Autor Wątek: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?  (Przeczytany 40652 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #60 dnia: Lipiec 30, 2014, 18:38:04 pm »

Offline Stingerek

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6140
  • Płeć: Mężczyzna
    • Caro 1.4
    • http://www.thg.pl
Jako że dużo jeżdżę po drogach naszego wspaniałego kraju uważam że mogę zabrać głos w tej dyskusji - żeby nie było - pokonuje dziennie około 200-300km - w obrębie jednego województwa.
Co jest przyczyną większości wypadków moim skromnym (i bardzo subiektywnym zdaniem) ?
Otóż żeby na drodze wydarzyło się coś złego potrzeba DWÓCH KRETYNÓW.
Jeden nie wystarczy.

Z praktyki i doświadczenia wiem że jeśli jeden kretyn zacznie zachowywać się nieracjonalnie  i nie trafi na drugiego podobnego sobie to nic złego się nie stanie (pomijam celowość działań jak samobójczy wjazd pod prąd na A4 pod dębicą i strzał prosto w cieżarówkę)

Proste recepty których nauczył mnie dziadek, a potem wpajał mi to ojciec:
1. MYŚL ZA INNYCH ! I każdego na drodze traktuj jak skończonego idiotę.
2. PATRZ "ZA ZAKRĘT" czyli nie 3 metry przed własną maskę , staraj się przewidzieć co się MOŻE stać.
3. ZOSTAW SOBIE DUŻY MARGINES - nie wyprzedzaj nagle wyłaniając się zza czyjegoś bagażnika.


Jak ja to stosuje w praktyce ?
- Każdego użytkownika drogi traktuję jak skończonego kretyna który nie ma zielonego pojęcia co robi, gdzie jest, ani jak jeździć - innymi słowy - jak 3 -4 letnie dziecko.
Wiem że nagle może zahamować , bo na drogę wyskoczył mu wróbel, wiem że nagle może się stać miliard rzeczy o których nawet nie jestem w stanie pomyślec i wiem że kazdy obok mnie może się zachować w najgorszy możliwy sposób.

- Staram się przewidzieć albo chociaż uświadomić ze jadąc przez las, może mi wyskoczyć sarna ryjówka łoś albo co innego, jednak czego się nauczyłem jako odruch to ...
Jeśli jest to mniejsze od ciebie NIE OMIJAJ ! Jeśli wyskakuje mi na drogę, pies , kot, cokolwiek.... mniejszego ode mnie - wciskam do podłogi hebel i jadę dalej prosto ! Nie omijam tego bo wtedy człowiek nie zdąży rozglądnąć się dookoła- można wtedy przywalić w drzewo , betonowy przepust w rowie, albo na przeciwnym pasie spotkać rozpędzony inny samochód. Przód KAŻDEGO samochodu jest stworzony do tego żeby przyjmowac uderzenia i NAJMNIEJSZE szkody wyrządzić można SOBIE waląc przodem w cokolwiek. NIE OMIJAĆ hebel do końca ile wlezie aby  maksymalnie wytracić prędkość.... Pare razy uratowało to mnie i samochód.

- jeśli kogoś wyprzedzacie to nie siadajcie mu na dupie i "nagła reduka , kierunek i ogień"
Ustawcie się 50-70 metrów za nim (będzie więcej widać) Wtedy redukujcie bieg i z włączonym kierunkowskazem przejedźcie na lewy pas - wtedy wszyscy was zauważą - gośc w lusterku będzie wiedział że coś go wyprzedza, bedzie wiedział jak się zachować (pomijam kretynów ktorzy przyśpieszają - ale oni nawet wtedy nie będą mieli szans przyśpieszyć bo wy będziecie już rozpędzeni)

Ja zaczynam wyprzedzać około 50-100 metrów ZA samochodem wyprzedzanym, i w momencie kiedy go mijam mam już duuuużo wyższą prędkość niż on. (nawet nie zdąży kwiknąć)


- kolejna rada RAZ PODJĘTEJ DECYZJI NIE ZMIENIAJCIE ! - jeśli ludzie dookoła was widzą że się nie zmieścicie to was wpuszczą - nikt nie chce się pozabijać ani porozbijać - najwyżej wam nawrzucają albo wyciągną z auta i dostaniecie łomot !

Ilekroć widzę młodziaków którzy będąc na równi z samochodem wyprzedzanym zauważają że "nie zdażą" i zaczynają hamować..... i to błąd - obok was też jedzie człowiek i jego pierwszą reakcją bedzie myśl "boże on się nei zmieści, zepchnie mnie do rowu - zahamuję" Właśnie tak moi drodzy - instynkt samozachowawczy - ludzie najpierw unikają zagrożenia. (tak jak zwierzęta)
Ilu z was odruchowo docisnęło gaz albo specjalnie komuś nie zjechało przy wyprzedzaniu mówiąc w myślach "A dawaj cwaniaku , uderzę w ciebie" - NIKT.
Jak widzę z naprzeciwka że się koleś nie zmieści przede mną , ujmuję gaz TAK JAK KAŻDY.
Jak mnie ktoś wyprzedza i widzę że się nie zmieści - ujmuję gaz -TAK JAK KAŻDY.

Inna rzecz że trzeba trochę doświadczenia na drodze żeby wiedzieć że samochód jadący 60km/h przez wieś w szczerych polach.. o rejestracjach lokalnych na których jest więcej literek niż cyferek ZARAZ MOŻE SKRĘCIĆ.
On jest stąd, i może tu mieszkać - obce blachy grzejące 1000000km/h nie zahamują nagle żeby zjechac do GSu...

No i to co mnie najbardziej na drodze przeraża to dzieci.... mam w domu trójkę - wiem do czego są zdolne...
Jeśli widzę w okolicach drogi dziecko  - odruchowo zwalniam... ZAWSZE.

Także podsumowujac uważam że należy do każdego na drodze podchodzić jak do idioty , zostawiać sobie margines na swoje.. i CZYJEŚ błędy... i przedewszystkim mieć na uwadze jedno:
Niektórzy mogą mieć kawał drogi do przejechania na twój pogrzeb....

Gdzieś głęboko pod Moimi i Twoimi powiekami, tam gdzie czarów jest miasteczko spotkasz mnie...

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #61 dnia: Lipiec 30, 2014, 19:19:26 pm »

Offline Maurer

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 1410
  • Płeć: Mężczyzna
    • Polonez Caro 1,6 GLI '96 LPG
Mądre jest to co piszesz, polemizowałbym tylko z jednym - jeśli facet wyprzedzając mnie w połowie drogi uzna, że jednak nie zdąży - nie wiem, czy dobrym wyjściem jest, żebym hamował, żeby go wpuścić. W krytycznym momencie on też może zacząć hamować (w końcu to on może mieć czołówkę przed oczami a nie ja), i tak hamując we dwóch nadal nie będzie miał miejsca żeby uciec. Chyba, że widać, że auto zaczyna wbijać się na nasz pas, to wtedy hamulec uratuje sytuację. Na szczęście nigdy jeszcze nie miałem okazji sprawdzić na własne oczy, jak to by było.

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #62 dnia: Lipiec 30, 2014, 20:12:23 pm »

Offline Stingerek

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6140
  • Płeć: Mężczyzna
    • Caro 1.4
    • http://www.thg.pl
Cytuj (zaznaczone)
jeśli facet wyprzedzając mnie w połowie drogi uzna, że jednak nie zdąży - nie wiem, czy dobrym wyjściem jest, żebym hamował, żeby go wpuścić.

O to mi właśnie chodzi.
To on powinien wiedzieć że nie zmienia się raz podjętej decyzji.
Przy czym jeśli ty zaczniesz hamować do maksa... to jest właśnie dobra decyzja.
NAWET JEŚLI COŚ SIĘ STANIE - Stanie się to przy minimalnej prędkości TWOJEGO samochodu. Łatwiej zepchnąc z drogi rozpędzony samochód, niż wolno jadący.

Gdzieś głęboko pod Moimi i Twoimi powiekami, tam gdzie czarów jest miasteczko spotkasz mnie...

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #63 dnia: Lipiec 31, 2014, 15:05:16 pm »

Offline Grzech#1938

  • Klubowicz
  • Wiadomości: 4125
  • Płeć: Mężczyzna
    • GSI, GLI, GLE
Ja na ogół zwalniam i odsuwam się na prawą krawędź drogi już jak zaczyna mnie wyprzedzać. Skraca to znacznie sytuację i poprawia bezpieczeństwo.
Mój system to linux: https://www.opensuse.org/#Leap

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #64 dnia: Sierpień 01, 2014, 01:50:15 am »

Offline śledzik

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 2865
  • Płeć: Mężczyzna
    • Honda Accord CL9 05r +200KM

jeśli ludzie dookoła was widzą że się nie zmieścicie to was wpuszczą - nikt nie chce się pozabijać ani porozbijać - najwyżej wam nawrzucają albo wyciągną z auta i dostaniecie łomot !
ewentualnie kulke w łeb... po pierwsze nie wyprzedza sie widzac, ze ma sie mniej niz 400metrow na manewr wyprzedzania. to swiadczy o braku wyobrazni i o ocenie sytuacji na drodze. jesli zaczyna sie wyprzedzac widzac ze samochod na przeciwleglym pasie ruchu jest ok 300m przed nami jest skonczym kretynem i powinien skonczyc w rowie, na drzewie czy uj wie gdzie. Wlasnie po to, zeby nauczyc sie jezdzic samochodem. Bardzo wiele osob patrzy na max 100m przed przeszkode. WIELKI BLAD. Zaczynasz wyprzedzac???  Spojrz wpierw na licznik, ocen sytuacje z jaka predkoscia moze jechac samochod z naprzeciwka, jak daleko sie znajduje. Nastepnie obserwuj swiatla samochodu ktory chcesz wyprzedzic, czy nie hamuje czy nie skreca i dopiero podejmij manewr wyprzedzania. Smialo moge powiedziec ze 90% kierowcow patrzy tylko na max 100m w przod i mysli ze sie zmiesci... Zmiesci sie. Owszem. Ale do trumny...
Był: PN Caro 95r 1.6 OHV -> 1.4 16V -> 1.4 16V -> 1.6 16V PN Caro 96r 1.8 16V -> 2.9 12V V6 PN Caro Plus 01r 1.6 16V -> 1.8 16V VVC 160KM
PN Caro 96r 1.6 8V + LPG -> 1.4 16V
Jest: PN Caro 96r 1.8 16v - Big valve i ostre walki. Nie długo dostanie turbo :)

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #65 dnia: Sierpień 01, 2014, 01:54:48 am »

Offline śledzik

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 2865
  • Płeć: Mężczyzna
    • Honda Accord CL9 05r +200KM
i jeszcze jedno bardzo wazna uwaga, patrz w lusterka. zawsze moze byc tak, ze chcesz wyprzedzic samochod ktory wedlug ciebie stwarza zagrozenie, sam stworzysz to zagrozenie. i gadanie ze zaczyna sie wyprzedzanie na 50-100 wstecz moze do tego doprowadzic. ja osobiscie widzac luke w lusterku ze koles z tylu jest za mna ok 50-100 nigdy bym nie przypuszczal ze zacznie wyprzedzac. nawet jakby wlaczyl kierunek stwierdzilbym ze gdzies skreca. skoro jest za mna 100m jest to spory dystans, musialby dobrze przycisnac zeby mnie zaczac wyprzedzac.
Był: PN Caro 95r 1.6 OHV -> 1.4 16V -> 1.4 16V -> 1.6 16V PN Caro 96r 1.8 16V -> 2.9 12V V6 PN Caro Plus 01r 1.6 16V -> 1.8 16V VVC 160KM
PN Caro 96r 1.6 8V + LPG -> 1.4 16V
Jest: PN Caro 96r 1.8 16v - Big valve i ostre walki. Nie długo dostanie turbo :)

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #66 dnia: Sierpień 01, 2014, 01:57:07 am »

Offline śledzik

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 2865
  • Płeć: Mężczyzna
    • Honda Accord CL9 05r +200KM
a tak w ogole... dla mnie prawdziwym morderca na drodze jest rowerzysta, skuter i policjanci ktory wybiegaja przed sama maske z lizakiem po to zeby zatrzymac samochod. Ostatnio policjant wyskoczyl mi na ok 30m przede mna... potem pretensje dlaczego hamowal pan z piskiem... posrany pies...
Był: PN Caro 95r 1.6 OHV -> 1.4 16V -> 1.4 16V -> 1.6 16V PN Caro 96r 1.8 16V -> 2.9 12V V6 PN Caro Plus 01r 1.6 16V -> 1.8 16V VVC 160KM
PN Caro 96r 1.6 8V + LPG -> 1.4 16V
Jest: PN Caro 96r 1.8 16v - Big valve i ostre walki. Nie długo dostanie turbo :)

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #67 dnia: Sierpień 01, 2014, 18:51:57 pm »

Offline gerfur

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 183
  • Płeć: Mężczyzna
  • Psuj
    • BMW E46
Z tym wyprzedzaniem to ja też tak robię nigdy zza zderzaka(naumiałem się tak wyprzedzać posiadając 126p)jeśli wiem że chcę wyprzedzać najpierw robię dystans po to żeby nabrać prędkości (w maluszku było ciężej) wystarcza mi do tego ze 30m. Ale jest napisane w przepisach że manewr wyprzedzania jest najtrudniejszym z manewrów więc powinno się go wykonać jak najszybciej a redukcja na III i ogiń panie nie zawsze zapewnia tę szybkość.
Był Caro `95 abimex L-122
Był Caro `97 abimex L-146
Był Atu+ `98 boschowtrysk L-74E --> 1.4 GTI Rover ltd

Jest BMW E46`98 2.5 Pb/LPG Cosmoshwarz

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #68 dnia: Sierpień 01, 2014, 19:54:04 pm »

Offline Rafał

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 5735
  • Płeć: Mężczyzna
    • Renault Laguna I phII 1.9 dTi RXE+
a redukcja na III i ogiń panie nie zawsze zapewnia tę szybkość.
Zapewnia dobre przyspieszenie. A banda pedałów w plastikach z TDIkami nie potrafi tego wykonać i tak długo wyprzedzają, że można otworzyć szybę i im zrobić wykład na ten temat. Nieraz miałem sytuację, że Pandą 1.1 brałem się za wyprzedzanie za jakimiś pedałami w plastikach, schodziłem do trójki pedał w podłogę i musiałem hamować, bo ludzie mający po ponad 100KM nie potrafili ich użyć tak jak 54KM w Pandzie. Polonezem zresztą też takich sytuacji miałem mnóstwo.

i jeszcze jedno bardzo wazna uwaga, patrz w lusterka. zawsze moze byc tak, ze chcesz wyprzedzic samochod ktory wedlug ciebie stwarza zagrozenie, sam stworzysz to zagrozenie.
Dokladnie, wiele razy miałem sytuacje, że wyprzedzając 5-6 czy nawet 7 aut, będąc mniej więcej w połowie takiej kolumny byłem spychany do rowu, bo komuś się zachciało wyprzedzać nie patrząc w lusterka.

