FSO-Polonez Tuning Klub

GŁÓWNE KATEGORIE FORUM => TECHNIKA => Układ Hamulcowy => Wątek zaczęty przez: punisher w Październik 10, 2010, 14:40:23 pm

Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 10, 2010, 14:40:23 pm
Cześć. W ostatnim czasie spalanie wozu naLPG wzrosło z 8 na ok. 9.5 l/100 km. Po sprawdzeniu kilku rzeczy okazało się że nie mogę przepchnąć auta na prostej drodze. Mało tego, dwóch dorosłych gości po 90 kg nie może auta ruszyć do przodu na czystym równym asfalcie. Do tyłu ledwo ledwo i wszyscy spoceni. Nie używałem w ostatnim czasie ręcznego więc napewno to nie tył. Przejechałem autem kilkanaście km, nagrzałem hamulce, lekko pohamowałem i nadal ten problem.

Czy to wina zapieczonych hamulców czy może być jeszcze coś innego?  Widziałem posty jak je rozkręcić, więc jeśli to, auto wędruje na podnośnik i kręcę przednimi kołami. Jeśli to zapieczone - zabieram się do pracy.

I jeszcze na głupie koniec: czy na płaskim asfaltowym podłożu polonez da się samodzielnie wolno pchać do przodu i tyłu przez jedną osobę?
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: ARTUROO w Październik 10, 2010, 14:47:12 pm
jeżeli samochód ciężko sie toczy to podnieś go do góry i patrz które kolo trzyma
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: DF w Październik 10, 2010, 14:54:58 pm
Chyba każdy osobowy pojazd jedna osoba przestawi dowolnie po równej nawierzchni. Problemem mogą być przede wszystkim hamulce albo i łożyska...
Od podniesienia auta i kręcenia ręcznie wszystkimi kołami należało by zacząć. I nie omijać tyłu tylko dlatego, że się ręcznego nie używało...
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 10, 2010, 15:04:14 pm
Samochód osobowy na płaskim odcinku twardej drogi, gdy nie ma zaciągniętego ręcznego, hamulce mu nie blokują, a łożyska kół działają właściwie i nie są poprzeciągane, powinien dać się przepchnąć siłą jednej ręki - dosłownie. Tym bardziej, jeśli chodzi o samochód z przednim napędem. Tylnonapędowce mają nieco większe opory toczenia, ale sprawny samochód z tylnym napędem też powinien się dać przepchnąć jedną ręką.
Jak się nie daje - to coś jest nie tak. Zazwyczaj są to zapieczone hamulce kół przednich.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 10, 2010, 21:11:41 pm
Chłopaki jeszcze dziś sprawdzilem toczenie się koł. Przegoniłem wóz 20 km. Bardzo mało co hamowałem. Śruby w kolach przednich nieznacznie ciepłe, z tyłu chłodne. Stanałem na czystym asfalcie, prosta niepochylona droga. Opieram się o maskę ciałem i jedna ręka pcham do tylu - powolutku jedzie ale ciężko. Teraz napieram ciałem na tył auta, wóz bardzo powoli toczy się do przou ale jeszcze ciężej.

 Więc podnośnik i sprawdziłem każde koło. Wszystkie koła kręca się - pół obrotu dwoma rękami i na luzie przeleci kazde koło maksymalnie pół obrotu, nie więcej.  Muszę dorwać inne auto i pokręcić kołami w górze :). Do tej pory nigdy nie robiłem takich testów dlatego nie wiedziałem czego się spodziewać.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: mareks#1181 w Październik 10, 2010, 21:36:03 pm
Koło dobrze działające powinno po ręcznym rozkręceniu zrobić minimum  3 obroty pełne , żeby stanęło. Jak robią ci tylko pół obrotu to sumując ich opór masz nieżle zblokowane. I to może być pompa hamulcowa , stary płyn jak i stwardniałe uszczelki tłoczków które nie pozwalają na pełne cofnięcie się tłoczków. Najlepiej to wszystko rozebrać i wyczyścić wymieniając zużyte części.  Bo z hamownią to niema żartów. A najlepiej podjechać na diagnostykę układu hamulcowego i powiedzą Tobie co jest nie tak.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 10, 2010, 21:49:13 pm
E, bez przesady, żeby trzy pełne obroty. Koło po prostu nie może mieć za dużych oporów, po prostu, powinno dać się ręką obrócić bez użycia większej siły. W Polonezie z przodu są łożyska stożkowe napinane, to nigdy nie będzie tak lekko chodzić jak np. łożysko kulkowe, które nie wymaga napinania (albo tylko nieznacznego).
W Polonezach hamulce, jak i łożyska, wymagają niestety dbania, sprawdzania i konserwacji, bardzo często zapiekają się prowadniki zacisków, zwłaszcza w wersjach z starszym układem, fiatowskim. Łożyska z przodu też co jakiś czas trzeba sprawdzić, zdjąć koło, ocenić zużycie rolek łożysk, wymienić towot na nowy, od nowa naprężyć je, itd..

