Witam,
drugi tydzień posiadam Caro 1.5 z 1994-go roku. Rok temu już rozmyślałem o polonezie, ale ktoś kupił sprzed nosa i jeździłem czymś innym.
Ojciec namówił znajomego dziadka (tak tak, klasyczny scenariusz) by sprzedał poldka, bo i tak stoi i jeździć nim nie będzie, na co oczywiście sam się ucieszyłem bardzo, bo auto od pierwszego właściciela co go nie upalał i nie woził nim gruzu na działkę.
Pierwsze oględziny - 61 tyś szok, fotele nie wysiedziane, alu felgi. Wzieliśmy aku do ładowania.
Pierwsze odpalenie po ponad roku stania - strzykawka benzyny do gaźnika i pali
I tym sposobem stałem sie szczęśliwym użytkownikiem caro. Powoli wychodzą drobne usterki (nie zawsze są hamulce, pasek strzelił, membrana pompy paliwa, dwururka się posypała i głośny jak czołg, jutro na warsztat).
Auto sympatyczne, wygodne, wysokie. Znajomi już obśmiali, trzech zazdrości
Pozdrawiam forumowiczów,
Paweł