A jak sam jadę w kolumnie i jestem mniej więcej w jej środku i widzę, że jakiś pedał w plastiku się bierze za wyprzedzanie, ale oczywiście idzie mu tu gorzej niż mi OHVką, bo gość uprawia ecodriving na piątce lub szóstce, a przy tym widzę, że z naprzeciwka coś jedzie to nigdy takiego nie wpuszczam przed siebie. Sam takie akcje jak wyprzedzanie kolumny przeprowadzam tylko na długiej prostej gdy daleko widzę, że z naprzeciwka nic nie jedzie.

Tutaj jest za to ukazane mocne przegięcie pały:
https://www.youtube.com/watch?v=chsU9AY_Ays
« Ostatnia zmiana: Sierpień 01, 2014, 19:58:07 pm wysłana przez Rafał »
Były: Caro: 1.6 GLI Bosch, 1.4 GLI 16V, 1.4 GTI 16V, 1.6 GTI 16V, 1.6 GTC 16V 1997; Atu: 1.6 GLI Bosch 1997, Peugeot 106 1.0 Itinea 1997
Jest: Renault Laguna I phII 1.9 dTi 1999 RXE+

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #69 dnia: Sierpień 02, 2014, 18:23:55 pm »

Offline gerfur

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 183
  • Płeć: Mężczyzna
  • Psuj
    • BMW E46
Cytat: gerfur w Wczoraj o 18:51:57

    a redukcja na III i ogiń panie nie zawsze zapewnia tę szybkość.

Zapewnia dobre przyspieszenie. A banda pedałów w plastikach z TDIkami nie potrafi tego wykonać i tak długo wyprzedzają, że można otworzyć szybę i im zrobić wykład na ten temat. Nieraz miałem sytuację, że Pandą 1.1 brałem się za wyprzedzanie za jakimiś pedałami w plastikach, schodziłem do trójki pedał w podłogę i musiałem hamować, bo ludzie mający po ponad 100KM nie potrafili ich użyć tak jak 54KM w Pandzie. Polonezem zresztą też takich sytuacji miałem mnóstwo.
Ogólnie chodziło mi o wyskoku zza zderzaka III i ogiń panie.
Bo sam nieraz robię redukcje żeby jechać inaczej tylko problem polega na tym że zza zderzaka masz taką samą prędkość jak pojazd który chcesz wyprzedzić i wtedy wyprzedzanie trwa dłużej, jadąc z zapasem odległości możesz wyprzedzić dość szybko(jak z redukcją to efektownie, jak bez to efektywnie). Z resztą wiadomo o co chodzi nie od dziś mamy pojazdy choć Fso nie należy do demonów przyśpieszeń(na TDI`kowóf :P wystarczy).
Był Caro `95 abimex L-122
Był Caro `97 abimex L-146
Był Atu+ `98 boschowtrysk L-74E --> 1.4 GTI Rover ltd

Jest BMW E46`98 2.5 Pb/LPG Cosmoshwarz

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #70 dnia: Sierpień 04, 2014, 19:09:18 pm »

Offline banned

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6585
  • Płeć: Mężczyzna
Stingerek, ogólnie bardzo mądry post i zgadzam się w zupełności, natomiast pozwolę sobie na małą adnotację:

Jeżeli chce się być kierowcą, to należy czytać, a następnie to co się przeczytało ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, żeby nie bać się wdepnąć hamulca, żeby umieć szybko zahamować w każdych warunkach, żeby w sytuacji trudnej było mniej niewiadomych które mogą nas wystraszyć i żebyś wiedzieli co robić. Im więcej się umie, tym łatwiej przewidywać zagrożenia i tym większe ma się pole manewru. Bo jeżeli wielokrotnie ćwiczyłem gwałtowne hamowanie, omijanie przeszkody, wielokrotnie wprowadzałem samochód we wszystkie możliwe typy poślizgów przy najróżniejszych zakrętach i kątach skrętu kół i wielokrotnie go wyprowadzałem, to później jest mniej sytuacji kiedy muszę na hamulcu walić w coś, obojętnie czy większego czy mniejszego ode mnie.
Bo jeżeli jestem wytrenowany, to wiem kiedy bić bo nic lepszego nie jestem w stanie wykonać, a kiedy kombinować, bo wiem że sobie dam radę, bo taki manewr w tych warunkach wykonywałem już wielokrotnie.

Jak trenować? Najlepiej znaleźć sobie jakiś duży pusty plac, czy parking na który nikt nagle nie wjedzie albo nie wejdzie. Jeżeli czegoś takiego nie ma, to można skorzystać z drogi technicznej pozostałej przy budowie autostrady i poprosić kolegów żeby pilnowali czy nikt na nią nie wjeżdża i w razie czego dzwonili albo zatrzymali samochód aż nie skończysz przejazdu. Można też znaleźć jakąś mało uczęszczaną drogę przy której nie ma drzew, tylko są płytkie rowy i bandy, a jeżeli zakręty zasłaniają drzewa lub krzewy, puścić w odpowiedniej odległości przed sobą kolegę w samochodzie, który da sygnał światłami awaryjnymi jeżeli zobaczy przed sobą samochód, pieszych albo inne zagrożenie.