Ja w swoim Poldoroverze nigdy z tym nie miałem problemu, bo co najmniej dwa razy do roku zrzucałem zaciski z przodu (lucasy), a z tyłu nie było roku, żebym bębnów nie zdjął i nie poregulował "samoregulatorów" luzu śrubokrętem, żeby ręczny brał na trzecim ząbku, a nie na trzydziestym trzecim, itd..

Polonez to samochód, względem współczesnych, całkowicie obsługowy i trzeba o nieco stale dbać, a będzie pracował niezawodnie lata całe. I chyba każdy posiadacz tego nomen-omen całkiem porządnego samochodu, wie o tym doskonale.

A propos - w moim Poldoroverze zmieniłem tarcze hamulcowe raz, we wrześniu 2005 roku, przy przebiegu samochodu równym 76 kkm. Dziś ma 168 kkm (+92kkm) - a tarcze NIE MAJĄ widocznego zużycia, zero progu na krańcach tarcz. Klocki są drugie, TRW, zmieniłem je w lato 2007 roku. W hamulcach nie ruszałem uszczelnień, są na 100% oryginalne.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: DF w Październik 10, 2010, 22:16:05 pm
Wystarczy zdjąc zaciski i wtedy pokrecic kołem. Wyraźna różnica będzie świadczyc o hamulcach. Poza tym nic nie dzieje sie bezgłośnie opór klocków lub łożysk jest wyraźnie słyszalny.

Pora wyłączyć radio w czasie takich testów...
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 11, 2010, 09:24:44 am
DF: dobry pomysł, chyba ściągnę zaciski. Podczas jazdy wychyliłem głowę za okno i koło przednie ledwo słyszalnie dzwoni. Na podnośniku jak pokręciłem kołami przednimi to slychać ledwo słyszalne dzwonienie klocków hamlcowych co ok. 1/4 obrotu koła. Klocki hamulcowe wymieniałem w tamtym roku, napewno są dotarte, chociaż hamuję bardzo mało - przede wszystkim silnikiem. Poznawałem wtedy budowę hamulców i pamiętam że mój nauczyciel mechanik nakładał smar na tłoczki. Napewno układ nie był odpowietrzany bał się że urwie końcówki i zostawił uważam że niesłusznie.

Przy ręcznym obracaniu podniesionych kół również ledwo slyszalnie szumi co jest pewno efektem od łożysk. Natomiast nic nie pukaw kołach, nie ma podejrzanych głośnych odgłosów w żadnym. I tak jak pisałem wyżej koła podniesione pół obrotu pokręce dwoma rękami, resztę pół obrotu pokonają same i zatrzymują się.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: banned w Październik 11, 2010, 09:52:51 am
Podepnę się tutaj. Jaka powinna być odległość klocków od tarcz na Lucasie? Samochód przy lekkim hamowaniu nie ściąga ,a przy mocniejszym ucieka na prawo. Na postoju gdy wciskam mocno hamulec to często rośnie opór aż czuć/słychać takie tąpnięcie i opór nagle słabnie ,a pedał opada do normalnego maksymalnego nacisku. To wina zapieczonych zacisków czy pompa pada?
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 12, 2010, 19:35:33 pm
Witajcie, potrzebuję Waszej kolejnej popowiedzi.

Podniosłem przednie koło, rozebrałem hamulec. Ściągłem klocki, koło lata jak marzenie bez oporów więc nie wytarte łożyska zatrzymują mi koło w miejscu. Pod gumkę od tłoków napsikałem odrdzewiacza samochodowego do rozpuszczania syfów. Żabą wciśnąlem tłok, potem naciskałem pedał hamulca, znów odrdzewiacz, kilkaziesiąt minut, znów ściśnięcie tłoka. I tak jeszcze 2 razy. Założyłem klocki, zacisk. Odpaliłem auto, pohamowałem pedałem, znów to samo. Koło przednie nie chce się kręcić na luzie. Czy to wina zapowietrzonego układu czy tłok jest zatarty i po naciśnięciu nie odbija?

