Koledzy mam taki problem, że mój poldek rover bardzo kiepsko się nagrzewa, jak było nieco cieplej to gdzieś po 20-30 min jazdy łapał z 80 stopni, a na postoju czy w korkach nawet przekraczał 90 i włączał się wentylator. Wyjmowałem termostat - okazało się, że jest w nim otwór o średnicy ok. 5 mm (pewnie zrobiony przez poprzedniego właściciela z okazji HGF-a). Zalutowałem go więc, ale nie całkiem tylko mniej więcej połowę tego otworu bojąc się przegrzewania samochodu czy zapowietrzenia. Poprawiło się, ale tylko trochę. Przy okazji okazało się, że przy spokojnej jeździe mieszanej pali jakieś 10-11 l gazu. Możliwe, że przez tę temperaturę? Teraz jak są takie mrozy jak ruszę od razu po odpaleniu w trasę to on prawie w ogóle nie łapie temperatury, wskazówka ledwo się unosi i nie chce pracować (chyba przez to) na gazie. Wiem, że muszę coś zrobić z termostatem, tylko pytanie czy ten otwór zalutować całkiem, czy może zostawić z 1 mm? Oryginalny nowy termostat ma chyba jakąś małą dziurkę? Czy nie?
Zastanawiam się jeszcze czy reduktor wpięty jest w obieg we właściwym miejscu, bo robi mi się już ciepła chłodnica, a reduktor nadal chłodny... Coś tu chyba nie tak... A może to efekt dziurawego termostatu i cały czas otwartego dużego obiegu. Na razie poszła tektura przed chłodnicę, ale jeszcze z nią nie jeździłem. A może "ubrać" jakoś reduktor? Próbował ktoś tego?
A i jeszcze mam dziurawy korek zbiorniczka wyrównawczego (też tak jakby wiercony), ale płyn się nie wylewa. Czy ma to jakieś znaczenie?