Poza tym że trzeba mieć jak największe umiejętności, trzeba być wypoczętym i skoncentrowanym na jeździe. Bo, jak pisał Stinger, zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidzianego. Poza tym, uważając na sytuację i wiedząc co się robi, można czasami uniknąć wypadku w sytuacja praktycznie beznadziejnych. Podam przypadek który mnie się przydarzył swego czasu w Poldku, trudny do uwierzenia, ale tak było: Jechałem dwujezdniową drogą poza miejską na której łuku był wysoki pas zieleni z krzakami, przez które nie było widać co jest za zakrętem. W tym miejscu było ograniczenie do 80km/h i tyle jechałem, ale jak się okazało, było to zdecydowanie za szybko:
Kiedy tylko minąłem pierwszy krzak, okazało się że jakieś 50m przed sobą, mam stojące samochody. Od razu zacząłem hamować, ale było mokro, a ja miałem bardzo kiepskie opony. Tylko dzięki wyrobionym nawykom, zimnej krwi i koncentracji na jeździe zdążyłem w pozostałym mi czasie zrobić co następuje:
-gdy hamowałem, jednocześnie spojrzałem we wsteczne lusterko i stwierdziłem że jedzie za mną TIR.
-zaraz stwierdziłem że nie zdołam wyhamować przed stojącym przedemną dostawczakiem i że uderzę w niego z dość dużą prędkością, a bałem się że i TIR może we mnie walnąć. W tej sytuacji spojrzałem w prawe lusterko, gdyż na prawym pasie było więcej wolnego miejsca. Niestety okazało się że ucieczka jest niemożliwa, bo za mną na prawym pasie również jedzie TIR i to znacznie bliżej od tego który jechał na moim pasie za mną.
-w tej beznadziejnej sytuacji, chcąc uniknąć zderzenia, jak i bycia staranowanym, próbowałem zmieścić się między Transitem, a barierką energochłonną- nie jestem pewien czy była to dobra decyzja, okazało się bowiem że przesmyk jest za wąski i chwilę przed zderzeniem już wiedziałem że nie uniknę zderzenia i uderzę prawym kantem samochodu- czyli uderzenie niesymetryczne które mnie by dotknęło minimalnie, ale pasażera już bardziej niż normalne uderzenie przodem. W tym wypadku się opłaciło: auto zaryło się w ziemię do wahacza i błyskawicznie wyhamowało. Gdybym po prostu hamował, na bank bym uderzył.


Osiągi samochodów FSO fabrycznie mierzone z 5 osobami i 50kg bagażu na pokładzie.
Kupię części nadwozia Polonez Plus kolor 44E

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #71 dnia: Sierpień 04, 2014, 21:19:20 pm »

Offline utek

  • utek#1915
  • Sympatyk
  • Wiadomości: 3692
  • Płeć: Mężczyzna
  • kujawiak
TIRy staranowały stojące na "drodze" pojazdy?

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #72 dnia: Sierpień 05, 2014, 19:06:56 pm »

Offline Stingerek

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6140
  • Płeć: Mężczyzna
    • Caro 1.4
    • http://www.thg.pl
Cytuj (zaznaczone)
Jeżeli chce się być kierowcą, to należy czytać, a następnie to co się przeczytało ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć, żeby nie bać się wdepnąć hamulca, żeby umieć szybko zahamować w każdych warunkach, żeby w sytuacji trudnej było mniej niewiadomych które mogą nas wystraszyć i żebyś wiedzieli co robić. Im więcej się umie, tym łatwiej przewidywać zagrożenia i tym większe ma się pole manewru. Bo jeżeli wielokrotnie ćwiczyłem gwałtowne hamowanie, omijanie przeszkody, wielokrotnie wprowadzałem samochód we wszystkie możliwe typy poślizgów przy najróżniejszych zakrętach i kątach skrętu kół i wielokrotnie go wyprowadzałem, to później jest mniej sytuacji kiedy muszę na hamulcu walić w coś, obojętnie czy większego czy mniejszego ode mnie.
Hmmm jakby tak popatrzeć... to ludzie podczas hamowania awaryjnego nie mają zielonego pojęcia co się dzieje - bo nigdy się z czymś takim nie spotkali i PANIKUJĄ !
Pisk, hałas, samochód przestaje się "prowadzić" oparcie i fotel spod dupy uciekają....

Dziwie się że ludzie "nie bawią się na śniegu" albo nie "depną" czasem po hamulcach tylko po to żeby zobaczyć jak to jest...
Trudno.. system szkolenia powinien być u nas taki jak w finlandii.



Cytuj (zaznaczone)
Bo jeżeli jestem wytrenowany, to wiem kiedy bić bo nic lepszego nie jestem w stanie wykonać, a kiedy kombinować, bo wiem że sobie dam radę, bo taki manewr w tych warunkach wykonywałem już wielokrotnie.