Jeśli wina zatartego tłoka to:
- ile kosztują uszczelniacze + gumki i  czy lepiej kupić używany cały zacisk czy warto rozkładać wszystko na czynniki pierwsze, szlifować tłoczek i wnętrze oraz odpowietrzać?
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: Rafał w Październik 12, 2010, 19:49:21 pm
punisher, są wżery na tłoczku ? Uszczelniacze/gumki czyli reparaturka zacisku to grosze, mysle, ze max 30-40pln, wymieniasz wszystki i powinno hulać. Oczywiście jeśli tłoczek nie ma wżerów.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: maciejowski w Październik 12, 2010, 19:56:19 pm
Cytat: "punisher"
Pod gumkę od tłoków napsikałem odrdzewiacza samochodowego do rozpuszczania syfów.
brawo! :roll:
Cytat: "punisher"
Żabą wciśnąlem tłok,
tłoczek ma wchodzić palcami.

teraz odkręcasz zacisk (uprzednio zaciskając przewód elastyczny, żeby płyn nie uciekł) bierzesz do domu, rozbierasz, czyścisz (wnętrze zacisku najlepiej przemyć gorącą wodą z płynem do garów, albo denaturatem i DOKŁADNIE OSUSZYĆ!), wymieniasz gumki, wkładasz tłoczek (jeśli ma wżery wymieniasz na nowy) i trzymasz wszelką chemię za wyjątkiem denaturatu, pasty do hamulców i płynu hamulcowego jak najdalej od elementów gumowych.
jeszcze przed montażem zacisku do auta czyścisz i smarujesz smarem grafitowym jarzmo na powierzchniach, po których przesuwają się kliny i klocki, tylko nie zapapraj przy okazji powierzchni ciernej klocków i tarczy.
po wszystkim odpowietrzasz i w drogę.
Cytat: "Rafał#1951"
mysle, ze max 30-40pln
koło mnie, mnie w sklepie 9,50 za komplet na oś.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 12, 2010, 20:07:51 pm
Maciejowski, i Rafał:  "Odrdzewiacz samochodowy" zaproponował mechanik z pewnym stażem od niego pożyczyłem dokładnie to tego celu wczesniej mu wytłumaczyłem o co mi chodzi i co zamierzam zrobić. Nie zauważyłem na tłoczkach wżerów bo nie przyglądałem się w tym kierunku :(.  Jeżeli coś da się naprawić to staram się to zrobić sam bo dzięki temu więcej się nauczę stąd moje głupie pytania.

- Czy możliwe aby jażma dociskowe przeszkadzały w odskakiwaniu klocków?
- Do wypchnięcia tłoczka potrzebuję chyba sprężonego powietrza z kompresora, tak?
- Z tyłu auta mam stalowe przewody hamulcowe i są szczęki mimo rocznika 91. Ktoś musial wymieniać :). Zatem przednie mają węże, czym najlepiej ścisnąc węże hamulcowe na czas wymiany zacisków?

