O forum wróciło do żywych.
Czas najwyższy. Człowiek się tak zżył z tą ekipą (choć właściwie, na oczy was nie widziałem) że jakoś tak pusto się w życiu zrobiło.
Współczuję ludziom z południa, wygląda na powtórkę z 1997, a może nawet i gorzej.
No co zrobisz? Przejebane, jednym słowem. A politycy sobie jak zawsze robią szopkę, bo licytują się, która ekipa więcej wałów wybudowała, a powinni się licytować, która więcej wałów zrobiła.
Ja w 97 tez mogłem pływać, gdyby Wisła wywaliła kilka kilometrów wczesniej, bo mieszkam niecałe 10 km od wału, w linii prostej, a pomiędzy nim praktycznie tylko łąki, pola i nieliczne zabudowania. Szczęście w nieszczęściu, wywaliła trochę dalej. Do dziś chodzą plotki, że wysadzili wał, by ratować elektrownię 20 km dalej, ale mój ojciec wtedy tam był i opowiadał, że towarzystwo, zamiast brać się ostro do pracy i pilnować wału, to siedzieli i pili. W sąsiedniej miejscowości, gdzie zapierdalali jak mrówki, 24/7, wału nie przerwało. Tak bywa. Ale wtedy też było "fajnie" bo pamiętam, że nas ojciec zabrał na taką sporą górkę, z której było widać kawał okolicy i powiedział, "przypatrzcie się, jak to wygląda, bo może w życiu już takiego czegoś nie dożyjecie i lepiej, żeby nie". A za 13 lat ponownie wywaliło wał na Wiśle, ale znów parę kilometrów dalej od tego miejsca z 97. Starsi ludzie opowiadali, że w latach 60 Wisła też wylała, ale wtedy woda była na naszym terenie i patrząc na dzień dzisiejszy, to bym pływał, choć może nie po okna. Póki co, człowieka oszczędza od takich atrakcji.