Witam,
Samochodach montuje się system CAI czyli Cool Air Intake. Jest skonstruowany tak aby powietrze było pobierane ze stożka w miejscu najbardziej chłodnym. Jego rurki są obliczone co do przepustowości i zapotrzebowania na "daną chwilę". Podobne rozwiązania stosuje się w przypadku samochodów sportowych a nie tylko rajdowych. Np. ferrari na masce miał wlot powietrza i kąt był tak obliczony aby podczas jazdy siła powietrza działająca na filtr przypominała poniekąd pracę turbosprężarki. Ale przecież my nie chcemy ciąć maski, więc ustawilibyśmy stożek w miejscu gdzie mógłby spokojnie zasysać zimne powietrze.
Teraz o stożku, wiadomo że nie kupilibyśmy shit stożka made in china gdzie poza efektywnym wyglądem bawełny jest tak mało że psikając go olejem i tak olej przedostaje się do środka a nie zostaje w filtrze. On nie spełnia swych założeń czyli filtracji powietrza z pyłu.
Więc mamy dobry stożek, psiknięty olejem, mamy już miejsce pod stożek, mamy kaskę na rurki i złączki ale teraz jak optymalnie dobrać ich wielkość pod względem długości układu/zapotrzebowania/sprawności całego systemu.
Czy nie zajdzie potrzeba mapowania wtrysków? Seryjnie prawdopodobnie obniży nam dół dając za dużo powietrza "od ręki".
Więc pytanie może laikoniczne ale pozwolę sobie zadać.
Lepiej kupić filtr K&N w miejscu oryginalnym polonezowskim, czy bawić się stożek?
Hmnn tak sobie pomyślałem. A gdybyśmy puszkę filtra od zewnątrz obili panelami styropianymi z folią alu (te za grzejnik żeby ciepło odbijało) to mogłoby mieć jakiś sens no nie? Ciepło byłoby odbijane, więc sama puszka by się nie nagrzewała. Od puszki prowadzi przecież rurka to doprowadzić ją ok. 10cm dalej koło atrapy (zwężkę do wciągania zimnego powietrza wyglądającą podobnie jak końcówka od odkurzacza starego typu zastosowali NA PEWNO francuzi w 106 i jest ona przy atrapie przed chłodnicą) i tak problem nagrzewania się powietrza, i doprowadzenie zimnego powietrza mielibyśmy za sobą czyż nie?