Jutro znów zabieram się do pracy nad hamulcami.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: altowiolista w Październik 12, 2010, 20:46:37 pm
Odrdzewiacz i inne oleje powoduje spęcznienie gumy, a więc blokuje tłoczek i de facto hamulec. Niestety, wielu mechaników nie ma o tym pojęcia, sam byłem świadkiem, jak "mechanik" zapsikał zaciski WD - 40. Rozumiem, że dla kogoś nie warto się starać, w końcu przyjedzie znowu :roll:
Tłoczek powinien dać się wyjąć poprzez obracanie, no chyba że jest już zablokowany, wtedy można go wycisnąc pedałem hamulca, ale trzeba się pogodzić z wyciekiem płynu z zacisku. Można też pośrednio rozwiązać: wycisnąć, ale nie do końca, bp końcówka powinna iść lekko. Jak się odkręci przewód hamulcowy, to wtedy proponowałbym zatkać wylot. Elastyczny przewód, zwłaszcza kilkuletni, raczej się nie ucieszy, gdy go zgnieciemy zaciskiem stolarskim.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 12, 2010, 21:24:00 pm
OK, będę unikał takich mechaników, skorzystam tylko z Waszych rad.
Kolejna myśl mnie dotyka: czy może być tak, że zapowietrzony układ będzie blokował odbijanie klocków i blokadę kół? Czy jest sensu bawić się w odpowietrzenie czy od razu myśleć o ściągnięcie zerodowanych zapieczonych tłoczków w zacisku które muszę doszczędnie rozkręcić? I jeszcze pytanie o odkręcenie przewodów ciśnieniowych od zacisku - czy z tym jest problem i mam przygotować się na jakąś niespodziankę?
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: Maniac1 w Październik 13, 2010, 00:37:31 am
Nie udało mi się odkręcić przewodów przy kołach tylnych - objechały śruby mimo usilnych starań. Ale też próbowałem normalnym kluczem 10 bodajże. Poradziłem sobie tak, że odkręciłem cylinderki (2 śruby) i cały cylinderek odkręciłem nie ruszając przewodów. Więc bez klucza nie podchodź.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: maciejowski w Październik 13, 2010, 00:46:51 am
przewody muszą puścić nawet jak nie chcą. jeśli klucz nie daje rady to bierzemy morsa, albo francuza.
jedynie z odpowietrznikami mogą być problemy, bo lubią się ukręcać.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 13, 2010, 10:26:25 am
Chłopaki, a to nie jest tak, że zapowietrzony układ blokuje odskakiwanie tłoczka?
I drugie pytanie: czy jest możliwe wyciągnięcie tłoczka do czyszczenia i czyszczenie jego gniazda bez odkręcania przewodu giętkiego pozostawiając zacisk w aucie?
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: Cyneq w Październik 13, 2010, 10:54:14 am
Cytat: "BXMaster"
Podepnę się tutaj. Jaka powinna być odległość klocków od tarcz na Lucasie? Samochód przy lekkim hamowaniu nie ściąga ,a przy mocniejszym ucieka na prawo. Na postoju gdy wciskam mocno hamulec to często rośnie opór aż czuć/słychać takie tąpnięcie i opór nagle słabnie ,a pedał opada do normalnego maksymalnego nacisku. To wina zapieczonych zacisków czy pompa pada?


Wymień przewody elastyczne. W lukasie zacisk sam z siebie sie nie zapiecze, a to "tąpnięcie" to własnie dość standardowy objaw rozwarstwionego przewodu.

I ogólna uwaga do reszty ekipy - jak już robicie coś w hamulcach to wymieńcie te przeowdy oraz płyn, a nie kombinujcie czym jeszcze dobić ten nieszczęsny przewód żeby dwie krople nie spadły, pomysłów ze ściskiem stolarskim nie skomentuje :P

I jeszcze jedno - NIGDY ale to NIGDY nie odkręcamy końcówek przewodów kluczem płaskim. Kupujemy jak sama nazwa wskazuje klucz do przewodów, taki 6 kątny bez jednego segmentu, który daje się nałożyć na przewód.
10tka, czasem występuje w poldku też 11tka.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 13, 2010, 15:16:02 pm
Cytat: "punisher"
Chłopaki, a to nie jest tak, że zapowietrzony układ blokuje odskakiwanie tłoczka?
I drugie pytanie: czy jest możliwe wyciągnięcie tłoczka do czyszczenia i czyszczenie jego gniazda bez odkręcania przewodu giętkiego pozostawiając zacisk w aucie?


Zależy, ale raczej tak, bo w przewodach hamulcowych panuje ciśnienie i to niemałe (przód). Jeśli w płynie będzie powietrze, to będzie ulegać sprężaniu, a zgodnie z prawami fizyki, jeśli nad gazem wykona się pracę mechaniczną i się go spręży, to kosztem zmniejszenia objętości gazu, gromadzi on tą energię (nie 100% oczywiśćie) i potem, przy odpowiednich warunkach, część jej oddaje, częś traci na ciepło, tarcie, itd..

