Ja się powtórzę, ale najlepiej (przynajmniej moje auto) pali na gazie przy dużych mrozach, tzn.: akumulator zawsze lepiej zabrać na noc do domu, by na drugi dzień się nie denerwować/wqrwiać (niepotrzebne skreślić), a rano przed odpaleniem, oblać porządnie wrzątkiem parownik LPG. Wtedy w nim zapanuje odpowiednia temperatura dla gazu, by ten ładnie przechodził w fazę lotną. Metoda sprawdziła mi się nawet przy -20 st. C. Auto zagadało od strzała, tylko musiałem sprzęgło trzymać parę minut, bo jak puszczałem to chciał odjechać i gasł :mrgreen: