Miałeś w zwykłym 1.6 GLI ciśnienie sprężania powyżej 14-tu, a nawet 17? To prawie diesel!
Przy próbie olejowej do cylindra wlewa się max. łyżkę stołową oleju, albo dwie od herbaty.
Istota tego działania polega na uszczelnieniu tą niewielką ilością oleju na parę sekund części uszczelniającej tłoka (pierścieni) by stwierdzić, czy przynosi to różnice w pomiarze ciśnienia sprężania.
Z tego, co pamiętam, te silniki mają ciśnienie sprężania nominalne jakieś 1.2 MPa. Jeśli wyszło więcej, to albo miernik jest zrąbany, albo wlałeś na prawdę porządne ilości oleju do cylindrów (i mogłeś przy pierwszych suwach silnika np. pokrzywić korbowody, uszkodzić tulejkę korbowodu czy piasty tłoka i sworzeń) albo pierścienie na tłokach oraz zawory są w miarę dobrym stanie, ale powierzchnia czoła tłoka i wnętrze komór spalania obłożone jest grubą warstwą nagaru, co raczej mało możliwym jest, by oba te zjawiska występowały razem, albo ktoś makabrycznie zjechał głowicę i silnik jest doprężony jak półdiesel.
Ja jakiś miesiąc temu mierzyłem ciśnienie sprężania w moim Poldoroverze i wyszło mi po 1.4 MPa na każdym garze - i jest to nominalne ciśnienie sprężania w tym silniku, a jak na jednostkę benzynową, jest on dość wysilony (stopień sprężania 10.5:1, oraz moc - lekko ponad sto koni przy jakichś 6000 rpm).
Warto rozpiąć zasilanie uzwojenia pierwotnego cewki WN, odciążamy wtedy akumulator, który nie musi zużywać swej cennej energii na proces zapłonu.