Jeśli chcesz właściwie odpowietrzyć układ hamulcowy - to zrób to na "pętlę" - tj. długi wężyk igelitowy, założony na odpowietrznik z jednej strony a z drugiej wpuszczony w zbiorniczke płynu hamulcowego (nie musi być koniecznie zanurzony w nim). Wtedy, jak odkręcisz lekko odpowietrznik, to możesz pompować pedałem hamulca dowolną ilość razy, a układ nie zapowietrzy się - bo nie nastąpi wyczerpanie się płynu w zbiorniczku, co ma miejsce, jeśli odpowietrza się go klasycznym sposobem, na butelkę z płynem przy zacisku. W ten też sposób będziesz mógł ten zabieg przeprowadzić sam, bez niczyjej pomocy. Ze dwa razy odpowietrzałem tak mojego nieśmiertelnego Poldorovera i zawsze było OK.

Acha - jeśli wypuścisz płyn hamulcowy z zacisku całkie, to tłoczek powinien dać się wcisnąć bez użycia wielkiej siły, byle tylko powietrze miało gdzie uchodzić z wnętrza zacisku.
Najlepiej rozbierz je całkiem, oceń zużycie tłoczkó, w razie czego, wymień na nowe, zastosuj nowe ich uszczelnienia i osłonki, odpowietrz układ sposobem, jaki wskazałem powyżej - a będziesz miał święty spokój z tym na lata całe.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 13, 2010, 19:18:21 pm
Oprawca: Masz świetny pomysł z tym odpowietrzaniem, czytalem Twoje posty na ten temat, już kupiłem rurkę. Odpowietrzę w najbliższych dniach układ o ile będę w stanie odkręcić odpowietrzniki. jest zimno teoretycznie powinno być lepiej odkręcać ale są głosy ze warto podgrzać odpowietrzniki i powoli jechać aby nie ukręcić :). Jak odpowietrzenie nie pomoże i nadal klocki będą nie odbijały rozkręcam całość na drobne części, już kupiłem nowe uszczelniacze z gumkami do tłoczków.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: altowiolista w Październik 13, 2010, 20:14:16 pm
Cytat: "oprawca_1978"

Jeśli chcesz właściwie odpowietrzyć układ hamulcowy - to zrób to na "pętlę" - tj. długi wężyk igelitowy, założony na odpowietrznik z jednej strony a z drugiej wpuszczony w zbiorniczke płynu hamulcowego (nie musi być koniecznie zanurzony w nim). Wtedy, jak odkręcisz lekko odpowietrznik, to możesz pompować pedałem hamulca dowolną ilość razy, a układ nie zapowietrzy się - bo nie nastąpi wyczerpanie się płynu w zbiorniczku, co ma miejsce, jeśli odpowietrza się go klasycznym sposobem, na butelkę z płynem przy zacisku. W ten też sposób będziesz mógł ten zabieg przeprowadzić sam, bez niczyjej pomocy. Ze dwa razy odpowietrzałem tak mojego nieśmiertelnego Poldorovera i zawsze było OK.

 :idea: Genialne w swej prostocie!!!!
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 14, 2010, 09:01:24 am
Jeśli na ten przewód założysz sobie szeregowo filtr, np paliwa od malucha czy dużego fiata, to przy okazji odpowietrzania, zarazem przeczyścisz układ hamulcowy z rdzy, drobin zużytych uszczelek, opiłków, itd.. Jest to wielce wskazane, zwłąszcza w samochodzie starszym, w którym co by nie robić, takie zanieczyszczenia w układzie hamulcowym siłą rzeczy, będą.
Wtedy trzeba tylko zadbać o silniejsze połączenie wężyka na króćcu odpowietrznika i na króćcu filtra paliwa (w tym przypadku płynu), bo ten filtr będzie stawiał niewielki, ale jednak istniejący opór przepływowi płynu, przez co ciśnienie w tym przewodzie na przestrzeni od odpowietrznika do fitra będzie większe z racji ww. oporów przepływu. Do tego nadają się doskonale sprężynowe zaciski drutowe, np. z wężyków powietrznych termostatów membranowych z pralek automatycznych. Odpowietrzanie z filtrem szeregowym będzie trwało trochę dłużej z racji powyższych, ale można wtedy zaobserwować organoleptycznie, co wyłapuje ten filtr.

