Oczywiście świetnie jest szybko dojechać na miejsce, z takiego punktu widzenia ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym są ewidentnym ograniczeniem swobód obywatelskich. A skutków ewentualnych wypadków się nie ogląda na co dzień, bo ofiary są umieszczone w specjalnych ośrodkach - odizolowane od społeczeństwa, a konkretnie zdjęte z oczu tzw. pełnosprawnej społeczności.
Pracuję m.in. z poszkodowanymi w wypadkach komunikacyjnych, ofiarami substancji w rodzaju C2H5OH i innych, których wzoru chemicznego tutaj nie jestem w stanie przytoczyć z uwagi na brak miejsca w wierszu. Oczywiście są też przypadki endogenne, ale spokojnie połowa pacjentów to ofiary ludzkiej pomysłowości na polepszenie sobie poziomu oczekiwań od życia, czyli uzależnienie od wyrzutu dopaminy w układzie nagrody OUN pod wpływem różnorodnych bodźców.
Pewnie jestem naiwny, ale gdyby ludzie oglądali poszkodowanych w wypadkach (wcale nie ofiary śmiertelne), jakaś parodia rozsądku może by się budziła. Tym bardziej, że 50-latek schodzący na sepsę, 3 stadium odleżyn, niewydolność krążeniowo-oddechową czy inne przypadki nie może być śmiertelna ofiarą wypadku drogowego i nie figuruje w statystykach śmiertelności.
I wybaczcie mi za to
MEMENTO[/i]