Opowiem wam krótką i (może śmieszną) ale wartościową historię - jak mój tata uczył mnie jeździć.

"GAŁKOMANIA"

Mój ojciec, od lat wielu był zawodowym żołnierzem.
Jego zadaniem było dowodzenie kompanią czołgów.
Rekrutowanie, szkolenie i wybieranie ludzi z których można było zrobić w tej dziedzinie specjalistę.
Najpierw uczyli jego, potem on tą wiedzę przekazywał dalej.
Zadanie było proste - wyszkolić ludzi w obsłudze średnio skomplikowanego pojazdu jakim jest czołg.
I szkolenie było przeprowadzone dosłownie po ojcowsku - żmudne  i mozolne tłumaczenie dlaczego nie powinno się trzymać tu ręki (bo 12 ton może ci ją urwać)
Dlaczego powinno się robić to a nie tamto...
I wymyślił pojęcie "GAŁKOMANII"
Otóż kiedy wyszkolił swoje załogi , na poligonach (za komuny nie było że boli) okazywało się że 90% załóg pomimo świetnych wyników na egzaminach - w warunkach poligonowych
zachowuje się jak banda kretynów.
Okazało się że kiedy "wszystko jest cacy spokojnie i idzie podręcznikowo " ludzie zachowują się jak w podręczniku -

Mój ojciec mówił tak:
Ale jak się zamkną włazy i zostają tam sami , w ciemnym zadymionym ciasnym pomieszczeniu - zaczynają panikować i robić bardzo głupie rzeczy.

Zaczał ich szkolić tzw. gałkomanii.
Zaczął im najpierw tłumaczyć, potem pokazywać a na koniec szkolić...
W sensie do znudzenia powtarzanych czynności, wykonywanych do obrzygania...
Po to żeby jakakolwiek czynność, czy gest były wykonywane jako ODRUCH a nie jako zwykła czynność.
Kiedy jego ludzie zaczęli robić pewne rzeczy odruchowo , zaczął wprowadzać elementy utrudnienia, brak światła, dym, huk, smród, związana jedna ręka (przypominam że zasadnicza służba wojskowa trwała baaaardzo długo - więc był na to czas).
Pierwszym krokiem było odseparowanie ludzi którzy "musza tu być o chcą to przebimbać - takim mówił "nie będziecie mi utrudniać - ja was do niczego zmuszął nie będę"
Oraz na takich którzy chcieli poprostu się czegoś nauczyć.

Okazało się że jego ludzie byli nauczeni odruchów - nie czynności a odruchów.
To właśnie on nazywa Gałkomanią.
Wyszkolić ludzi do tego stopnia żeby wykonanie jakiejś czynności zajmowało mniej czasu niż opowiedzenie o tym co właśnie się zrobiło.
Szkolił ich w jednostce wojskowej w Wesołej pod warszawą i na tamtejszym poligonie (żółte otoki) gdzie mieszkałem za młodu (plac wojska polskiego 54/13 ;;) )

W ten właśnie sposób nauczył mnie jeździć samochodem a cała nauka zaczęła się od momentu gdy zapytałem jako brzdąc "Tato - skąd wiesz który bieg wrzucić ? "
Potem nauczył mnie wielu , wielu rzeczy które pare razy uratowały mi skórę. Nawet kiedy górę biorą emocję  - w samochodzie działam prawie jak maszyna .
Czasem w awaryjnych sytuacjach sam się zastanawiam "co ja właśnie zrobiłem" i jak to sobie przypomne i przeanalizuję - to okazuje się że wykonałem odruchowo dużo rzeczy.... których się nauczyłem właśnie jeżdżąc po placu , po polnych drogach, po śniegu....Mój tata, uczył mnie jednego:
Nie zabronie ci wejść na drzewo... bo nie będziesz wiedział jak z niego nie spaść...


Cała idea "gałkomanii" polega na tym żeby wyrobić w sobie pewne odruchy - żeby oswoić się z tym jak zachowa się półtorej tony żelastwa , rozpędzone do kilkudziesięciu kilometrów na godzine, kiedy "nie jedzie się prosto po suchej gładkiej drodze"

żeby reagować odruchowo - a nie analizować w trakcie....

Może tylko dlatego jeszcze się nie zabiłem.....
« Ostatnia zmiana: Sierpień 05, 2014, 19:27:55 pm wysłana przez Stingerek »

Gdzieś głęboko pod Moimi i Twoimi powiekami, tam gdzie czarów jest miasteczko spotkasz mnie...

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #73 dnia: Sierpień 05, 2014, 21:27:00 pm »

Offline banned

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6585
  • Płeć: Mężczyzna
Dziwie się że ludzie "nie bawią się na śniegu" albo nie "depną" czasem po hamulcach tylko po to żeby zobaczyć jak to jest...

