Zaraz ten temat będzie można przenieść do działu "Humor" pt. "Jak nie naprawiać samochodu" czyli dalsza heca z zaworami.
W sobotę zdjąłem pokrywę, wszystkie śruby regulacyjne wkręciłem do oporu, aż zawory się podparły. Zostawiłem do dzisiejszego popołudnia. 5 hydroszklanek ładnie siadło, więc na nich skasowałem luz do zera i następnie wkręciłem 2,5 obrotu. Pozostałe trzy pomimo takiego czasu ciągle były twarde, więc ustawiłem na tylko na zero, bez wkręcania (bo i tak by się zawory podparły). Ładnie skręciłem i dupa... zaś klepie.
W ogóle od czasu wymiany uszczelki dalej nie odzyskał mocy mimo kompresji od 13 do 13,50 Bara, dalej chodzi tak sobie.
Zaczynam się zastanawiać czy wałka nie do mordowałem, bo wyciągając stare hydro jedna szklanka nie była wypukła a wklęsła (wsadziłem hydro z drugiego silnika by było ładne a akurat takie miałem przygotowane tj. wyczyszczone), więc może w przeciągu 250km wałek faktycznie się dogolił jak to Altowiolista kiedyś pisał. Spytacie dlaczego nie wymieniłem od razu wałka ? Z lenistwa połączonego z brakiem czasu aby jechać do zakładu spuścić czynnik z klimy (chłodnica klimy mi zasłania).
No nic, czas chyba nadchodzi poskładać drugą OHV'kę skoro nowy wałeczek czeka na szafce. Ale spokojnie, ja tego nie będę robić, wiem nie od dziś, że talentu do mechaniki nie mam.
A jak to nie pomoże to chyba faktycznie czas zacząć myśleć o swapie.