie i przesmarowanie.
Generalnie - jak się poldka traktuje odpowiednio - tj. delikatnie - to hamulce w nim, zwane słusznie, spowalniaczami, są bardzo trwałe, co potwierdzam osobiście - na jednych tarczach (Bremo) zrobiłem nim 92 kkm, i tylko raz wymieniłem klocki z przodu, tarcze do dziś nie mają nawet najmniejszego progu, na spokojnie mają przed sobą jeszcze co najmniej 50 kkm zupełnie bezproblemowej jazdy.