Ba. Zasada o tym pisał pół wieku temu, a legalnie trenować nie bardzo jest gdzie.Co gorsza, niestety ludziom się poślizgi kojarzą wyłącznie z piraceniem i brakiem kontroli. Jak się za pierwszym razem po śniegu pojechałem poślizgać to mnie policjant po cywilnemu z auta wyciągnął, nawrzeszczał i kazał się wynosić- bo mu przeszkadzało że na pustym parkingu niedaleko jego domu może 3 minuty jeździłem cichutkim autem. To samo jak na opustoszałej ulicy między fabrykami się chciałem po raz pierwszy Polonezem poślizgać- z nowym autem wręcz wypadało się zapoznać. Zatrzymał mnie taki jeden i "spieprzaj, policja już jedzie"

TIRy staranowały stojące na "drodze" pojazdy?

Tym razem nie. Ale wiemy przecież że takich wypadów jest dużo. Całe szczęście że wbiłem sobie zasadę "nie uciekaj na inny pas bez sprawdzenia co na nim z tyłu jedzie", bo gdybym po prostu wiał na prawo to prawdopodobnie bym dostał od TIRa który zmieścił się akurat.

"GAŁKOMANIA"

 <ok> Całkowicie słuszne, inny sposób uczenia właściwie mija się z celem. Pamiętam jak to było kiedy po raz pierwszy, dokładnie znając technikę opanowania auta, świadomie i celowo wprowadziłem auto w poślizg na śniegu przy małej prędkości. Odczucie było takie: Co się dzieje? Gdzieś dopiero za trzecim razem zacząłem wyczuwać wibracje charakterystyczne dla tego konkretnego poślizgu i dopiero można było rzeczywiście zacząć się uczyć wyprowadzania. A to był poślizg sprowokowany świadomie i celowo przez kogoś kto znał teorię. To co w przypadku człowieka który niechcący wpada w poślizg i nie ćwiczył tego, nie mówiąc już o wiedzy której i tak by nie zdołał w tym momencie zastosować.
Osiągi samochodów FSO fabrycznie mierzone z 5 osobami i 50kg bagażu na pokładzie.
Kupię części nadwozia Polonez Plus kolor 44E

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #74 dnia: Sierpień 06, 2014, 08:19:12 am »

Offline utek

  • utek#1915
  • Sympatyk
  • Wiadomości: 3692
  • Płeć: Mężczyzna
  • kujawiak
TIRy staranowały stojące na "drodze" pojazdy?

Tym razem nie. Ale wiemy przecież że takich wypadów jest dużo. Całe szczęście że wbiłem sobie zasadę "nie uciekaj na inny pas bez sprawdzenia co na nim z tyłu jedzie", bo gdybym po prostu wiał na prawo to prawdopodobnie bym dostał od TIRa który zmieścił się akurat.


No to ciekawa historyjka, może dla kursantów na prawo jazdy, ale niedorzeczna. Sorry.

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #75 dnia: Sierpień 06, 2014, 16:39:29 pm »

Offline banned

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 6585
  • Płeć: Mężczyzna
No to ciekawa historyjka, może dla kursantów na prawo jazdy, ale niedorzeczna. Sorry.

aha, wynika z tego że gdyby TIRy walnęły to byś uwierzył? No to kiepsko pomyślałeś. Przedemną po prawej było więcej miejsca, moje światła stop było widać przed krzakiem bo tył auta musiał jeszcze wystawać, poza tym kierowca TIRa siedzi wysoko więc mógł wcześniej zauważyć problem niezależnie od moich stopów. Do tego jak już wspominałem było mokro, a jechałem na słabych oponach, bardzo starych Barumach które w ogóle nie trzymały. Mnie samemu trudno było uwierzyć że zdołałem wykonać tyle czynności w tej sytuacji, ale tak było. Odruchy z racji treningu i dobry refleks z racji młodego wieku, zdrowego trybu życia i wyspania najwyraźniej zrobiły swoje.

Tu masz ten krzak który zasłania widoczność:
https://www.google.pl/maps/@50.300074,19.1208693,143m/data=!3m1!1e3

Tak z grubsza wyglądała sytuacja: zielone ze stopami to mój Poldek, czerwone to TIRy, białe to korek



Zresztą chcesz to Ci dam te Barumy po kosztach wysyłki to zobaczysz sam czy Polonez mógł na tej oponie zatrzymać się dalej niż jadący za nim TIR mający przewagę widoczności.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 06, 2014, 16:52:20 pm wysłana przez banned »
Osiągi samochodów FSO fabrycznie mierzone z 5 osobami i 50kg bagażu na pokładzie.
Kupię części nadwozia Polonez Plus kolor 44E

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #76 dnia: Sierpień 06, 2014, 21:15:51 pm »

Offline utek

  • utek#1915
  • Sympatyk
  • Wiadomości: 3692
  • Płeć: Mężczyzna
  • kujawiak
Nie, ja po prostu wiem z doświadczenia ile wynosi droga hamowania zestawu.