Acha - żeby nie doleweć za dużo płynu do układu (taki wężyk z filtrem ma swoją pojemność), warto go mieć zalanego płynem na stałe, z jakimiś odpowiednimi szczelnymi zaworkami na końcach (mogą być jakieś nie za silne zaworki zwrrotne, oczywiście założone w odpowiednim kierunku na wężyku). Wtedy ubytek płynu przy odpowietrzaniu i czyszczeniu układu będzie znikomy i nie będzie potencjalnej możliwości zapowietrzenia układu przez za bardzo opróżniony zbiorniczek płynu na pompie.

ps. Warto wcześniej zrobić test reakcji filtra na płyn hamulcowy. Chyba nie powinien mu zaszkodzić, skoro benzyna go nie rusza. Filtr trzeba umieścić tak, żeby wyłapane zanieczysczenia wpływały do puszki odstojnika filtra tak, by już stamtąd nie uciekały do układu ponownie, tj. puszka odstojnika musi być ponad filtrem. Trzeba go więc powiesić odwrotnie, niż pokazany jest na mim strzałką przepływ benzyny.

[ Dodano: 14 Paź 2010 09:10 ]
Cytat: "punisher"
Oprawca: Masz świetny pomysł z tym odpowietrzaniem, czytalem Twoje posty na ten temat, już kupiłem rurkę. Odpowietrzę w najbliższych dniach układ o ile będę w stanie odkręcić odpowietrzniki. jest zimno teoretycznie powinno być lepiej odkręcać ale są głosy ze warto podgrzać odpowietrzniki i powoli jechać aby nie ukręcić :). Jak odpowietrzenie nie pomoże i nadal klocki będą nie odbijały rozkręcam całość na drobne części, już kupiłem nowe uszczelniacze z gumkami do tłoczków.


Mi z przodu w Poldoroverze udało się odkręcić je bez probelmu, choć strach miałem, nie powiem nie. Z tyłu było gorzej, prawy tył ukręcił się. Próbowałem go ruszać wykrętakiem, ale ten też się ukręcił i siedzi w nim teraz już z trzeci rok z ogładą, ale nie cieknie całe szczęście.
Odpowietrzniki warto wcześniej parę razy podgrzać i schłodzić wodą, żeby szok termiczny parę razy skurczył metal, wtedy gwint na pewno lepiej puści.
Ktoś, to wymyślił stosowanie stalowych odpowietrzników w aluminiowe korpusy zacisków nie był za mocno mądry. Idealne byłyby żeliwne, ale wykonwywanie takich małych elementów z żeliwa nie opłaca się.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 14, 2010, 22:42:33 pm
Odpowietrzyłem hamulce, zrzuciłem zaciski hamulców, wyczyściłem tłoczki, niestety to nie pomogło koła nadal kręcą się ciężko przy założonych hamulcach i z bardzo wielkim oporem przepcham auto na prostej asfaltowej drodze na luzie. Więc tłoczki są zapieczone, trzeba je doszczętnie rozkręcić, mam przygotowane nowe uszczelniacze i gumki.

Czy istnieje jakiś sposób na wyciągnięcie tłoczków z obudowy zacisku bez odkręcania przewodów hamulcowych przy użyciu np. kompresora? Nie wiem czy to wszystko jest warte rozkręcania, bo humulce mi dobrze dzialają a jedynie mam powody do przypuszczania że auto mi się słabo toczy więc spalanie większe. Chyba że się mylę i to ma marginalny wpływ.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: maciejowski w Październik 14, 2010, 23:45:16 pm
Cytat: "punisher"
Czy istnieje jakiś sposób na wyciągnięcie tłoczków z obudowy zacisku bez odkręcania przewodów hamulcowych przy użyciu np. kompresora?
wypompuj
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 15, 2010, 08:15:40 am
Nałóż na odpowietrznik wężyk igelitowy, weź czystą i suchą butelkę i wypompuj pedałem z układu płyn hamulcowy wogóle. Wtedy, gdy zakręcisz odpowietrznik, to wystarczy nacisnąć raz-dwa na pedał hamulca i powietrze, które jest w układzie, samo wypchnie tłoczek z zacisku.

