Samochód będzie robiony na oryginał, ale nie trzymam się tego sztywno.
Oryginalnie jest szary diagonal, który ze starości kruszy się po dotknięciu.
Opony kupiłem nowe w zeszłym roku (na starych D124 nie dało się już jeździć) - najwęższe, czyli 165/80. Po prostu bardziej podobają mi się klasyczne, wąskie gumy.
Na foto wygląda całkiem, ale wszystkie drzwi są do wywalenia, progi też. Co do podłogi to się okaże, bo 27-letnia warstwa konserwacji skutecznie wszystko maskuje. Tylna klapa może też będzie nowa, o tyle dobrze, że o klapę z Caro nie trudno. No i prawy tylny błotnik cały, a lewy tylko sierpik.
Po wstępnych oględzinach.
Na razie mam kupione nowe progi (wew. i zew.) i zdrowe lewe tylne drzwi.
Gleby nie będzie. Fotele i kanapa też zostają oryginalne (choć wiem, że groki są wygodne, ale ma być "dziadkowa kanapa").
Jako, że jestem osobą, która więcej myśli i planuje niż robi, chciałbym się powstrzymać od snucia planów. Innymi słowy, nie będę myślał o tapicerce, kiedy fotele nie mają się czego trzymać, prawda?
Tuning może będzie, ale delikatny typu halogeny na zderzaku albo coś. Wnętrze na czarno, tj. podsufitkę i tylne słupki obiję skajem może i coś pomyślę nad wykładziną. No i może zamontuję pasy bezpieczeństwa z tyłu. Ale to wszystko za rok dopiero zapewne... Najpierw blacha i lakier.
Tuning z epoki wchodzi w grę np. już zamontowany pasek antystatyczny
Jako, że samochód będzie na nowo lakierowany (prawdopodobnie) mam dylematy, czy zostawić oryginalny L46, czy robić coś innego. Większość przejściówek to albo burgund, albo granat w sumie
Autem jeżdżę do pracy 3km. Wychodzi mi 100zł miesięcznie na dojazd, przy spalaniu... 15l/100km. No i często trzeba zdążyć na czas, a silnik zimny co zdrowe nie jest. Łącznie na paliwo wydaję miesięcznie ok. 200zł. Na trasie schodzi do 9l/100km. Gazu brak.
Jeśli faktycznie samochód przejdzie ten remont, będzie już autem typowo autem zlotowym i "niedzielnowycieczkowym". Wtedy trzeba się będzie zastanowić nad sensem montażu gazu.
Pozdrawiam.