A do Twoich umiejętności nic nie mam, wierze w nie, bo chwalisz się nimi w co trzecim poście.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 06, 2014, 21:18:56 pm wysłana przez utek »

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #77 dnia: Sierpień 06, 2014, 21:47:02 pm »

Offline mruk1313

  • OHV-FSO HEKO TEAM
  • Sympatyk
  • Wiadomości: 3436
  • Płeć: Mężczyzna
  • 19 lat z FSO
    • FSO POLONEZ CARO+ 1.6GSI 1998r. 60tyś km... i coś jeszcze x2......
Czytam czytam, proponuje niektórym przejrzeć stara książkę z lat 80 o nauce jazdy i technice W. Szenejko, tak tak Jeżdżę PF 125,6P ITP.
Mądrze opisana technika jazdy.
Tu widzę że co jeden to lepszy i 50 lat stażu za kierownicą, powinniście otworzyć szkoły nauki jazdy............
FSO cars from POLAND
...........3xFSO.........

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #78 dnia: Sierpień 06, 2014, 22:44:46 pm »

Offline BARTEK1925

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 4230
  • Płeć: Mężczyzna
  • 000086
    • Laguna I kombi 1.8 + sekwencja 2000 r.
Czytam czytam, proponuje niektórym przejrzeć stara książkę z lat 80 o nauce jazdy i technice W. Szenejko, tak tak Jeżdżę PF 125,6P ITP.
Mądrze opisana technika jazdy.
Tu widzę że co jeden to lepszy i 50 lat stażu za kierownicą, powinniście otworzyć szkoły nauki jazdy............


Masz rację Mruku ;)

Panowie co się czują tak pewni swoich umiejętności, więcej pokory, naprawdę. Nie życzę Wam byście się kiedyś "zdziwili".
Paździoch 2.0 OHC ford 1990 r - 2003/2016 r. auto odjechało 14.05.2016 do nowego domu.
A codziennie granatowe Mondeo kombi MK1 1.6 + LPG - zwany też czołgiem-sprzedany wrzesień 2017
Obecnie: Laguna 2000 r. kombi 1.8 + sekwencja
             Berlingo 2008 r. I lift 1.6 + sekwencja

Odp: Kim są prawdziwi mordercy na drogach...?
« Odpowiedź #79 dnia: Sierpień 07, 2014, 00:28:50 am »

Offline drtomee

  • Sympatyk
  • Wiadomości: 288
  • Płeć: Mężczyzna
    • Polonez'83 wersja C
Pany...to może z punktu widzenia nauki jazdy...oczywiście kategoria B. Pracuję w szkolnictwie wyższym i w nauce jazdy. Wnioski te same - systematyczne odmóżdżanie uczniów. Na uniwerku studenci ekonomii nie wiedzą bez kalkulatora ile to jest 10% z 2000 albo po srogich "obliczeniach" na kolokwium wychodzi im stopa bezrobocia 143%...na kursie prawa jazdy nie jest lepiej. Przepisów nie znają bo trzeba to jeszcze zrozumieć a to nadludzki wysiłek. Konkretne sytuacje na drodze - ale jak to? Przecież na teorii nie było to omawiane...Kryterium wyboru autoszkoły - zdawalność. I czemu się dziwić, że szkoły szkolą małpki tak aby jako tako miały szansę zdać egzamin? W tej chwili autoszkoły przeżywają recesję z powodu nowych testów. Osobiście uważam, że dla osoby która zna w miarę przepisy i ma mózg, nowe testy są łatwiejsze...ale właśnie - dwa warunki nie do przeskoczenia dla pokolenia frugo...Bo lepiej jak jest baza pytań, które można wykuć na pamięć...schematy, testy, zero niespodzianek - wtedy jest ok, ale jak trzeba ruszyć głową to panika. Prawda jest brutalna, dobrzy kierowcy "skończyli się" 10 lat temu. Za 20 lat samochód będzie musiał umieć sam jechać i sam parkować bo kolejne pokolenie nie będzie w stanie samodzielnie podjąć decyzji...to jest efekt "kształcenia" w podstawówkach, gimnazjach i szkołach średnich. Na koniec hit - ostatnio z kolokwium postawiłem 95% dwój...mimo, że studenci mieli pytania z zeszłego roku...kapnąłem się od razu bo część testowa niemal bezbłędnie, część opisowa tragedia (bo jak tu napisać swoje zdanie mimo, że zna się pytanie), część zadaniowa...hmmm...złe obliczenia, dobre wyniki...I przy omówieniu wyników wielkie zdziwienie skąd ja wiem...temat - rzeka, ale skutki widoczne są już także na ulicach. Dwa przykłady: 1) Pierwszeństwo łamane, mój brat wjeżdża na "grubej" z prawej Sprinterem, pani laska wjeżdża na grubej z lewej jakimś srogim jeepem i w Sprinterze boczne ściany niemal się spotykają...pani laska twierdzi, że ona miała pierwszeństwo bo była "na grubej" i nawet policja nie była w stanie wytłumaczyć...efekt - zatrzymane prawo jazdy. 2) Mój kursant ginie w wypadku jako pasażer samochodu, którego kierowca nie zatrzymał się na stopie. Tłumaczenie - " ja nie jestem z Łodzi i nie wiem jak tu są pierwszeństwa"...Chyba zaczynam się bać żyć na takim świecie...