no to lipa :-( Dzis po kilku miesiacach dlubania w garazu wyjechalem swoim pick up-em na pierwsza jazde probna. Silnik+skrzynia rover, jednak wal zostal standardowy fiatoski wymierzylem ze sie zmiesci i sie zmiescil. Zostalo mu dokladnie 9mm na "skrocenie" i prawie cala dlugosc wieloklinu na rozciaganie. Auto ma standardowo 3 lagi z tylu wiec puste stoi dosc wysoko. Myslalem, ze podczas uginania sie tylu, drazki reakcyjne beda odpychac most i wal bedzie sie musial wydluzac, ale chyba cos w mojej teorii bylo nie tak.
Wyjechalem, strasznie cos pukalo/dudnilo myslalem ze to skrzynia bo podczas wymiany oleju wylecial z niej kawalek zabka :-( wiec jest raczej w tragicznym stanie, ma ok 220kkm, co ciekawe poprzedni wlasciciel zalal ja olejem "do pelna" w doslownym tego slowa znaczeniu, nie wiem jak on to zrobil ale oleju co z niej wylecial starczyloby na napelnienie silnika. Poniewaz dzwiek nie ustawal do tego doszly straszne wibracje ze w pewnym momecie 5ty bieg sam wyskoczyl dojechalem do domu i sie az za glowe zlapalem. Jednej sroby trymajacej podpore nie bylo wcale a druga byla luzna.
Mozliwe zeby sie to rozkrecilo po przejechaniu ok 20km?
Czy to mogla byc wina dlugosci walu czy moze cos innego?