Jeśli koła chodzą ciężko, to sprawdź prowadniki zacisków hamulcowych, czy są czyste oraz czy łożyska nie są przeciagnięte. W Polonezie przednie łożyska kół są podwójne, stożkowe, naciaga się je nakrętką. Jeśli nie są przeciagnięte, zatarte, uszkodzone, itd.. a zacisk nie zakleszcza się na prowadnikach, to koło, po podniesieniu samochodu, powinno, po bujnięciu jego ręką, obrócić się siłą swej bezwładności jakieś pół obrotu, obrót, nie może od razu ewidentnie hamować.
Po zdjęciu koła i wyczyszczeniu prowadników zacisków, po założeniu ich i odpowietrzeniu układu całkowicie, tarcza hamulcowa powinna dać sie ruszyć dosłownie dwoma palcami i obrócić, jak tylko nie będzie naciskany pedał hamulca. Same klocki mogą trzeć lekko o tarcze, ale bez docisku, tarcza musi dać się ruszyć ręką bezproblemowo.
Sprawdź, po złożeniu wszystkich zacisków i odpowietrzeniu układu, czy tłoczek da się wcisnąć przy użyciu ścisku stolarskiego. Jeśli się da - to tłoczek nie jest zatarty. Jak tłoczki będą miały wżery, wyraźne przytarcia, itd - to najlepiej wymienić je na nowe. Ja przytarcia będą małe - to można je dotrzeć drobnym papierem ściernym (1000) na mokro.
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: punisher w Październik 15, 2010, 11:48:16 am
Panowie jeszcze jeden trop:
może hamowanie kół wiąże się z tym, że nie mam wszystkich zapinek na zaciskach (właściciel zgubił?) Z tego co wiem zacisk w każdym kole powinien mieć 4 spinki (sprężynki) drutowe, dwa od góry (jedna zapinka włożona w drugą) i dwa od dołu (jedna w drugiej). Ja mam w zacisku tylko jedną spinkę (sprężynkę) drutową na dole i jedną na górze. Przez ten brak chyba klocki powinny dzwonić jak są luźne, tak? Albo właśnie nie odbija klocków bo sprężynki za to odpowiadają?

Zdjęcie z sieci pokazujące które zapinki mam (zapinka z drutu grubszego) a których mi brakuje (zapinka cieńsza).

(http://img156.imageshack.us/img156/5786/hamulceopis.jpg)

Sprawdziłem: łożyska w dobrym stanie, odciągam klocki i tarcze chodzą jak marzenie obracają się lekko i przyjemnie. Oczywiście jarzma (prowadniki zacisków) wyczyściłem, klocki w nich są ułożone luźno. Hamuje ewidentnie wtedy kiedy są założone klocki i wygląda jakby klocki nie odskakiwały od tarczy. Tłoczki nie mają wżerów, ale były zanieczyszczone pod gumki dostały się paprochy (piasek).
Tytuł: Zapieczone hamulce?
Wiadomość wysłana przez: oprawca_1978 w Październik 15, 2010, 14:07:31 pm
Nie pamiętam już, jak to było, bo masz stare hamulce, miałem co prawda kiedyś (do 1999 roku) fiata 125 z 1987 roku, który miał taki rodzaj hamulców, ale nie powiem dokładnie, jak to trzeba składać. Na pewno pamiętam, że te drutowe sprężynki trzeba jakoś względem siebie układać, inaczej zacisk źle się osadza i zakleszcza na prowadnikach blaszkowych, które też, same w sobie, sprawiają kłopoty, trzeba było je często czyścić, skrobać i smarować, to pamiętam. Z układem Lucasa jest o wiele mniej zabawy i jest on trwalszy i pewniejszy, w Poldoroverze na jednych tarczach przeleciałem 92 kkm i nawet progu nie mają, tylko raz im klocki zmieniłem.

Zrzuć zaciski, przetrzyj porządnie powierzchnie oporowe blaszek prowadników na zacisku, same blaszki też oraz ich punkty stykania się z jarzmem zacisku. Wepchnij tłoczek przed założęniem zacisku do końca, załóż go razem z klockami i spróbuj wtedy ruszyć prowadnik wdłuż jego kierunku przesuwania się na prowadnikach ręką. Jeśli da się przesunąć - to jest OK. Na tej fotce te sprężynki, o których piszesz, chyba są dobrze ułożone, ale głowy nie dam. Jeśli ich nie masz - to lepiej je załóż, one pomagają we właściwym ułożeniu się klocków, a źle założone - działają wręcz odwrotnie - zakleszczają zacisk.
W moim Poldorverze mam heble Lucasa, tam razem z klockami były np. blaszki na tylne klocki, te, które naciska tłoczek, ja ich nie zamontowałem, bo to gadżet jest, tak samo z czujnikiem zużycia klocków, kabeki obciąłem i nie podłączyłem pod elektrykę, bo też uważam to za gadżeciarnię.