Cześć! Na imię mi Maciek i od niedawna jestem posiadaczem Poloneza Caro z roku 1994, silnik 1.6 gaźnikowy, z gazownią. Witam wszystkich pokaranych tym wynalazkiem
Co do problemu - coś złego dzieje się z aparatem zapłonowym. Objawy są następujące i jednakowe na obu paliwach: odpala normalnie, na wolnych obrotach chodzi poprawnie, schody zaczynają się po dodaniu gazu. Przy lekkim wciśnięciu momentalnie się dławi i gaśnie, przy mocniejszym wchodzi na obroty, ale okrutnie przerywa. Jakby raz prąd był, raz go nie było.
Po kilkugodzinnych medytacjach nad aparatem zapłonowym i czyszczeniu niniejszego doszliśmy do spostrzeżenia, iż przyczyna leży w podciśnieniowym korektorze zapłonu. Po odłączeniu wężyka od podciśnienia problem ustępuje. Przy odłączonym podciśnieniu i ręcznym poruszaniu tą dźwigienką między puszką regulatora a samym aparatem objawy powracają - ruch rzędu 1 mm powoduje gaśnięcie silnika. Zapłon regulowany w tę i nazad, bez zmian.
Bezpośrednio przed awarią nic nie ruszałem, nie grzebałem, nie poprawiałem. Po prostu, jednego dnia wszystko ok, drugiego kaplica. Bez podciśnieniowego regulatora od biedy jechać się da, ale - wiadomo - szału nie ma. Pytanie - co mogło się wysypać?