Odnośnie stopienia się fabrycznie palców przełącznika świateł - to mi coś takiego przydarzyło się w moim Poldoroverze, jeden z tych sprężyniastych trzpieni, które dociskają kołyski blaszek przełączników przywędził się nieco, nie pamiętam już, czy od pozycji, czy od włączania przekaźnika krótkich, ale chyba od pozycyjnych. W żarówkologii w Polonezie nigdy niczego nie przerabiałem, także i w instalacji elektrycznej też nic - prócz najprostszego wyłącznika mechanicznego pompy paliwa, zresztą który zrobiłem na analogicznym przełączniku, z tymże od malucha, nie ma on podświetlenia.
Nie wymieniałem go, po prostu go wydłubałem, rozebrałem, wziąłem pilnik, zeskrobałem stopiony plastik z blaszki przełącznika, główkę plastikową, która się podwędziłą, wyrównałem ładnie na obraz i podobieństwo jej koleżanki obok i rozcianąłem sprężynkę, która dociska go do tej blaszki, więcej nic nie robiłem i działał ten przełącznik do końca dobrze.